Polskie forum fanów Josha Grobana

Forum fanów Josha Grobana

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Gry

Ogłoszenie

Zachęcamy do rejestrowania się na naszym forum. Dla zalogowanych użytkowników czeka niespodzianka w postaci dodatkowych, ukrytych dla gości, tematów.

#1 10-3-2010 13:47:44

 Justeene

Powolny działacz

Zarejestrowany: 19-7-2009
Posty: 68

Phantom: Love Never Dies

Pewnie słyszałyście już o "Phantom: Love Never Dies", czyli sequelu "Upiora" którego premiera odbyła się wczoraj w Adelphi Theatre w Londynie.

http://www.youtube.com/watch?v=OIq7yyVjIFU&NR=1

Można już posłuchać kilku utworów, znana jest też fabuła, oparta na "dziele" Fredericka Forsythe'a pt. "Upiór Manhattanu" (osobiście uważam, że książka jest tragiczna). W moim odczuciu ten sequel był całkowicie niepotrzebny i zastanawiam się dlaczego Webber postanowił go napisać, bo jego wersja o tym, że zakończenie musicalowe (i Lerouxowe) go nie satysfakcjonuje do mnie nie przemawia. A jeśli w dodatku jest zadowolony z tej bzdury, którą był popełnił, to tym bardziej to do mnie nie przemawia. Może więc dla kasy? Chyba wystarczy mu tej z "Upiora".

Ja sądzę, że Ramin Karimloo i Sierra Boggess (oboje wcześniej śpiewali role Upiora i Christine w oryginalnym przedstawieniu) są fantastyczni, ale fabuła sequelu jest... jakby to określić, równie udana jak książka Forsythe'a. Jej podstawowa wada jest taka, że nie trzyma się kupy z oryginalnym "Upiorem", ale dla Lorda Webbera widać to żaden problem. Druga istotna wada jest taka, że to co zrobiono z postaciami woła o pomstę do nieba po prostu. Szczególnie ucierpieli Meg i Raoul.
Muzyka jest momentami trochę dziwaczna ("The Beauty Underneath"), ale w gruncie rzeczy nasz Lord trzyma poziom. Zawiodły mnie za to dosyć banalne teksty w stylu "the moments creep, but I can’t bear to sleep".
Zresztą oceńcie same - podaję linki do kilku utworów:

"Coney Island Waltz": http://www.youtube.com/watch?v=1sQmWeyr … re=related

"Till I Hear You Sing" (2 teledyski):
http://www.youtube.com/watch?v=XegytVAM … re=related
http://www.youtube.com/watch?v=47dUc4iMAvQ&feature=fvst

"Love Never Dies": http://www.youtube.com/watch?v=CWKjrCHf … re=related

"The Beauty Underneath": http://www.youtube.com/watch?v=kwKASd-PIOI

Recenzja z premiery z paroma zdjęciami (nawet Gerard Butler się pofatygował )
http://www.dailymail.co.uk/tvshowbiz/ar … ebuts.html
Jest też coś na ten temat na stronie Teatru Roma w Aktualnościach.

Jestem ciekawa waszych opinii na ten temat

Offline

 

#2 18-8-2010 15:45:37

 Nijaka

Dżoszorozkminiacz

Skąd: Łomianki
Zarejestrowany: 6-9-2008
Posty: 784
Ulubiona piosenka Josha: każda.
Wiek: 17,5
Imię: Anna

Re: Phantom: Love Never Dies

Justeene napisał:

Pewnie słyszałyście już o "Phantom: Love Never Dies", czyli sequelu "Upiora" którego premiera odbyła się wczoraj w Adelphi Theatre w Londynie.

http://www.youtube.com/watch?v=OIq7yyVjIFU&NR=1

Można już posłuchać kilku utworów, znana jest też fabuła, oparta na "dziele" Fredericka Forsythe'a pt. "Upiór Manhattanu" (osobiście uważam, że książka jest tragiczna). W moim odczuciu ten sequel był całkowicie niepotrzebny i zastanawiam się dlaczego Webber postanowił go napisać, bo jego wersja o tym, że zakończenie musicalowe (i Lerouxowe) go nie satysfakcjonuje do mnie nie przemawia. A jeśli w dodatku jest zadowolony z tej bzdury, którą był popełnił, to tym bardziej to do mnie nie przemawia. Może więc dla kasy? Chyba wystarczy mu tej z "Upiora".

Ja sądzę, że Ramin Karimloo i Sierra Boggess (oboje wcześniej śpiewali role Upiora i Christine w oryginalnym przedstawieniu) są fantastyczni, ale fabuła sequelu jest... jakby to określić, równie udana jak książka Forsythe'a. Jej podstawowa wada jest taka, że nie trzyma się kupy z oryginalnym "Upiorem", ale dla Lorda Webbera widać to żaden problem. Druga istotna wada jest taka, że to co zrobiono z postaciami woła o pomstę do nieba po prostu. Szczególnie ucierpieli Meg i Raoul.
Muzyka jest momentami trochę dziwaczna ("The Beauty Underneath"), ale w gruncie rzeczy nasz Lord trzyma poziom. Zawiodły mnie za to dosyć banalne teksty w stylu "the moments creep, but I can’t bear to sleep".
Zresztą oceńcie same - podaję linki do kilku utworów:

"Coney Island Waltz": http://www.youtube.com/watch?v=1sQmWeyr … re=related

"Till I Hear You Sing" (2 teledyski):
http://www.youtube.com/watch?v=XegytVAM … re=related
http://www.youtube.com/watch?v=47dUc4iMAvQ&feature=fvst

"Love Never Dies": http://www.youtube.com/watch?v=CWKjrCHf … re=related

"The Beauty Underneath": http://www.youtube.com/watch?v=kwKASd-PIOI

Recenzja z premiery z paroma zdjęciami (nawet Gerard Butler się pofatygował )
http://www.dailymail.co.uk/tvshowbiz/ar … ebuts.html
Jest też coś na ten temat na stronie Teatru Roma w Aktualnościach.

Jestem ciekawa waszych opinii na ten temat

DO PAŃ MODERATOREK: Mogłabym prosić o przeniesienie tego postu do osobnego wątku? Bo, będąc w Londynie przez część wakacji, na SEQUEL UPIORA nie wybrać się po prostu nie mogłam. I chętnie rozwinęłabym ten wątek tylko w osobnym... wątku. Bo zgadzam się, że z Upiorem wspólnego ma... Nie za dużo.


Zrobione. Teraz można się rozpisać na ten temat.
M.P.


LET JOSH BE WITH YOU: Yoda

Offline

 

#3 20-8-2010 23:41:39

 Nijaka

Dżoszorozkminiacz

Skąd: Łomianki
Zarejestrowany: 6-9-2008
Posty: 784
Ulubiona piosenka Josha: każda.
Wiek: 17,5
Imię: Anna

Re: Phantom: Love Never Dies

Właściwie się to ani pod film, ani pod serial się nie zalicza... Ale jak już tu jesteśmy.

Pojechałam do Londynu z jednym zamiarem: obejrzeć na West Endzie spektakl, który zaprze mi dech w piersi i któy zapamiętam. Wiedzieni pogłoskami, najpierw poszliśmy na Chicago. Spektakl dość... Chicagowy, mogę o nim napisać gdzieś indziej, żeby nie spamować. I choć i mnie, i mojemu chłopakowi się on podobał (użyję Jego zdania, żeby zobiektywizować trochę ocenę Love Never Dies) to oboje stwierdziliśmy, że nie był marvellous i ruszyliśmy na poszukiwania dalej.

Na LND biletów praktycznie nie było. Serio. Przeszliśmy mnóóóstwo kas, tych mniej i bardziej oficjalnych - a tych mniej oficjalnych z biletami za pół ceny jest tyle, że to niemożliwe, żeby nie były finansowane przez teatry - i w końcu znaleźliśmy dwa ostatnie. Upper East Circle, zapadł wyrok, czyli w pizdu, przepraszam za sformułowanie, daleko i wysoko. Ale dla sequelu Upiora byliśmy gotowi zaryzykować. Powstrzymałam się z kupowaniem programów i broszur, by nie powtózyć błędu sprzed Chicago, gdy kupiłam od razu wszystko i, szczerze mówiąc, potem plułam sobie w brodę. Zasiedliśmy w loży nad lożą nad lożami po bokach siedzeń na płaszczyźnie sceny. I bardziej słuchaliśmy, niż patrzyliśmy.

Spoiler:


Co do samej fabuły: Auu! Cóż, jako fanka Upiora już się nie mogłam doczekać wersji Christine + Phantom. Ale przyznam Wam szczerze, że sama historia była zdeczka... głupia. 'Niezsynchronizowana', powiedziałabym. Bohaterowie ucierpieli, najzwyczajniej. Upiór: brak mu upiorowego... pazura. Phantom był taki dość zwierzęcy. Nieokrzesany. Jak to człowiek odrzucony, wychowany w podziemiach. To było prawdziwe. Ten Upiór jest już okrzesany, bogaty i, jakby to zmieniło, taki właśnie bogaczowy. Wielkopański i niePhantomowy trochę przez to. Do tego Christine, cóż, jak dla mnie mdła. Ma syna z Raulem, którego musi bronić przed obojętnością ojca swoim gołębim sercem. Gustav, dzieciątko, to odkrywający świat chłopiec, który ma rolę przerywnika, jest gwoździem dla fabuły, a jednocześnie nic konkretnego nie robi. Za to mamy tu trio, które ucierpiało najbardziej: RAUL, MEG I MADAME GIRY.
Raul:zajęty tylko sobą hazardzista, który przegrał cał majątek Christine i swój, skazujac żonę na przyjęcie dobrze płatnej, ale trudnej propozycji w USA. Cholerny materialista myślący tylko o pieniądzach. Pijak.
No i co to ma wspólnego z Raulem, którego znamy?
Meg: zawładnięta obsesją na punkcie Upiora, próbująca zdobyć jego uwagę wszystkimi sposobami, pragnąca jego sympatii i serca. Młoda gwiazdka Parku Rozrywki należącego do Upiora, Phantasmy. Podległa matce, z którą wspomogła Upiora w dojściu do teraźniejszej fantazji.
M.Giry: Materialistka, jakich mało. Razem z Raulem grają duet owłądnietych obsesją pieniędzy. Próbuje zeswatać swoja córkę z Upiorem za wszelką cenę, chodząc za nim i ględząc. Wredny babsztyl, tyle bym powiedziała. W mojej obsadzie też grała ją taka kobieta, która bardziej gdakała niż śpiewała. Psuła mi każdą piosenkę. PRzykro mi, ale tak właśnie było.

Sama historia zaś opowiada, jak Upiór, dręczony niemocą twórczą spowodowaną brakiem Christine w swoim życiu, składa jej propozycję zaśpiewania arii w jego Phantasmie za niebotyczną sumę. Przyjeżdża więc wielka gwiazda wraz z mężem i małym ślicznym synkiem o głosie jak słowik i tam spotyka się z przeszłością, zgadzając się zaśpiewać dla swojego dawnego Upiora. Z którym, jak dowiadujemy się w piosencke Beneath a moonless sky już pewnej nocy miała skadzkę, gdzie 'and he kissed her' a ona 'when she touched him' i te pe. Jak Raoul dowiaduje się, kim naprawdę jest Mister White - dość ciekawy kwartet My Dear Old Friend - idzie się upić, gdzie dopada go Phantom. Tak powstaje układ - Devil takes the hindmost, moim zdaniem jedna z perełek - że jeśli ich Christine zaśpiewa arię, zostaje razem z synem w Phantasmie. Jeśli zaś Raoul zamówi ją, by nie śpiewała, odejdą we troje, a wszystkie jego długi i tak będą spłacone. Zaczynają się przygotowania. Czy diva zaśpiewa? Czy odejdzie z mężem, którego mimo wszystko wciąż kocha? Cóż (:

Zaś co do muzyki, mogę udostępnić cały soundtrack. Nie jest zły, ale i nie wybitny. Ma jednak swoje perełki. 'Till I'll hear you sing do którego link już został podany przez Justeene; The beauty underneath, dość ciekawy ruch, mocniejsze dźwięki, które jednak intrygują i wręcz wgryzają się w umysł. To po tej piosence, kończącej pierwszy akt, poleciałam po płyty; Devil takes the hindmost, jak już wspomniałam wyżej, cudowny duet dwóch, bądź co bądź, pięknych męskich głosów, naprawdę coś. I piosenki, które lubię, bo coś w sobie mają, choć nie sperełkowałabym ich. Beneath a moonless sky, na przykład. Słodkie Look with your heart, gdzie Christine sugeruje synkowi, że dokonała złego sercowego wyboru. Why does she love me, poruszające rozważania Roula, czemu Christine jest z nim nadal, skoro on - cytując - podcina jej skrzydła, kiedy tylko ma okazję. Devil takes the hindmost (reprise) też intrygujące, kwartet Roula, Christine, Madame Giry i Upiora, podszyty głosikiem synka; scena zaraz przed decyzją: Czy Christine zaśpiewa, czy jednak nie? i, zamieszczona tak czy siak aria Love never dies, choćby dla posłuchania słów i cichej zadumy.

Nie chcę zdradzać zakończenia, mogę go udzielić chętnym, ale powiem tak: ryczałam. Jak bóbr. Wytężając biedne oczy przez trzy godziny, pochylona do przodu po prostu się zaryczałam. I, szczerze mówiąc, siedzący obok mnie mężczyzna ocierał łzy razem ze mną. Facetowi z loży niżej trzęsły się ramiona. To poruszyło. Poruszało. Wyśpiewane tak pięknie, nieważne, jak niemądra fabuła... Naprawdę zapadło w serce.
Tak jak scena z 'Till I'll hear you sing. Piękny wokal porywał. Zamknęłam oczy i zacisnęłam rękę na oparciu, czując aż przechodzące upiorne (: wibracje. Potem zorientowałam się, że i wstrzymałam oddech.
Hurra! Breathtaking show na West Endzie zaliczony ^^

Mój chłopak natomiast nie ryczał jak bóbr, ale zajęty był podawaniem mi chusteczek (: Jako, że wrażliwy chłopina, serducho go ruszyło, sam to przyznał. Zaś co do wokalu... On nie przepada ogólnie za tego typu muzyką. Repertuar Naszego Josha to nie jego style, choć w Grobanomanii kibicuje mi wiernie i sam twierdzi, że głos Josha jest naprawdę niesamowity. Ma swoje ulubione musicale (Dźwięki Muzyki, Mary Poppins, Upiór z Opery i parę innych, a niedługo chcemy się wybrać na Nędzników do Romy ^^) i choć oboje ubolewaliśmy nad, według mnie, zułomnieniem bohaterów "pierwszej części" Upiornej historii, nie narzeka, kiedy wsadzam soundtrack do odtwarzacza, a przy zmywaniu podśpiewywał "beauty"ową nutę (:

Ostatnio edytowany przez Nijaka (20-8-2010 23:43:36)


LET JOSH BE WITH YOU: Yoda

Offline

 

#4 21-8-2010 21:44:47

 Justeene

Powolny działacz

Zarejestrowany: 19-7-2009
Posty: 68

Re: Phantom: Love Never Dies

Powiem od razu szczerze, że spektaklu nie widziałam, słuchałam tylko nagrania. I ta muzyka naprawdę nie jest zła (złe są teksty! ) Pomijając parę wstawek jak z filmu Disneya i coś o czym za chwilę. Ta muzyka była planowana jako sequel "The Phantom of the Opera", potem miała być musicalem "Mistrz i Małgorzata", by w końcu doczekać się kolejnego recyclingu, tym razem w zamierzonym kształcie.

Słuchając nagrania miałam następujące wrażenia: 1. Raoul ma chroniczny PMS, choć jest mężczyzną. 2. Madame Giry śpiewa po fhrancuskim angielsku jako jedyna z obsady. 3. Meg, aż przykro to pisać, nie zrobi nic dopóki Mr. Y na nią nie patrzy. 4. Upiór Opery to już nie Upiór tylko Mr. White, grzeczny właściciel parku rozrywki w porównaniu z oryginałem.

"Beneath A Moonless Sky" - jedna z najlepszych piosenek z musicalu, ale tekst jest... jakoś nie potrafię przetrawić, że prawdziwy Upiór (bo Mr. Y to dla mnie tylko nędzna podróbka, choć śpiewana pięknym głosem Ramina Karimloo, który śpiewał tytułową rolę w oryginalnym przedstawieniu) i Christine śpiewali sobie coś takiego.

And I held you.
And I touched you.
And embraced you.
And I felt you.
...
And I kissed you.
And caressed you.
...
And I loved you,
yes I loved you.
I'd have followed any where you led.
I woke to swear my love,
and found you gone instead.

And I loved you.
And I loved you.
And I left you.
Yes I loved you.
And I had to
both of us knew why.
We both knew why.
And yet I won't regret
from now until I die.
The night I can't forget,
beneath a moonless sky.

Niemniej jednak Ramin i Sierra śpiewają przepięknie, ten duet wręcz kipi emocjami i kiedy nie zwraca się uwagi jak idiotyczna jest ta cała historia, słucha się tego bardzo przyjemnie (pewnie też dlatego, że brzmi dziwnie znajomo . Bo choć Webber deklarował, że motywy znane z "Upiora" zacytował tylko raz, w "Beneath A Moonless Sky" właśnie, kto słuchał, tu koleżanka Nijaka zapewne mnie poprze, pojawiają się dość często.
"Devil Take The Hindmost" - kolejna perełka, panowie po prostu genialni.
"Love Never Dies" - wersja cudownej Katherine Jenkins: http://www.youtube.com/watch?v=T4NKzakq … re=channel

Tym zapowiadanym wcześniej "cosiem" jest numer Meg, ""the Ooh La La Girl" pt. "Bathing Beauty". Po prostu ręce opadają. Dlaczego? Ano dlatego, że po historii genialnego kompozytora, któremu dobra muzyka i sztuka były tak drogie, że sam udzielał "dobrych rad" dyrektorom Opery w kwestii przedstawień, który nie mógł znieść śpiewającej Carlotty i przede wszystkim, był to ktoś, kto napisał tak nowatorskie dzieło, jak "Don Juan Zwycięski", serwuje się nam Pana Y, który po władaniu Operą Paryską napisał coś takiego jak "Bathing Beauty"!

Najgorsze jednak przychodzi na koniec, albowiem końcówka jest iście tragiczna, w każdym znaczeniu tego słowa. W moim odczuciu jest to zupełnie niepotrzebny sequel, który kładzie się cieniem na pięknej historii Upiora Opery.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora