Ogłoszenie

Zachęcamy do rejestrowania się na naszym forum. Dla zalogowanych użytkowników czeka niespodzianka w postaci dodatkowych, ukrytych dla gości, tematów.
  • Index
  •  » Tournée
  •  » Koncerty Josha, nasze spotkania z Joshem

#46 9-10-2011 11:50:55

 anika

Dżoszorozkminiacz

13630726
Skąd: Chorzów - Górny Śląsk
Zarejestrowany: 6-12-2010
Posty: 401
Ulubiona piosenka Josha: You Raise Me Up
Wiek: 34
Imię: Anna

Re: Koncerty Josha, nasze spotkania z Joshem

Paulinaaaaaa................ czytając Twoje wspomnienia ............... o bożeeeeeeeeeeeeee............. ja nie jestem w stanie ogarnąc do tej pory Berlina........... ale Twoja historia.... ....... czytałam słuchając My hear was home again....... popłakałam  się.............. na koniec najbardziej.................


You raise me up, so I can stand on mountains
You raise me up, to walk on stormy seas...

Offline

 

#47 9-10-2011 20:28:54

 fearless

Wstępna faza Grobanizmu

7684705
Skąd: Puławy
Zarejestrowany: 9-4-2011
Posty: 206
Wiek: 19
Imię: Jola

Re: Koncerty Josha, nasze spotkania z Joshem

Świetna relacja Już to chyba gdzieś pisałam, ale napiszę jeszcze raz: spisałaś się doskonale i masz szczęście, że Żosz dostał twoje pytanie


http://img31.imageshack.us/img31/7563/iiwa000084.jpg

Offline

 

#48 10-10-2011 07:59:32

 celciaa

Gość z zewnątrz

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 24-9-2011
Posty: 4
Ulubiona piosenka Josha: Awake
Imię: Celestyna

Re: Koncerty Josha, nasze spotkania z Joshem

pindulka napisał:

refleksja naszła Cię naprawdę piękna ! ja żyję od ok.2 lat właśnie spełniając swoje marzenia - bo to moje życie i moje wspomnienia ! nie chcę na starość żałować, że czegoś nie zrobiłam, bo ktoś, kogo już nie ma w moim życiu, twierdził, że to głupie czy szalone. nikt nie przeżyje życia za ciebie, samemu trzeba dbać, by mieć cudowne wspomnienia i nie czekać na gwiazdkę z nieba, tylko dążyć do spełniania marzeń - zacząć od śmiesznych, maleńkich kroczków i wyczekiwać tych dużych, bliskich celu.. i proszę mi wierzyć - że można tak żyć, że można wyjść z bagna na prostą, można zmienić całkowicie swoje nastawienie do życia - trzeba tylko po prostu chcieć - od chcenia wszystko się zaczyna a czas - jutro może cię zabraknąć, więc jak pragniesz to zrobić - zrób to dzisiaj..

i dodam tu cytat mojego ukochanego Coelho, który towarzyszył mi podczas podróży do Paryża:

'wolność, to kierowanie się porywami serca, niezależnie od tego, co mówią inni'.

Paulina świetna relacja! Zgadzam się z Tobą w 100% z tym, że należy spełniać swoje marzenia i te małe i te największe. Bo one przy naszej małej pomocy się na prawdę spełniają!   Ja do takiego wniosku doszłam cztery lata temu i własnie tak żyję i nie zwracam uwagi na to co myślą na ten temat inni. Bo wspomnienia, które nam pozostają są najwspanialszą pamiatką, a co najważniejsze są tylko nasze i nikt nigdy nam tego nie zabierze!


If I could make these moments endless
If I could stop the winds of change
If we just keep our eyes wide open
Then everything would stay the same

Offline

 

#49 14-10-2011 20:26:38

 anika

Dżoszorozkminiacz

13630726
Skąd: Chorzów - Górny Śląsk
Zarejestrowany: 6-12-2010
Posty: 401
Ulubiona piosenka Josha: You Raise Me Up
Wiek: 34
Imię: Anna

Re: Koncerty Josha, nasze spotkania z Joshem

Równo 4 tygodnie od Berlina... od JOSHA.... chyba nadszedł ten dzień kiedy postaram się opisac to, co wtedy się działo, jak to przeżyłam, jak to wspominam.... ale lojalnie uprzedzam - postaram się, bo czasami się zastanawiam czy to naprawdę się wydarzyło.... i nie wiem... gdyby nie zdjęcia, autografy - pewnie nadal żyłabym przekonaniem, że to moja bujna wyobraźnia płata mi figle....

A więc od początku :
15.09 - pobudka jakoś o 2 w nocy tak tak o 2 bo trzeba było dojechac do  Poznania, z którego jak pewnie Wam wiadomo wyruszał nasz Grobanbus (tak mi ta nazwa pasuje że nawet do znajomych mówię że jechałam Grobanbusem ) a więc jadę na ten dworzec PKP i zacieszam ja wariatka ... na dworcu oczywiście czekam na Kasię potem już razem zacieszamy czekając na pociąg i podziwiając nasze piękne dżoszowo-autografowe zdjęcia z tego zacieszania prawie przegapiłyśmy pociąg hehehhheheh na szczęście udało się wpakowac do pociągu w ostatniej chwili pusty przedział więc rozłożyłyśmy się w nim dopóki nie okazało się że siedzimy w I klasie na szczęście kolejny przedział II klasy też był pusty więc tam podróżowałyśmy dalej czekając na Martę i Agatę, które dosiadały się we Wrocławiu potem już było tylko dżoszniej No i pierwsza stacja docelowa ... POZNAŃ tam Agnieszka nas zgarnęłe z naszymi bagażami, zabrała na kawę   przy której powstał pomysł wspólnego wypadu do kina na Crazy Stupid Love ( polski tytuł absolutnie do mnie nie przemawia). Najpierw jednak wypad celem poznania w Poznaniu kolejnej dżoszorozkminiaczki - Ani A więc już w całkiem okazałej grupie <Marta, Agata, Kasia, Agnieszka, Ania i ja> po wcześniejszym nabyciu przez Agnieszkę polskiej flagi ( która jak się później okaże będzie genialnym pomysłem za który myślałam że mogą nas Niemki ukatrupic ) wyruszamy do Pyrabaru <mniaaaaaaaaaaaam >
http://img851.imageshack.us/img851/4807/p9157470.th.jpg
no i rzeczony wypad do kina tam dołączyła do nas kolejna siostra Asia
Film - świetnaaaaaaaaaa komedia Josh jak to Josh   ahahahhahahaha no właśnie tak do pośmiania więc ubawiłyśmy się nieźle szczególnie na napisach końcowych kiedy sala opustoszała a my czekamy dalej .... no i  jest JOSH GROBAN i radośc okazywana prawie oklaskami wiem wiem wariactwo ale jakie fajne
Nocleg - razem z Martą i Agatą obrałyśmy kierunek na nasz hostel. Tam miała dołączyc Ania L Na miejscu okazało się że MArta nie ma dowodu .... pominę tutaj opis tego co sie działo ... najwazniejsze że Marta dowód zdobyła po wielu trudach. W między czasie dojechała Ania i razem z Agatą rozpoczęłyśmy "produkcję" globusików Czas na sen też znalazłyśmy .... ale niewiele

16.09 TEN DZIEŃ wczesna pobudka bo GROBANBUS no to zjeżdżamy sie z różnych miejsc w Poznaniu Agnieszka M z Kasią D, Asia G, Ania W, Marta Cz, Agata Cz, Ania L i ja i jeśli dobrze zarejestrowałam to tuż przed przyjazdem busa dołączyła do nas Paulina W Grobanbusie to już wogóle MEGA zacieszanie no bo jak inaczej .... tyle nas tam było że nie sposób wyliczyc no i najważniejsze.... CEL NASZEJ PODRÓŻY
I w końcu jest ..... BERLIN....
http://img163.imageshack.us/img163/7833/29184129216076746626810.th.jpg

tutaj należą się podziękowania Ani L - ogarnęła to wszystko pierwszorzędnie jak, gdzie i czym dojechac ja bym się zgubiła zaraz bo wyjściu z autobusu ... ale z Anią nie było takiej możliwości Dotarłyśmy więc do AlletoJungen <czy jakoś tak ... nie chce mi się już tego teraz sprawdzac  > to nasz hostel. Tam przechowalnia bagażu musiała sobie poradzic z naszymi tonami walizek i plecaków No i pierwsze kroki pod TEMPODROM < zwany również TĘPYMDOMEM > który okazał się byc baaaaaaaardzo blisko tam kolejny powód do zacieszania ... plakat koncertowy STRAIGHT TO YOU 
http://imageshack.us/thumbnmail.png

ale co ... nie będziemy tam stały w nieskończonośc więc równym krokiem wyruszamy w podróż po Berlinie, w końcu trzeba coś też pozwiedzac więc zwiedzamy........................................................ dotarłyśmy również do miejsca gdzie miało się przed koncertem odbyc nasze MEET und GREET z niemieckimi grobanitkami tam też dołączyły kolejne siostry ehehhehehe no to teraz już nas była calkiem silna ekipa Jako że częśc z nas okazała się bardziej głodna niż chętna do dalszego zwiedzania - podzieliłyśmy się na dwie grupy. Jedna poszła zwiedzac a druga poszła się posilic Póżniej już tylko kierunek AlletoJungen i przygotowanie do NAJWAŻNIEJSZEGO WYDARZENIA TEGO DNIA ale najpierw trzeba było jeszcze zaliczyc spotkanie z Niemkami .... na które nie chciało mi sie iśc .... ale okazało się że to było SUPER spotkanie Niemki przygotowały  się naprawdę świetnie. Mnóstwo gadżetów dżoszowych .. imienne identyfikatory... loteria fantowa .... no suuper!!!
http://img847.imageshack.us/img847/1937/011cw.th.jpg

http://img708.imageshack.us/img708/4319/mg1qc.th.jpg

Loteria fantowa pochłonęła nas i to całkiem porządnie Przy drugim podejściu wygrałam MEGA plakata Josha dziewczyny też powygrywały różne gadżety było fajnie aż dotarły do nas informacje że dziewczyny, które zostaly pod Tempodromem już JOsha widziały i mają z Nim zdjęcia .... No tego już było za dużo Chciałam wyjśc z tego spotkania ... zaraz .. już ... W końcu pożegnałyśmy się z Niemkami i pod Tempodrom Próbowałyśmy zlokalizowac naszą ekipę polskich grobanitek ale to nie było takie łatwe W końcu jakoś częśc się znalazła .... również te farciary które już zdjęcia z JOshem zaliczyły ... Niemki rozdawały nam takie świecące .. wiecie... takie "patyczki" którymi mamy machac jak Josh zacznie śpiewac YOU ARE LOVED No to stoimy i czekamy... jeszcze sobie fotki pstrykamy ...

http://img5.imageshack.us/img5/8262/polskiegrobanitkiarethe.th.jpg
Niemki zgapiają od nas pomysł i robią taką samą W końu nas wpuszaczają tam sklepik i pamiątki koncertowe ... jak zobaczył TOUR BOOK to umarnęłam... kupiłam dziewczyny jeszcze pytania piszą... ja nie bo taka mnie jakaś niemoc ogarnęła że nie dałam rady nic konkretnego wymyślec i jeszcze spotakłyśmy Anię B, która wygrała spotkanie z JOshem -  to reporterskie Nareszcie idziemy!!!! Ogarniamy że nie ma drugiej sceny ale spoko ... do głónej nie ma tak daleko.... siadamy ... dzielimy nasze świecące transparenty ... serca walą tak że jeszcze słyszę to słyszę...., aaaaaaaaaaa bo zapomniałam .... zabrałam z Polski dla Josha MIÓD.. taki prawdziwy z wujkowej pasieki opisałam go odpowiednio

http://img812.imageshack.us/img812/9871/037cm.th.jpg
zapakowałam razem z jednym globusikiem Zabrała go ze sobą Agnieszka M która miała miejsce w sektorze najbliżej sceny

JEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEST !!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wychodzi JOshhhhhhhhhhhhhh aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa i tego nie ogarniam.................... widzę Go ... słyszę... ale jakoś nie wierzę że tam jestem.... JEST BOSKO !!!!!! Josh jest zabawny.. wita się mówi że będzie mówił powoli... publicznośc wybucha śmiechem no bo jak to JOsh mówiący powoli JOsh też się śmieje ... no i śpiewa........... jak ON śpiewa....... nagle patrzę... idzie jakaś fanka z prezentem .... herbata JOsh żartuje a ja tylko myślę żeby Agnieszka poszła z tym miodem.....  no i idzie.... JOsh ma mój miód ..... znaczy nasz ... bo to w końcu od POLSKICH GROBANITEK Agnieszka wetknęła w ten prezent tą flagę kupioną w POznaniu, która przy podawaniu prezentu upadła na scenę .... w pewnym momencie Josh się schylił, podniósł tą flagę i pomachał nią ze sceny POLSKĄ FLAGĄ !!!!!!!! na koncercie w NIemczech ............. nadchodzi moment pytań od fanów.... ja nadal tego nie pojmuję jak to się stało... ale jak padlo pierwsze pytanie..... MARTA.... ehehehehe to było genialne.... myślę sobie szczyt szczęścia .... jak padło drugie pytanie ... PAULINA .... ahahahahhahahaah to już była eksplozja Wtedy pomyślałam że jako polskie fanki wykorzystałyśmy limit szczęścia na koncercie Josha ale co tam........... single ladis....... AGATA i ESTERA .... myślałam że padnę ........ uwielbiam moment jak dziewczyny machają ze sceny Co Wam będę pisała że JOsh śpiewał bosko........... przecież to wiemy.... jeszcze pamiętam jak dzwoniłam do Magdy żeby posłuchała JOsha chociaż trochę .... Jeszcze pamietam jak machaliśmy wszycy tymi pałeczkami świecącymi.... uśmiech Josha - bezcenny... i MI MANCHERAI... oj tutaj się popłakałam .. ( nie pierwszy i nie ostani raz podczas tego koncertu) .... no i YRMU... to już pod sceną ....
http://img824.imageshack.us/img824/1411/037zq.th.jpg

było pięknie jak wszyscy śpiewali... potem biegiem na swoje miejsce .. JOsh bisuje... ja zgarniam nasze rzeczy żeby potem jak najszybciej wybiec poźniej z Tempodromu i szukac JOsha KONIEC...

http://img207.imageshack.us/img207/4849/039mu.th.jpg
no to biegiem ... jeszcze wpadłyśmy na kolejne nasze dziewczyny i dalej w długą szukamy miejsca gdzie JOsh może wyjśc do fanów... JEST ... na tyłach tego Tępegodomu Nie mogłam w to uwierzyc ... zawsze jak widziałam filmiki pokoncertowe to zazdrościłam szczęściarzom którym to się udawało ... a teraz ja tam byłam Więc stoimy i czekamy... w większości zbite w jedną grupę ... strefę polską Niemki w tym czekaniu zaczynaja coś śpiewac ... no my nie zamierzamy byc gorsze więc też śpiewamy heheheh HEJ HEJ HEJ SOKOŁY   wychodzi ochroniarz JOsha, Daren robi nam prelekcję co i jak z tymi autgrafami ... czuję jak mi serce galopuje... mam nawet wrażenie że już jest poza moim ciałem ....
WYCHODZI JOSH !!!!!!!!!!! Euforia...... Niemki znowu śpiewają... a co robią Polki ... STO LAT STO LAT !!!!!!!! ehehehehhehe nie wiem skąd w nas tyle energi było .... a Josh z uśmiechem .. jak to JOsh... podchodzi do każdego ...

http://img24.imageshack.us/img24/2438/072pm.th.jpg
Kasi dałam mój aparat żeby cykała fotki ... ja trzymam moje dżoskie zdjęcie... i czekam .... JEST !!! JOsh podchodzi do polskiej strefy .... dziewczyny mówią że tutaj jesteśmy z Polski ... odpowiedź Josha jest bezcenna Ta obietnica .. że następnym razem to On przyjedzie do nas .... i mam ... autograf... ale co mi tam ... szukam na czym jeszcze mógłby mi się podpisac no bo przecież nie przegapię tej okazji żeby znowu chociaż na chwilę byc ciut bliżej Josha.... no to mam kolejny autograf a tutaj jeszcze dostaję od Estery globusik  ze słowami "daj Joshowi" myślę sobie "nieeeeeeee no ja nie podam JOshowi tego globusika... gdzie tam..." i już miała dac którejś dziewczynie żeby podała do JOsha..... ale nieeeeeeeeeee w ostaniej chwili mam olśnienie i wyciągam dłoń ze słowami że "mamy coś dla Ciebie...." JOsh zerka na mnie i na globusik... zabiera go z mojej dłoni muskając ją delikatnie swoimi palcami .... uśmiecha się tak po swojemu ... tak że miękną kolana ...

http://img577.imageshack.us/img577/296/056wl.th.jpg
i mówi że to już chyba 4 globusik i może nimi żonglowac.... więcej nie pamiętam...... wiem że JOsh żegna się... my pędzimy w drugą stronę ... tam jeszcze autografy od zespołu... i jeszcze kolejne zacieszanie jak widzimy że nasz globusik krąży już wewnątrz jednego z autobusów Josha... i dziękujemy... naprawdę .... stoimy przed atobusem i krzyczymy na całe gardło DZIĘKUJEMY .... DZIĘKUJEMY...DZIĘKUJEMY

Potem już nasze emocje ... i pożeganie z tymi, które musiały wracac do Polski... reszta do hotelu... aż się dziwię że zasnęłam.... ale spałam... i jak to ja nawet nie śniłam o JOshu ..

17.09 to już zwiedzanie Berlina... z obowiązkowymi wizytami pod TEMPODROMEM
http://img805.imageshack.us/img805/3359/p9177815.th.jpg

... to naprawdę nie byłoby takie piękne gdybym tam była sama... wieczorem jeszcze tłitowanie do JOsha... winko - otwierane na wiele sposobów ehehheehhee
18.09 czas wracac .... wbrew pozorom Berlin za nami płakał wszystkie dni były piękne ... w dzień powrotu Berlin czuł nasze emocje.... lało....... w busie oglądamy zdjęcia...filmiki.... przeżywamy znowu i znowu ... ale gdzieś w środku czuję że to już jest koniec.... Poznań.... tam już wszsytko w biegu... żegnamy się z Anią W. Anią L i Asią G  ........... się wzruszyłam..............  - a w trójkę z Agatą i  Marta taksówką na dworzec.... pociąg pełen ludzi ... siedzimy w Warsie.... czyniąc jeszcze akcję Grobanizację....
http://img651.imageshack.us/img651/3752/zdjcie0392zg.th.jpg

we Wrocławiu dziewczyny wysiadły... i dopadła mnie ostateczna depresja pokoncertowa... wpakowałam się do jakiegoś przedziału pełnego ludzi....padałam ze zmęczenia.... trochę zerknęłam na naszą fejsikową grupę ale to mnie jeszcze bardziej wzruszało... a nie mogłam płakac na oczach tych wszystkich mugoli............. Katowice.... wysiadłam ... jeszcze tylko tramwaj .... dom .... KONIEC..... tak się skończył napiękniejszy do tej pory weekend w moim życiu ........

Ostatnio edytowany przez anika (14-10-2011 21:11:19)


You raise me up, so I can stand on mountains
You raise me up, to walk on stormy seas...

Offline

 

#50 14-10-2011 23:07:25

 alessa

Dżoszorozkminiacz

Skąd: Zielona Góra
Zarejestrowany: 4-1-2010
Posty: 311
Ulubiona piosenka Josha: Gira con me questa notte
Wiek: (nieubłaganie nadeszło) 34
Imię: (Dż)anna (Dż)agnieszka

Re: Koncerty Josha, nasze spotkania z Joshem

If You just believe ... Dusseldorf 09/10/2011


Believe in what your heart is saying,
Hear the melody that's playing.
There's no time to waste,
There so much to celebrate.
Believe in what you feel inside,
Give your dreams the wings to fly.
You have everything you need, if you just believe.

W opinii moich krewnych i znajomych ten wyjazd to było „czyste wariactwo”, ja jednak wolę opisać to, co się mi przydarzyło jako „zrządzenie losu” lub po prostu „przeznaczenie”.
Co prawda od powrotu z Berlina przebąkiwałam nieśmiało „Chcę jechać na jeszcze jeden koncert w tym roku …” ale nikt z moich bliskich, nawet chyba ja sama, nie wierzyłam, że moje wielkie marzenie, aby jeszcze raz usłyszeć i zobaczyć Josha tej jesieni, spełni się.
Aż do pamiętnego wtorku 28-go września, kiedy surfując po Internecie wynalazłam na pewnym serwisie aukcyjnym ofertę biletu na koncert w Dusseldorfie. Z pozoru nieśmiało, zaczęłam sprawdzać, czy i jak da się tam dotrzeć z mojego miasta (i znalazłam bezpośrednie połączenie autobusowe!), potem – ile jeszcze zostało mi na koncie do kolejnej wypłaty … dodałam aukcję do ulubionych … i nie zdążyłam wrócić do domu przed jej zakończeniem. Poryczałam się jak dzieciak, któremu wykupiono sprzed nosa upatrzoną zabawkę … i zdałam sobie sprawę, jak strasznie mi na tym zależy . W tym momencie, jakaś niesamowicie Dobra Siła postanowiła chyba otoczyć nade mną swoją opiekę, bo oto wydarzenia potoczyły się w zastraszającym tempie … nie będę opisywać wszystkich przebojów z moim bankiem i autoryzacją PayPala, żeby sobie nie popsuć humoru … finał jest jednak najważniejszy – w sobotę o 11 stałam się posiadaczką biletu na koncert w Dusseldorfie (w piątek wieczorem wystawiono jeszcze 10 szt. i to w opcji kup teraz) – a na dodatek – otrzymanego w ramach prezentu urodzinowego.
Potem nastąpiły jeszcze trzy pełne grozy dni, w trakcie których łamiąc wszelkie służbowe zakazy, miałam bezpośredni podgląd na trasę mojego biletu, który podróżował spokojnie z Amsterdamu, aż do mojej mieścinki w Polsce. W środę o 16.00 wiedziałam już an pewno, że Opaczność zadziałała i teraz już  wszystko w moich rękach. W 2 dni załatwiłam bilety autokarowe i hotel w Dusseldorfie, w piątek wyjechałam na wyjazd integracyjny z pracy, na którym bawiłam się średnio, bo marzyłam już tylko o niedzielnym wieczorze. Wróciłam w sobotę o 11, a o 20 już przepakowana i pełna wiary – ruszyłam w kolejna fascynującą podróż w moim życiu.
Po przebyciu 1017 kilometrów w ekspresowym tempie 11 godzin – byłam na miejscu! Intuicja lub jeszcze coś bardziej ulotnego, podpowiedziały mi, że czas zaoszczędzony na podróży warto spożytkować w jakiś dobry sposób. A że to byłą niedziela – pojechałam najpierw do hotelu zostawić bagaże, wypić herbatę, po czym udałam się zaczerpnąć odrobiny duchowego spokoju na Mszy Św. Po polsku (dość daleko, ale było warto). Podbudowana i nieco uspokojona, wróciłam do hotelu, gdzie rozlokowałam się jako pierwsza w dość schludnym 6-osobowym pokoju, robiąc remanent w walizce, pakując prezenty dla Josha i rozmyślając nad planem na resztę dnia. Tymczasem w moim pokoju pojawiła się kolejna lokatorka – Niemka o imieniu Susanne. Wystarczyło zamienić z nią 4 zdania, aby ustalić niezwykły zbieg okoliczności – Ona także przyjechała na koncert Josha, którego nikt z jej znajomych nie zna i nie słucha. Została więc zgarnięta w celu towarzyszenia mi w dalszych eskapadach. Zwłaszcza, ze bilet miała w tym samym sektorze, tylko 5 rzędów bliżej ode mnie.
Zgodnie z zaleceniami moich Siostrzyczek, przed 16 pojechałam pod halę, w której miał się odbyć koncert. MitsubishiHalle - moloch na 6,5 tysiąca ludzi ogrodzony niemal z każdej strony przez żywopłot, mur, metalowe ogrodzenie albo … bramę. Z jednej strony stała  już grupka Gobanitow z DE (nie trudno było ich rozpoznać po plakietkach z M&G i koszulkach z Joshem). Aż tu nagle przy bramie pojawił sie niejaki Darren Norris  - gada spokojnie z ochroniarzami, i nikt poza mną nie zważa na niego! Wiedziona jakimś niezwykłym instynktem podbiegłam do niego, pytam, czy mogę poprosić o chwilę rozmowy ( był zdziwiony tym moim „Excuse me, Mr.Norris”) …  wyciągnęłam globusika (jednego z tych, które przygotowałam dla całego Grobandu i Bizona) i wręczyłam Mu jako specjalne zaproszenie od Polish Grobanites, z oczywiście zastrzeżeniem, że zapraszamy Go, może oczywiście zabrać też Josha, ale to nie jest konieczne (akurat!), że dziękujemy mu za opiekę nad Joshem i naprawdę bardzo doceniamy Jego pracę. Wyraźnie się ucieszył, po czym spytałam, czy mogę sobie z nim zrobić zdjęcie, na co oczywiście przystał. Dalej stoimy przed bramą i gadamy, jakie są szanse ze Josh teraz wyjdzie, na co Bizon „Oj przykro mi skarbie, ale dzisiaj mamy wyjątkowo napięty grafik, to wielka hala i trudno ustawić,  nagłośnienie, gdy Josh przyjedzie od razu musi zacząć próbę  ... teraz na pewno się z Wami nie spotka. Na co ja „Ale wiesz, że i tak tu będziemy czekać?” Uśmiechnął się tylko … więc pytam, jak będzie po koncercie. Darren odpowiada, że ciężko, przecież widzę jaka jest pogoda, ze pada  deszcz i będzie bardzo zimno. A po koncercie  gdy Josh ma rozgrzane struny głosowe, takie warunki bardzo Mu mogą zaszkodzić. A jego (Darrena) rolą jest oszczędzać Josha. Na moja wyraźnie zmartwioną minę (też czułam ten chłód i pierwsze krople deszczu …) zareagował jednak następująco: „Ale jeżeli się zdecydujemy, to najprawdopodobniej ustawimy barierki gdzieś tu – i pokazał mi mały parking vis-avis bramy wjazdowej. Podziękowałam grzecznie  i odeszłam, pozwalając Darrenowi wykonywać swoją robotę.

I remembered everything
And every windowpane
Every word came back to me
The way it used to be
Then I saw your face across the street
And my heart was home again

Nie dalej jak 10 minut później, Bizon powraca przed bramę, która się rozsuwa i nadjeżdża  stalowy minivan  z ciemnymi szybami. Zaraz po tym, gdy przejechał przez bramę a Darren pomaszerował za autem, podbiegłam do skrajnie prawego jej brzegu, licząc ma może jakieś zdjęcie Josha wysiadającego z samochodu i idącego za kulisy. Oczywiście wcześniej wszyscy machaliśmy do auta i krzyczeliśmy ''JOSH'' ale to było dobre 20 metrów i kilkadziesiąt stalowych grubych prętów odległości. Z mojego stanowiska widziałam, że JOsh wysiadł z auta, ubiera plecak, rozmawia z Darrenem i ... pierwsza miłą niespodzianka tego dnia … idą do nas!!!! Była co prawda taka chwila, gdy się zatrzymali i odwrócili, ale na szczęście – po kilkunastu sekundach pełnych napięcia nasz Hero  znowu ruszył do nas. Robiłam seryjne zdjęcia niczym rasowy paparazzi, ale gdy był ok. 2 metry ode mnie, zaczęłam tracić kontrolę nad stabilnością obrazu i zawołałam  ''Hi Josh, one more Polish Grobanite is here'' po czym otrzymałam TAKI  uśmiech skierowany w moja stronę , że wyłączyłam aparat z wrażenia ... Albo po prostu chciałam po prostu przeżyć to spotkanie bez pośrednictwa dodatkowej soczewki –  stanąć oko w oko z  największą moją fascynacją ostatniej dekady …. I ten oto Josh podszedł do mnie, podpisał mi jedna fotkę, podczas gdy ja zdążyłam  tylko wydukać „You’ve promised to visit Poland” na co usłyszałam „Of couse, I will' … stojąc w mega szoku, nie pamiętam zdarzeń kolejnych minut, gdy Josh podpisywał autografy nielicznym innym osobom … gdy jednak zmienił kierunek i zaczął się kierować ku wejściu znowu sie przebudziłam i wołam ''Josh, I’ve got gift for You. Something to protect your throat, because it’s getting colder'' i macham biało-czerwonym szalikiem zapakowanym w przezroczyste etui ... a Josh odwraca się, podchodzi do mnie z tym swoim czarującym uśmiechem, podziękował i podpisał  mi jeszcze jedna fotkę! Idąc w kierunku hali spoglądał na etui a wtedy Darren wyciągnął z kieszeni i mu pokazał swojego globusika .... reakcji nie widziałam, ale to było naprawdę miłe z Jego (Bizona) strony.

Po spotkaniu z Joshem ''za kratami'' wróciłam do hotelu żeby zaraportować moim Siostrom na FB o pierwszym spotkaniu, poprawić make-up i przebrać sie ... i jak uskrzydlona wróciłam pod Mitsubishi-halle, gdzie umówiłam się z moją współlokatorką na 19. Deszcz padał coraz mocniej, w tramwaju zagadywał mnie mega-przystojny Włoch, który tez jechał na koncert Josha ... bez problemu przebrnęłam przez kontrolę bagażu - skoro mogłam udawać nieznającą Josha w naszym filmie, równie łatwo przekonałam panią z ochrony, że nie mam w torbie żadnych zabronionych rzeczy, że jechałam bezpośrednio z Polski, więc tylko poduszka, czapka, szalik (w których ukryłam globusiki i Biedronkę). Od razu po wejściu podjęłam próbę zdobycia karteczek na pytania (co nie było łatwe, bo jedna rdzenna mieszkanka Germanii trzymała cały plik i na nim pisała, wydzieliła mi łaskawie 3 szt … ale byłam uparta i w końcu oddała też resztę) i wypisywałam trzęsąc sie z przemoczenia i chyba pierwszych nerwów starannie przygotowane, przemyślane i przetłumaczone 10 pytań. Po dłuższej chwili wkroczyłam jednak na salę koncertową. Okazałą się ona molochem nie tylko z zewnątrz … pierwszy raz w życiu widziałam taką olbrzymią widownię. Idąc ku scenie nie mogłam uwierzyć, że będę tak blisko … W końcu jednak zasiadłam na moim miejscu w 9 rzędzie. Z tego wzruszenia i emocji, zapomniałam po której piosence powinny być pytania, a po której wizyta Josha wśród widowni w poszukiwaniu gości na scenę (mimo, że w domu sprawdzałam to na filmikach)


Punktualnie o 20 koncert sie zaczął ... oświetlenie wydawało mi się gorsze niż w Berlinie, albo to była ''wina'' mojego miejsca – dużo trudniej, mimo bliższej odległości, aparat łapał ostrość ... jednak ponieważ teraz jechałam z postanowieniem „przede wszystkim uczestniczyć i przeżywać” nie zawracałam już sobie tak głowy dokumentacją foto-video. Próbowałam dostać się przy powitaniu pod scenę z prezentem – Biedronką ze złotym biletem w łapce przeznaczonym dla Josha i zapraszającym na spotkanie z Polish Grobanites … bezskutecznie. Nikomu się to jednak nie udało, i to było tylko nieco pocieszające.
Aż przyszedł czas na pytania od publiczności ... zaczęłam nagrywać przemowę Josha … jednak niemal od razu musiałam przerwać, bo padło „Anna, section B, row 9, seat 15''. Zerwałam się jak oparzona, podniosłam przygotowany na wszelki wypadek biało-czerwony szalik z napisem POLAND (miałam taki ekwipunek dzięki marketowi na A., który na półkach trzyma nadal zapasy „zestawów kibica z mistrzostw 2010r”, a który to nabyłam rzutem na taśmę, bo w sobotę o 18.00)  … poczułam snop światła skierowany na mnie, widziałam drugi oświetlający Josha  ... i usłyszałam ''Anna, Anna from Poland, hello Anna'' … moja reakcja była co najmniej dziwna, bo odwróciłam się tyłem do Josha  i pokazałam szalik ludziom (6,5 tysiąca osób!!!) ...Potem pomachałam raz jeszcze do Josha i posłałam mu całusa z dłoni ... co go wyjątkowo rozśmieszyło, stwierdził że fajny mam „wymach” i pyta „Are you royality? Are you a Princess?” ...Przeczytał moje pytanie „Która postać z bajki lub filmu dla dzieci była Twoja ulubiona w dzieciństwie i dlaczego”, odpowiedział ze „James i wielka brzoskwinia”, potem opowiedział nam o książce „Joshua i purpurowa kredka”  która tak Mu sie podobała, że wziął fioletowa kredkę i pomazał ściany w pokoju  gościnnym …. I to była jedyna książka, którą wyrzucili Jego rodzice ... i ze bardzo kocha tez Charliego w  Fabryce Czekolady ... bo sam uwielbia słodycze (na co ja ''Me too''), zwłaszcza gumisie ...i zawsze jak jest w DE idzie do sklepu i kupuje trochę takiego rodzaju (uroczo to obrazując gestami), a potem płaci rachunek 112 euro ... wspaniałe jest to, że w czasie tych pytań Josh większość czasu patrzy na osobę zadająca pytanie i to jest po prostu hipnotyzujące uczucie … stać i rozmawiać z Nim …  podziękował za pytanie, które przeniosło Go w czasy dzieciństwa, pomachał z tym swoim „Bye bye Anna”  i przeszedł do następnego pytania ... a ja opadłam na krzesło  niemal nieprzytomna. Miałam poczucie, że plan na Dusseldorf wykonany został w 100% …

Somethin' in your eyes, makes me wanna lose myself
Makes me wanna lose myself, in your arms
There's somethin' in your voice, makes my heart beat fast
Hope this feeling lasts, the rest of my life
If you knew how lonely my life has been
And how low I've felt for so long
And if you knew how I wanted someone to come along
And change my world the way you've done

O jakże się myliłam. Dzięki moim niezawodnym Siostrom na posterunku – wiedziałam już, że po Machine, Josh zazwyczaj schodzi do publiki ... w takcie tej piosenki wyszłam więc z rzędu i stanęłam obok sektora ... ochroniarze zaczęli przepychać ludzi ze środka i wtedy byłam już pewna, że ze sporym prawdopodobieństwem będzie tędy przechodził ... na środku sceny, inaczej niż w Berlinie, były schody,  wiec sie ustawiłam vis-a-vis z nadzieją na świetne zdjęcia. Liczyłam, że kiedy Josh pojawi się w tłumie, oświetlenie nie będzie tak kontrastowało z otoczeniem i w końcu mój aparat poradiz sobie z brakiem ostrości … po piosence  Josh jak zwykle kokietował, że mógłby się ożenić ze wszystkimi kobietami na tej Sali, że mieszkalibyśmy wszyscy na ranczo, mieli stado koni, 315 dzieci, wydalibyśmy wszystkie pieniądze … i rozpoczął zwyczajowe poszukiwanie pary na randce z okazji rocznicy małżeństwa ... poszło mu to wyjątkowo szybko, bo wybrał ludzi z 1-go rzędu z 17-letnim stażem i ruszył po schodach w dół … robię więc ujecie za ujęciem w trybie '''szybka migawka'' a On sie zbliża ... w międzyczasie znajduje pierwszą „single ladies”, pozuje do zdjęcia  …a  gdy jest niecałe 2 metry przede mną szuka drugiej single ladies ... to był ułamek sekundy ...  nadal robiąc zdjęcia podnoszę lewą  rękę nie wyżej, niż moja głowa i mówię „I am'”  nie mogąc się oprzeć Jego bliskości nieco opuszczam aparat nadal przytrzymując spust migawki ...  i najpierw widzę te kasztanowe loki, potem orzechowe uśmiechnięte oczy … i czuję, jak On bierze mnie za rękę  prowadzi na scenę ... z szoku niedowierzania i zaskoczenia  potykam sie na schodach  i słyszę  troskliwy głos ''Just don’t trip'' (nie potknij się) ... przywitałam się z innymi wybrańcami  losu (laska z pary na moje imię odpowiedziała jakby opryskliwie ''I know you”), Josh tym razem uściskał moją prawą rękę i zarządził przedstawienie do mikrofonu. Tradycyjnie potem  pobiegł po sofy, pomocnik przyniósł stolik i wino (Cabernet Sauvignon z fioletowa naklejka Pays d’Oc ...dobre … bo dżoszowe) ... pyta pana z pary czy pije, a mnie, czy mogę pić alkohol (ciśnie mi się na usta „Joshu, dziecino, całe 7 lat dłużej, niż Ty” … bo w stanach od 21 roku życia dopiero, a w PL od 18 … a jedyne co mi wychodzi „Of course, You’re so nice …”)  … i wtedy Josh zaczyna śpiewać (przy okazji komplementując zabawnie Marka) … i nalewa ... siedziałam najdalej i nie miałam już przed sobą stolika tylko kieliszek trzymałam w ręku ... wiec sie trzęsę jak osika z emocji … i ze  śmiechu ( nie umiem nawet opisać tych min, jakie Josh robił … na poły namiętnego uwodziciela, na poły – lekko już wstawionego kelnera śpiewając, że dziś w nocy upije i … ) … nachyla się ku mnie i  próbuje nalewać wino  ... a ja utrudniam to zupełnie ... na co On ''Nie trzęś … nie rozlewaj … jak rozlejesz, to będę musiał Ci zapłacić za czyszczenie spodni, takie jest prawo'' ...no i zaśpiewał jubilatom Broken Vow ... potem przeprosił za taka smutna piosenkę i życzył im  wielu lat szczęścia zdrowia, dobrego wina   ... A potem zaczyna przemowę do „swoich single ladies” … „Naprawdę nie wiem dlaczego jesteście singielkami (jakby nie wiedział, że to Jego wina!) ... no ale ja tez jestem ... i to dla mnie trudne ... potrzebuje uścisku” na co zerwał sie facet z pary ... zabiłabym go wzrokiem ... Josh się roześmiał, z udawanym wyrzutem spojrzał na Caroline i na mnie i mówi „Liczyłem na inny uścisk, no ale cóż ... zadowolę się takim … wszystko będzie w porządku”. Tradycyjnie już zaczyna opowieść o Prince Charming, który życzy, aby przybył do nas na złotym rumaku i powiózł nas ... i tu sie zaciął  (może dlatego że usilnie  go hipnotyzowałam nie mrugając w ogóle i nie oddychając) ... „i don't know ...nowhere'' ... i zaśpiewał nam Per Te ... potem podszedł do każdego, ponownie uścisnął dłoń każdemu (chciałam tego „huga” ale przeklęta kanapa mnie zassała i nie mogłam sie podnieść!) i dziękował za udział w koncercie oraz wizytę na scenie ... to przez tak strasznie małą odległość od Joshowych oczu  chyba … wydukałam tylko „No, Thank You Josh” … i już Go nie było bo pobiegł za scenę a Darren był przy schodach i macha do nas ... schodziłam jako ostatnia a On puścił mi oko i podał rękę (pewnie, żebym znowu nie zaliczyła wywrotki)...  w moim rzędzie witały mnie bezcenne spojrzenia – większa połowa krzyczała  'Jakim prawem znowu Ty? Dlaczego w ogóle Ty?”'  mniejsza „Udało Ci się dziewczyno, super!” ale od moich sąsiadek z Hannoveru dostałam oklaski i przytulenie. Potem na Awake zadzwoniłam do Ani W. ale nie pamiętam, co gadałam ... już do końca koncertu juz sie trzęsłam z emocji, które do dziś nie chcą znaleźć właściwego ujścia.

Now I feel myself surrender
Each time I see your face.
I am captured by your beauty,
Your unassuming grace.
And I feel my heart is turning,
Falling into place.

Po koncercie, rozedrgana emocjonalnie, ale jednak biegnę do miejsca które wyjawi mi Hero nr 2 tj. Bizon ... widzę barierki i myślę ''jest ok'' wiec sie ustawiam ... deszcz leje jak wściekły, ludzie sie tłoczą, samochody przejeżdżają lub stoją w korku … z parasoli innych woda skapuje mi na twarz i włosy, po 15 minutach jestem cala mokra, wiec składam swój parasol i zdaję sie na membranę wodoszczelna kurtki  ... czekamy w napięciu i stresie ... ochroniarze krążą, coś ustalają, przestawiają barierki i co chwile zmieniają koncepcję. Ni z tego nie z owego cofają  nas o 2 metry do tyłu, ludzie wpadają w krzaki i na drzewa … i znowu pojawia się dobry Darren … wskazuje miejsce koło mnie i mówi  „tu się kończy  pierwsza sekcja, a druga przesuwamy 10 metrow dalej w prawo” Ludzie z mojej prawej przebiegają na nowe miejsce, a  koło mnie powstaje klin z dwóch barierek. Darren mowi „Ja nie chce pozwolić Joshowi wyjść do Was w taka pogodę, ale on tu rządzi i jeśli zechce, to przyjdzie. Wielkie jeśli – może podpisze 5 maksymalnie 10 autografów”.  I tradycyjnie ostrzega: „no hugs, no kisses, no posing fotos” Akurat w tej sytuacji w 100% Go popierałam - było z 5 stopni, lalo wściekle, gardło po takim wysiłku jest rozgrzane, Josh po prysznicu.  Ale już Go przecież znam … i wiem, na co go stać dla nas.
20 minut później otwiera się brama i pojawia się autokar ten sam, który był w Berlinie ... słychać jęk zawodu … ale jeszcze po drugiej stronie bramy wyłania się z niego dobrze znana postać w kapturze, skórze i okularach … podchodzi do naszego „sektora” … podpisuje autografy przez kilka minut i nareszcie podchodzi do mnie. Nie robię zdjęć, włączyłam tylko nagrywanie filmu z nadzieją, że akurat przekręci się tak, żeby było widać Josha, a nie moją kurtkę i mówię” Hello, I’m Anna from stage - please write it’s for me …  a Josh: 'Anna oh Hanna, ej double N ej?'  (potwierdzam) „I liked your sign, your flag” na co ja w szoku „oh really?” (skojarzył, ze to ja, podwójna szczęściara! zapamiętał mnie … ) dziękuje Mu bardzo i ... jestem tak bezbrzeżnie szczęśliwa że tylko jestem w stanie wydusić „But You’ll come to Poland” i usłyszeć „Now, I have to” … i jeszcze tylko jedna szybka wymiana zdań „We’re waiting for you so impatiently”   i usłyszeć „It’s gonna be fun night” … I nagle refleksja - pod kurtka mam biedronkę ... zapomniałam dać mu prezent ... liczę ze może tu wróci jeszcze .. ale jest już po drugiej stronie gdzie daje może 10 ostatnich autografów i kieruje się do autokaru … w desperacji krzyczę 'Josh I have special delivery for you, special gift from Poland' … patrzy na mnie … i wraca ... zabiera czerwoną kulkę, dziękuje … daje ją Darrenowi, podpisuje jeszcze 2-3 autografy w okolicy  i wsiada do autokaru. Chwilę wcześniej Darren umieszcza w nim Biedronkę. Misja wykonana w 100%.
Wracam do hotelu, ale do 2.30 rozmawiam na czacie z Siostrami, do 4 nie mogę zasnąć. O 7 już znowu jestem na nogach … Po przebudzeniu sprawdzam, czy to naprawdę nie był tylko sen, ale podpis „To Anna” przekonuje mnie, że to się zdarzyło naprawdę. O 15 żegnam się z Susanne i zostaję sama na dworcu autobusowym. W słuchawkach  śpiewa On  … 

For always
Forever
Beyond here and onto eternity
For always forever
For us there’s no time and no space
No barrier love won’t erase
Wherever you go I still know in my heart you’ll be here with me

Śpiewa mi tak przez całą, 16 godzinną tym razem, podróż do domu …
Żyję w tej bajce od 5 dni i nadal nie chcę się obudzić …


Twitter: Anne_of_GG
Tumblr: annaofgg
Joshgroban.com: Alessa

Offline

 

#51 15-10-2011 11:05:52

 CamillaB141

Powolny działacz

8645792
Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 20-8-2011
Posty: 69
Ulubiona piosenka Josha: Voce Existe Em Mim / Awake
Wiek: 18
Imię: Kamila
WWW

Re: Koncerty Josha, nasze spotkania z Joshem

Dziewczyny, nawet nie wiecie jaka to przyjemność czytać wasze relacje szczęściary z Was


http://25.media.tumblr.com/tumblr_luxgmaxlSb1qacpflo1_500.gif

Offline

 

#52 15-10-2011 11:22:31

 violino

Zarażony Dżospą

Skąd: 3miasto
Zarejestrowany: 23-10-2009
Posty: 136

Re: Koncerty Josha, nasze spotkania z Joshem

Alessa, z zasady nie czytam relacji z koncertów, ale na Twoja rzuciłam okiem i padło w odpowiednie miejsce, więc przeczytałam (no dobra, większość). Nie zazdroszczę, ale jednak gęba mi się śmiała z Twojego szczęścia, serio, serio Super, farciaro!

Offline

 

#53 15-10-2011 14:14:37

 alessa

Dżoszorozkminiacz

Skąd: Zielona Góra
Zarejestrowany: 4-1-2010
Posty: 311
Ulubiona piosenka Josha: Gira con me questa notte
Wiek: (nieubłaganie nadeszło) 34
Imię: (Dż)anna (Dż)agnieszka

Re: Koncerty Josha, nasze spotkania z Joshem

violino napisał:

Alessa, z zasady nie czytam relacji z koncertów, ale na Twoja rzuciłam okiem i padło w odpowiednie miejsce, więc przeczytałam (no dobra, większość). Nie zazdroszczę, ale jednak gęba mi się śmiała z Twojego szczęścia, serio, serio Super, farciaro!

Dzięki, Violino ... musiałam dać upust tym wszystkim pozytywnym emocjom ... po części, też po to, aby uwierzyć, że to wszystko się działo naprawdę :-)


Twitter: Anne_of_GG
Tumblr: annaofgg
Joshgroban.com: Alessa

Offline

 

#54 15-10-2011 15:58:39

 Belame

Wstępna faza Grobanizmu

Skąd: Dolny Śląsk
Zarejestrowany: 29-7-2009
Posty: 238
Ulubiona piosenka Josha: Per Te
Imię: Beata

Re: Koncerty Josha, nasze spotkania z Joshem

Aniu przeczytałam Twoją relację z zapartym tchem Kiedy w Berlinie napomknęłaś, że może jeszcze jeden koncert Josha na tej trasie, pomyślałam, że pomarzyć dobra rzecz. Jednak trzeba wierzyć, że każde marzenie jest do spełnienia


''Muzyka to chińska łamigłówka, którą każdy rozwiązuje po swojemu i zawsze dobrze, bo jest bez rozwiązania''.

Offline

 

#55 15-10-2011 21:19:44

 fearless

Wstępna faza Grobanizmu

7684705
Skąd: Puławy
Zarejestrowany: 9-4-2011
Posty: 206
Wiek: 19
Imię: Jola

Re: Koncerty Josha, nasze spotkania z Joshem

Szczerze wysyłam teraz do was ogromny uśmiech i wirtualnego hug'a <hug!> za te przedżoszowe relacje ;*


http://img31.imageshack.us/img31/7563/iiwa000084.jpg

Offline

 

#56 16-10-2011 10:21:38

 alessa

Dżoszorozkminiacz

Skąd: Zielona Góra
Zarejestrowany: 4-1-2010
Posty: 311
Ulubiona piosenka Josha: Gira con me questa notte
Wiek: (nieubłaganie nadeszło) 34
Imię: (Dż)anna (Dż)agnieszka

Re: Koncerty Josha, nasze spotkania z Joshem

Dzięki Belame i Fearless! Wzajemnie ***
Btw - jaka tam "wstępna faza Grobanizmu", to już stan przewlekły, nieuleczalny ... i dobrze mi z tym ;-))))


Twitter: Anne_of_GG
Tumblr: annaofgg
Joshgroban.com: Alessa

Offline

 

#57 16-10-2011 20:49:21

 IrenaMorena

Dżosznięty

Zarejestrowany: 12-12-2010
Posty: 177

Re: Koncerty Josha, nasze spotkania z Joshem

Czytam te opisy z koncertów jak dobre opowiadania, z zapartym tchem i cały czas mam uśmiech na ustach Dzięki

Offline

 

#58 16-10-2011 21:32:04

 CamillaB141

Powolny działacz

8645792
Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 20-8-2011
Posty: 69
Ulubiona piosenka Josha: Voce Existe Em Mim / Awake
Wiek: 18
Imię: Kamila
WWW

Re: Koncerty Josha, nasze spotkania z Joshem

no przecież uśmiech naszych drogich sióstr to nasz uśmiech ;**


http://25.media.tumblr.com/tumblr_luxgmaxlSb1qacpflo1_500.gif

Offline

 

#59 18-10-2011 23:15:46

 meja

Zarażony Dżospą

38663381
Skąd: Knurów
Zarejestrowany: 17-10-2011
Posty: 130
Ulubiona piosenka Josha: obecnie:L’ultima notte
Wiek: [[[(121-43/2)*3/4]-33]/2]
Imię: Maja
WWW

Re: Koncerty Josha, nasze spotkania z Joshem

Alessa! Jesteś cudowna ! Taka niesamowita relacja, że jeszcze buziol mi się śmieje ;-) Byłam też na koncercie Josha w Berlinie, w Tempodromie, przeżywałam podobnie jak Ty i uwierz mi...również do dziś żyję w tej bajce i wcale nie chcę się z niej "wylogować" Teraz przeczytałam relację jakby "od środka" i to co widziałam i słyszałam siedząc wśród publiki nabrało zupełnie innego wymiaru!
Dziękuję Ci za wspaniałą relację. Duży buziak dla Ciebie!

Przy okazji zapraszam na moją (ciągle się rozbudowującą) stronkę www.joshgrobanmylove.manifo.pl
Byłabym Ci wdzięczna za wszelkie sugestie co do zawartości tego "dżoszowego" zakątka...

Ostatnio edytowany przez meja (18-10-2011 23:16:40)


http://c.wrzuta.pl/wm6444/fc8b26ae000485024eda29e8/bez_tytulu
www.joshgrobanmylove.manifo.pl   ciągle aktualizowana - ZAPRASZAM SERDECZNIE !

Offline

 

#60 23-10-2011 02:43:17

Amethyst

Gość z zewnątrz

Zarejestrowany: 27-1-2011
Posty: 13
Ulubiona piosenka Josha: Awake

Re: Koncerty Josha, nasze spotkania z Joshem

Witam wszystkich,
Do relacji moich poprzedniczek dodam jeszcze moją :

Na koncert Josh'a w Londynie w dniu 11.10.2011 wybrałam się z moimi kuzynkami Zuzią i Basią. Czekałam na to wydarzenie od kwietnia. Zuzia mieszka na stałe w Oxfordzie, więc tam się zatrzymałam. Gdy dotarłam na miejsce w niedzielę, Basia już tam była. Muszę wyjasnic, że moje kuzynki nie są Grobanitkami. Owszem słyszały o Joshu, ale pewnie dlatego, że ja o nim mówiłam.
Tak naprawdę,  zaprosiłam je na ten koncert. Przyznały później, że był to wyjątkowo udany wieczór i że absolutnym zaskoczeniem dla nich było to, że Josh oprócz wspaniałego głosu ma tak wyjątkowe poczucie humoru.
Do Londynu wybrałyśmy się pociągiem we wtorek po południu. W emocjach, które towarzyszyły temu wyjazdowi, zapomniałam zabrac ze sobą płyty Josha przywiezione z Polski, z nadzieją na autograf.
Na szczęscie zabrałam Album poświęcony Polsce - UNESCO Treasures, Skarby UNESCO.
Album, który miałam zamiar podarowac po koncercie Joshowi, z dedykacją, 

Gdy zbliżałam się do Hammersmith Apollo, na widok nazwiska Josh Groban moje serce zaczęło bic szybciej. Josha słucham od 2003 roku, to już tyle lat i tak bardzo chciałam usłyszec go na żywo. Tłumy ludzi kłębiły się przed budynkiem, wyczuwalna była wyjątkowa atmosfera. Nie była to przypadkowa publicznośc. To byli koneserzy.
Wewnątrz kupiłam PROGRAM (śliczne wydanie) i ustawiłam się w kolejce po karteczki na pytanie dla Josha.
Zuzia, która jest dwujęzyczna, pomogła mi sformułowac je poprawnie w języku angielskim.
Pytanie brzmiało : Czy kiedykolwiek nagra jakiś utwór po polsku, rosyjsku lub w innym słowiańskim języku, na cześc swoich wschodnioeuropejskich korzeni ?
Wiem, że Josh wybiera pytania śmieszne i że robi to na użytek spektaklu, aby rozbawic publicznośc.
Wrzucając moje pytanie do szklanej wazy wiedziałam, że Josh nie udzieli na nie odpowiedzi na scenie, ale może będzie to jakieś przesłanie, które wpłynie na to co  Josh w przyszłości zaśpiewa?

Sam koncert to taki  "zaczarowany moment". Byłam całkowicie pod urokiem Josha, jego wspaniałego głosu, orkiestry, świateł... moment.... bo tak krótko trwał ( chociaż według zegara 2 godziny ). W przerwach, pomiędzy utworami Josh bawił publicznośc, tryskał humorem, żartował, Najwyrażniej w Londynie czuł się swobodnie, zresztą powiedział to na wstępie, że Londyn jest miastem w którym mógłby zamieszkac, może nawet kupic mieszkanie... Na to ktoś z sali krzyknął "możesz zamieszkac u mnie" i wszystkich to rozbawiło włącznie z Joshem ...
Publicznośc była żywiołowa, śpiewała razem z Joshem, Bisy, YRMU obowiązkowo. Owacje na stojąco. Smile na koniec. Wspaniały koncert !

Po koncercie polowanie na autograf. Ludzie przy bocznym wyjściu. Prawdziwy tłum wylewający się aż na ulicę. Darren pokrzykujący, że na ulicy Josh nikomu nie da autografu. Oczekiwanie. Robi się późno. Mamy ostatni pociąg do Oxfordu za 40 minut. Trzeba jeszcze dojechac metrem do Paddington. Liczę na łut szczęścia. Robimy z Zuzią zdjęcie strony tytułowej Albumu z dedykacją ( na pamiątkę - tak na wszelki wypadek, gdyby jednak udało się go przekazac Joshowi ).
W pewnym momencie następuje poruszenie w tłumie .....jest Josh... zaczyna podpisywac z drugiej strony, jeszcze daleko, ale może się uda, tłum naciska, Josh miły jak zawsze, wymienia grzeczności, ja mam jeden cel - zdobyc podpis Josha na PROGRAMIE z jego pięknymi zdjęciami  i wręczyc mu ALBUM o Polsce. Josh jest już w pobliżu, ale wyciąga się tyle rąk... las rąk..  Nareszcie mam Autograf ! Jeszcze dac ALBUM !  Josh chce go podpisac, Wtedy krzyczę na cały głos ....FOR YOU!!!  a Josh odpowiada ze zdziwieniem FOR ME? bierze go do rąk, mówi THANK YOU i przekazuje Darrenowi, a ten oddaje następnej osobie i Album wędruje do osobistych zasobów  Josha.
YES!  Możemy wracac do Oxfordu. Misja spełniona. Odnajduję Zuzię, która w tym czasie próbowała robic dokumentację zdjęciową. Próbowała... bo w tym tłumie było naprawdę ciężko, Większośc zdjęc jest poruszona. Tylko nieliczne są ostre.
Ale co tam, najważniejsze, że udało nam się przekazac Joshowi naszą książkę z dedykacją.
Jeszcze jeden dowód wierności polskich fanek, które walczą o koncert w Polsce.
Teraz pozostaje nam już tylko czekac na tę upragnioną wiadomośc. Oby przyszła jak najszybciej!

(Chciałam wkleic zdjęcia, ale zupełnie sobie z tym nie radzę. Nie rozumiem dlaczego, ale menu nie jest aktywne. Szkoda.)

Offline

 
  • Index
  •  » Tournée
  •  » Koncerty Josha, nasze spotkania z Joshem

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora