jagoda - 8-4-2008 18:58:42

co lubicie ogladac?? tzn seriale, telenowele??kryminaly??jaki jest wasz ulubiony aktor, aktorka, film....

ja np. bardzo lubie(uwaga troche tego bedzie:P) Bruca Willisa(uwielbiam na niego patrzec), Jonathana Togo, Elijaha Wooda, Marka Walberga, Setha Greena, Brada Pitta..jak sobie jeszcze przypomne to napisze :D

a jesli chodzi o filmy to moim ukochanym jest Wladca Pierscieni(mam autograf jednego aktora :)), dalej z seriali to CSI Miami, Bez Śladu , Prison Break tez moze byc i 4400 :)
i wogole wszystkie filmy z w/w aktorami :) a Wy??


O serialach został stworzony nowy wątek. Proszę tutaj.
M.P.

Bryzeydas - 10-6-2008 17:55:09

Jeżeli chodzi o moje ulubione rzeczy związane z kinem to jest ich dosyć sporo, tak więc postaram się streścić i wymienię tylko niektóre :P
FILMY: Troja, Alexander, Dirty Dancing 2  i S.W.A.T
SERIALE: Heroes, 39 i pół, Teraz albo nigdy i Lost
AKTORZY: William Moseley, Colin Farrell, Brad Pitt i Milo Ventimiglia
AKTORKA: Angelina Jolie :angel:

A tak przy okazji: dlaczego nikt się nie wypowiada w tym temacie?

anulek - 2-7-2008 18:13:17

Filmy: Władca Pierścieni, Hidalgo - Ocean Ognia, Top Gun, poza tym lubię oglądać horrory :D , ale takiego ulubionego nie mam

Seriale: Dr House, Kobra oddział specjalny i Ostry Dyżur (ja to jestem dziwna, jak jest jakiś fajny serial to nie oglądam, a później jak już wszystko powtarzają to dopiero zaczyna mi się podobać)

Aktorzy: Viggo Mortensen, Heath Ledger

A aktorek to ulubionych jakoś nie mam, zazwyczaj w filmach interesują mnie faceci :) , no oczywiście poza ogólną fabułą.

jagoda - 2-7-2008 22:03:36

Anulek czytam to co napisałaś i wydaje mi się że czytam swojego posta...Bo ja lubie wszystko co Ty i Ty lubisz to co ja :D a Władce to kocham!!!!

Marta_Evans - 9-7-2008 13:53:59

anulek napisał:

A aktorek to ulubionych jakoś nie mam, zazwyczaj w filmach interesują mnie faceci :) , no oczywiście poza ogólną fabułą.

Heh, a u mnie jest tak, że jeśli jest naprawdę super przystojny aktor to fabuła jest nieważna. :D Często oglądam filmy dla aktorów. Nie ma to jak patrzenie na nich i zachwycanie się nimi!

No ale na temat. Generalnie to mało filmów mi się nie podoba.  No ale są takie oczywiście, które góruję nad innymi. To np. Braveheart - Waleczne Serce, Titanic (oklepany film, ale ja mogę go oglądać godzinami!!), Duma i Uprzedzenie (najnowsza z 2006), Przeczucie, Upiór w Operze (też najnowszy 2004), Wichrowe Wzgórza, Zielona Mila... Co jeszcze... Naprawdę dużo ich.

Co do seriali, uwielbiam Prison Break (nie będę się tu zachwycać nad Michaelem Scofieldem - do tego potrzebny mi nowy temat xD).

Aktorzy... tu jest problem bo ja generalnie nie mam takiego aktora, za którym bym szalała. Mam po prostu wielu których lubię, np. taki Johnny Depp.

A aktorki. Bardzo lubię Keirę Knightley.

Jardin - 1-8-2008 21:58:27

Dzisiejszy dzień był wyjątkowy:)
Początek dnia uświetniło od dawna wyczekiwane zaćmienie Słońca, a koniec dnia upłynął oglądaniem "Zakochanej Jane" (Rapid Team wznowił działalność więc mogłam dokończyć ściąganie filmu!).
Film poruszający, historia piękna choć smutna...
Muzyka trafiająca do głębi serca:rolleyes: zapadająca w pamięć na długo...

eovina28 - 25-8-2008 20:02:02

To widze ze macie rózne gusty filmowe Ja osobiście nie przepadam za serialami kiedyś mnie to bawiło teraz przestałam je oglądać ale też miałam swoje ulubione jak Dotyk anioła czy Legendy Kung fu Teraz częściej chodze do kina albo oglądam filmy na kompie Nie jestem jakąś koneserką czy znawczynią ale lubie cisze w filmie Ogromne wrażenie zrobił na mnie obraz Życie ukryte w słowa jeśli ktoś nie widział polecam To nie znaczy że stronie od rozrywki Ostatnio byłam na Mrocznym rycerzu głównie poszłam żeby zobaczyć  Garego Oldmana Zazwyczaj gra drani a tu taka poprawna rola uczciwego policjanta:) Świetny z niego aktor Na drugim miejscu jest Jeremy Irons a z młodszego pokolenia Joshua Jackson czy Paul Dano

Jardin - 4-9-2008 14:42:47

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

jagoda - 5-9-2008 12:01:58

"piękny umysł"...klasyka! uwielbiam ten film:) muzyka jest faktycznie piękna:) musiałam oglądać chyba 3 razy ten film żeby dokładnie zrozumieć..i za każdym razem rozumiem Go inaczej..niedawno zrozumiałam że tych wszystkich ludzi na około nie ma:)

i również polecam:)

A wczoraj oglądałam pierwszy raz "Pan i władca..." oglądał ktoś z Was?? Ja nigdy nie lubiłam filmów o takiej tematyce..bitwy historyczne itd. A ten film rozgrywa się w czasach bitwy napoleońskiej. No ale słuchajcie..ten film jest niesamowity!! istnieje taka zażyłość między marynarzami a kapitanami..Naprawdę coś pięknego!! Polecam.. w obsadzie niezastąpiony na to miejsce Russel Crowe i w malutkiej rólce jeden z moich ulubionych aktorów Billy Boyd..
POLECAM!!

Marta_Evans - 8-9-2008 14:34:15

Kiedyś oglądałam "Pan i władca..." ale pamiętam tylko to, że ten film mnie nudził i mało co nie usnęłam przy nim. Może za bardzo się nie wczułam? Jakoś tak nie mam już teraz ochoty na obejrzenie go po raz drugi. Ale nie wątpię, że mogłabym zmienić zdanie...

jagoda - 9-9-2008 13:38:47

No właśnie chodzi o to że ja filmów historycznych tez nie lubię. Ale jeśli jest dobra obsada w filmie to wychodzę z założenia że  film też będzie dobry:) i zazwyczaj tak jest:) Na ten film akurat czekałam z niecierpliwością:) i widzę że chyba tylko mnie się spodobał :)

Nijaka - 10-9-2008 19:37:26

Serial: Doktor House, agenci NCIS,
Aktor: J. Depp, H. Ledger, J. McAvoy, E. Norton
Aktorka: Keira Knightley, Kate Winslet
Filmy: "Duma i Uprzedzenie" z Keirą, "Mamma Mia", "Penelope" z McAvoyem, "Pirates of the Caribbean 1,2,3", "Pokuta", "Pamiętnik", "Dirty Dancing", "Król Lew", "Zaczarowana", "3:10 do Jumy" z Crowe'm, "Malowany Welon", oczywiście "Phantom of the Opera", "Królestwo Niebieskie", "List w butelce", "Szkoła Uczuć", "Patriota", "Braveheart" z Gibsonem, "The Dark Knight" z Heathem. To są filmy, które uważam, że trzeba obejrzeć.

Nijaka - 10-9-2008 19:40:35

"Pana i Władce..." oglądałam, najpierw dlatego, że gra tam Crowe i że są tam żaglowce. Film urzekł mnie scenami wojennymi i pięknymi statkami i relacją między załogą a kapitanem... Film, co prawda, śmiertelnie nie wciągał, ale mi się podobał ^^

Naborg - 13-9-2008 15:29:12

A ja chciałbym wam polecić "Gladiatora". Uwielbiam go. Jeden z moich ulubionych. Interesuje mnie fabuła (mogę powiedzieć, że interesuje mnie  historia jako tak, a i o czasach Imperium Rzymskiego zawsze słuchałem ze szczególnym zaciekawieniem na lekcjach), muzyka piękna, aktorzy świetni. Mógłbym się rozpisywać na ten temat długo, ale kto by to przeczytał:D Polecam

"My śmiertelnicy jesteśmy jedynie cieniami i pyłem."
"Siła i honor!"
"Mam na imię Gladiator."
"Śmierć uśmiecha się do każdego człowieka. Jedyne co człowiek może zrobić, to odwzajemnić swój uśmiech. "

jagoda - 14-9-2008 18:02:38

Zgodzę się tylko z tym że byli dobrze aktorzy (tzn w sumie obejrzałam tylko dlatego że grał Russel Crowe) i faktycznie muzyka była niezła...ale to wszystko co zachwyciło mnie w tym filmie..a wczoraj oglądałam Ocean 11.. kocham ten film, tych aktorów, muzykę, pomysł filmu jest niesamowity i woooogóle super to jest :D:D

A wiecie co?? przekonałam się ostatnio co "opowieści z Narnii" nie chciałam nigdy tego oglądać bo za bardzo mi to podchodziło pod "Władcę Pierścieni". Ale byłam ostatnio uu siostry i w sumie byłam zmuszona do obejrzenia tego..siostrzeniec lubi "film o 'lewie'":P i oglądałam 4 razy pod rząd..po angielsku tylko było ale zrozumiałam o czym mówią.. i za każdym razem kiedy oglądałam podobał mi się coraz bardziej.. a Mr. Tomnus jest genialny :P

Jardin - 14-9-2008 19:47:34

Ja też początkowo byłam sceptyczna co do "Opowieści z Narnii", ale jednak dałam się kiedyś skusić... Głównym argumentem przemawiającym "za" było to, że główna bohaterka miała na imię Łucja. Moja mama też ma tak na imię, dlatego też mam sentyment do tego imienia:) Zwłaszcza, że nie jest ono w dzisiejszych czasach powszechne...
Jednym słowem film podobał mi się, ale w totalny zachwyt jednak nie wpadłam.

...a co do "Gladiatora", jednak Mariusz mnie nie przekonałeś:/ Filmy gdzie dominują sceny walki to nie dla mnie... zbyt dużo okrucieństwa i krwi...chyba jestem zbyt wrażliwa żeby coś takiego oglądać. Wystarczyło mi, ze MUSIAŁAM obejrzeć "300"! Jedynie muzyka warta była zapamiętania:)
...czasem żałuję, że nie mam pociągu do tego rodzaju filmów:( Wtedy na pewno obejrzałabym "Troję" i moja przygoda z Joshem zaczęłaby się o wiele wcześniej...

eovina28 - 15-9-2008 10:30:25

A mnie bardzo podobał się Gladiator świetny film i fantastyczna muzyka której można słuchać i słuchać Co do Opowieści z Narnii uważam że dwójka jest lepsza niz jedynka Skusiłam się na ten film dwa razy i za każdym razem świetnie się bawiłam

Jardin - 16-9-2008 15:55:02

Nie wiem Mariusz czy wspominając o "Gladiatorze" teraz, wiedziałeś, że właśnie w ten piątek "Gladiatora" wyemituje TVN o 20.00!
W każdym razie kto będzie chciał go znów obejrzeć to nadarza się okazja:)
Ja wciąż się waham, ale do piątku jeszcze daleko więc zobaczymy... Mimo to, ze takich filmów nie oglądam, to jednak wiem, że właśnie w takich jest piękna muzyka, dlatego przesłuchałam muzykę z "Gladiatora" i przyznaję wszystkim rację: jest przepiękna!!!
...i chociaż wciąż nie wiem czy film obejrzę, to z muzyki na pewno nie zrezygnuję:) w końcu od czego jest wrzuta:D
Już zasiliła moją listę mp3:) Właśnie słucham teraz kilka utworów na zmianę:music: i już czuję ten nastrój obecny w tego typu filmach:) aż płakać mi się chce...

Marta_Evans - 16-9-2008 19:42:34

Oglądałam Gladiatora właśnie za namową Mariusza, ale nie zachwycił mnie jakoś. U mnie z historycznych filmów to góruje Braveheart i nie wiem czy jakiś inny film jest go w stanie przebić. Nawet gdyby miał cudowną muzkę... i tak ma konkurencję, bo w Braveheartcie jest naprawdę piękna muzyka!

Nijaka - 16-9-2008 20:05:14

Gladiator mi się bardzo podobał, Russel zagrał super, a i ten klimat lubię i muzyka była śliczna... A "Braveheart" zdobyło moje serce, Gibson, jego szkocka wymowa, spódniczka i w ogóle, Szkocja... Kocham szkocję! To takie wtrącenie XD

A słyszeliście o filmie "Przebudzenie" ("Awake")? Dzisiaj byłam na nim w kinie z przyjaciółką i... Cóż, naprawdę jestem pod wrażeniem! Film realistyczny, zdeczka przerażający, że każdego z nas może to spotkać, ale... Jej, naprawdę, był świetny. Trzymający w napięciu, jak to dobry triller, ale też przekazujący jakąś prawdę o życiu, uczący czegoś, co dla mnie jest bardzo ważne w filmach. Współczesne kino wydało na świat już tyle mało ambitnych produkcji, że zaczęłam się ogólnie zniechęcać do filmów... Za to "Przebudzenie" przywróciło mi wiarę, że dobre filmy nadal są i będą powstawały.
Grają: Jessica Alba i Hayden Christensen <- ten od Anakina XD

Naborg - 16-9-2008 21:19:35

Szczerze mówiąc o tym, że "Gladiator" zagości w ten piątek w TV dowiedziałem się już po napisaniu posta, ale widać los mi sprzyja. Polecam film i za kilka dni można go obejrzeć. Dla mnie to miła niespodzianka z przyjemnością zobaczę go jeszcze raz jeszcze :)
A muzyka zachwyca :)

Jak już pisze to wspomnę o jeszcze jednym filmie, mianowicie "Equilibrium". Nie powiedział bym, że film świetny, ekstra, wspaniały ale jeden z lepszych jakie widziałem.
Przedstawia nowe "idealne" społeczeństwo, świat bez jakichkolwiek uczuć. Bez złości, gniewu, zdenerwowania...
kosztem miłości, współczucia, przyjaźni jako takiej. Warto spojrzeć na nasz świat, może nie jest aż taki zły?
Poza tym jest kila scen walki więc się nikt nie będzie nudził :D

Marta_Evans - 17-9-2008 17:50:54

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Nijaka - 17-9-2008 19:47:16

Ja oglądałam "Przeczucie"! Muszę powiedzieć, że momentami film mnie przerażał, na przykład wtedy z tym krukiem czy szybą <- żadnych spoilerów XDD... Film rzeczywiście pokręcony, zagmantwany i... oryginalny. Z początku nie wiedziałam, co się w ogóle dzieje. Jakoś odgadłam sens (film oglądałam najpierw w samolocie), a kiedy oglądałam "Przeczucie" ze znajomymi miałam niezły ubaw w obserwowaniu ich reakcji. Nikt nie wiedział, co jest XDDD I u mnie buzia była otwarta, i u mnie pojawiły się łzy. Film jeden z lepszych, Sandra Bullock świetnie poradziła sobie z rolą i... No cóż, naprawdę, warto obejrzeć.

Leia - 27-12-2008 16:52:28

Oglądałam "Pamiętnik" :) Bardzo mi się podobał, piękna opowieść..., ale byłam już po lekturze tej książki, więc wiedziałam co będzie. No i książka moim skromnym zdaniem lepsza (tak mniej wiecej od połowy ryczałam jak bóbr).

Nijaka - 27-12-2008 20:56:14

Leia napisał:

No i książka moim skromnym zdaniem lepsza (tak mniej wiecej od połowy ryczałam jak bóbr).

Zgadzam się. I zgadzam się. Ja tak samo XD Przy książce, za każdym razem, jak ją czytam, płaczę. ZA. KAZDYM. RAZEM. W filmie... nawet udało mi się w miarę powstrzymać. Chociaż.. Uważam, ze Ryan Gosling dobrze się sprawił. Mimo wszystko jednak, w książce Noah jest, według mnie, bardziej delikatny - w filmie jest, szczególnie, jak Allie ma dokonać wyboru, taki hardy. Ale i tak, film jest dobry, uważam (:

Leia - 3-1-2009 11:39:01

Oglądał ktoś film "RRRrrrr"? :)
zeby nie było, nie gustuję w głupawych komediach (no moze poza "Eurotrip"-nie wiem jakos mi sie ten film wyjątkowo spodobał). Ogólnie lubię filmy które coś dają. Pewien profesor z którym miałam zajęcia powiedział że jeśli następnego dnia nie pamiętamy o czym był film który oglądaliśmy, to znaczy ze szkoda było czasu. Moje ulubione filmy to Dirty Dancing, Star Wars(szczególnie stara trylogia), Piękny umysł, Szkoła uczuć, Oszukać przeznaczenie, Szósty zmysł, Amelia, Seksmisja. Pewnie nie wszystkie wymienilam, bo ja ogólnie uwielbiam filmy :)
Ale wracając do "RRRrrrr". Jest to chyba najgłupszy film jaki oglądałam i najbardziej bezsensowny, choć jak wiadomo każdy bezsens ma sens :) Ale i chyba najśmieszniejszy. Bo wszystko tam jest tak głupie że aż śmieszne. Taki absurdalny humor, i te niezapomniane teksty. Polecam wersję z dubbingiem. Nie wiem czemu ten film tak na mnie działa, ale obejrzałam go chyba trzy razy pod rząd i nie mam dosyć ;) I mogę powiedzieć że go uwielbiam :)

Marta_Evans - 3-1-2009 22:58:05

Leia napisał:

Oglądał ktoś film "RRRrrrr"? :) Jest to chyba najgłupszy film jaki oglądałam i najbardziej bezsensowny, choć jak wiadomo każdy bezsens ma sens :) Nie wiem czemu ten film tak na mnie działa, ale obejrzałam go chyba trzy razy pod rząd i nie mam dosyć ;) I mogę powiedzieć że go uwielbiam :)

Ha! Ja też tak czasami mam! :D Niby śmieję się z głupoty filmu a jednak "muszę" go zobaczyć do końca i potem jeszcze raz, i jeszcze... ^^ Też nie mam pojęcia czemu tak jest :P Acha... filmu nie oglądałam ale słyszałam o nim.

Leia napisał:

Pewien profesor z którym miałam zajęcia powiedział że jeśli następnego dnia nie pamiętamy o czym był film który oglądaliśmy, to znaczy ze szkoda było czasu.

Ciekawe... bardzo trafne spostrzeżenie! Tak, to prawda. Ja tak mam, że zawsze muszę skończyć oglądać jakiś film, nawet jeśli mi się za bardzo nie podoba. Po prostu nienawidzę, gdy zaczęłam coś oglądać, a potem tego nie kończę. I czasami męczę się w taki sposób. A potem nic z tego nie mam. Bo i tak szybko wylatuje mi z pamięci, o czym on w ogóle był. Bo ogląda się od niechcenia. Czekając z niecierpliwością na koniec.

Leia napisał:

Moje ulubione filmy to Dirty Dancing, Star Wars(szczególnie stara trylogia), Piękny umysł, Szkoła uczuć, Oszukać przeznaczenie, Szósty zmysł, Amelia, Seksmisja.

Też uwielbiam Dirty Dancing i Szkołę Uczuć! To filmy, które mogę oglądać w nieskończoność. A przy Szkole Uczuć zawsze ryczę. Chociaż dobrze wiem, co się wydarzy. A tak poza tym, jeśli już mowa o Szkole Uczuć, wtrącę na chwilkę. Z chęcią zabrałam się za książkę - jeśli film jest wspaniały warto sięgnąć po adaptację. Poza tym długo nie mogłam jej dostać w bibliotece, bo ciągle była wypożyczona. A jak zaczęłam w końcu czytać... no cóż zawiodłam się. To nie to. Miałam nadzieję, że przeczytam coś lepszego.

Adm - 16-1-2009 01:15:56

Cóż, ja się ostatnio powoli nawracam na kino, więc ewentualnie mogę naskrobać kilka słów o swoich ulubionych filmach. Oczywiście zapomnę co najmniej nastu ważnych tytułów, bo tak to już jest z moją pamięcią, zawodzi ZAWSZE, kiedy przychodzi do wymieniania rzeczy "ulubionych". Niemniej postaram się. ;-)

Zacznę od miłości ponadczasowych, mianowicie "Władcy pierścieni" i "Love Actually". "Władca..." za Wszyscy-Wiedzą-Co, a przede wszystkim za Davida Wenhama i pogłębienie psychologiczne Faramira (jestem jedną z nielicznych osób, którym się filmowa kreacja tego bohatera spodobała). "Love Actually" przede wszystkim za Hugh (jest chyba moim ulubionym aktorem odmóżdżających komedyjek z delikatnym, angielskim, inteligentnym humorem), Alana (jego głos jest legendarny, choć w LA nie stworzył mojej ulubionej kreacji) i Billy'ego (ach, charyzma!), a także za to, że bije od tego filmu ciepłem, optymizmem i miłością.

Teraz polecę ulubionymi aktorami, bo już czuję, że zaczynam zapominać. Przede wszystkim przyznam, że jestem tania i kiedy widzę w filmie interesującego mężczyznę, mogę WIELE wybaczyć fabule. Tak też się stało, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam na ekranie Jamesa McAvoya. Całe szczęście okazał się też świetnym aktorem (szczerze polecam "Ostatniego Króla Szkocji"), więc ostatecznie wyzbyłam się wyrzutów sumienia i zdobyłam połowę filmografii, by spędzać godziny na zachwycaniu się jego grą, urodą i szkockim akcentem. ;-) Z obejrzanych filmów poleciłabym "Becoming Jane" (ale tylko pod warunkiem, że szukamy lekkiego filmu na wieczór, zdecydowanie wolę zresztą ten film od adaptacji obu powieści Austen), "Inside I'm dancing" (jeden z tych małych-wielkich filmów, całkiem przyjemny) oraz wspomnianego wcześniej "Ostatniego Króla Szkocji" (naprawdę dobry film ze śweitną grą Jamesa i genialną Foresta Whitakera). Widziałam też kilka innych, ale taka "Penelope" jest na przykład bajeczką dla grzecznych dziewczynek (acz James i pianino! <3), w "Pokucie" gra Keira, której pasjami nie znoszę, a "Starter for Ten" nie należy do filmów ambitnych czy nieprzewidywalnych. "Wanted" nie widziałam, gdyż staram się omijać filmy, w których ilość tryskającej krwi przekracza moją granicę asymilacji. Ach, no i "Narnia", za którą nie przepadam, ale która jest imo lepsza niż książka.

Z bólem umieszczam też w gronie ulubionych aktorów Johnny'ego Deppa, bo - choć ostatnio szalenie masowy - jest po prostu dobry. Każda kreacja wnosi coś nowego do historii kinematografii, każda ma w sobie iskrę, a wszystko przez specyfikę samego Johnny'ego. Naprawdę nie lubię "Piratów z Karaibów" (zbyt duże stężenie Orlando i Keiry na centymetr sześcienny), ale muszę przyznać, że w tej produkcji przeszedł samego siebie. Podziw, moi drodzy, podziw. Dalej - uwielbiam go w "Co gryzie Gilberta Grape'a", choć tam jego świetną grę przyćmiła (zdecydowanie zresztą) gra Leo DiCaprio, którego (aż do tego filmu) uważałam za aktora bardzo przeciętnego z przechyleniem na słabego. W "Czekoladzie" rola Johnny'ego ogranicza się głównie do istnienia i emanowania seksem, co nie zmienia faktu, że darzę ten film swego rodzaju sympatią (choć spodziewałam się po nim więcej, znacznie więcej). No i "Marzyciel", który jest podobno filmem nudnym, a dla mnie uroczym. No ale nie jestem obiektywna, bo lubię Barriego. ;-) W planach na najbliższą przyszłość mam "Charliego i Fabrykę Czekolady".

Szalenie lubię Erica Banę (zaczęło się od "Troi", a potem już łatwo poszło, nawet w "Kochanicach Króla" nie potrafiłam spojrzeć na niego krytycznym okiem), Seana Beana (dobry jako Boromir, świetny jako Odyseusz, zdania na temat jego gry w "Annie Kareninie" czy "Scarlett" nie mam, gdyż oba filmy widziałam dawno temu), Davida Wenhama (Faramir z "Władcy pierścieni"), Edwarda Nortona (przede wszystkim za magicznego "Iluzjonistę", a przede mną jeszcze przecież "Fight Club"), Colina Firtha (Jedyny Słuszny Pan Darcy!) i wielu, wielu innych, których nie będę tu wymieniać, bo mój post rozrośnie się do rozmiarów elaboratu.

Sylwetki kobiece nie są tak wyraźne, gdyż (jak większość kobiet) zwracam uwagę głównie na aktorów-mężczyzn. Z pradawnych miłości pewnie warto wymienić Meryl Streep, która sama w sobie jest legendą. Przyznam, że ja akurat pokochałam ją w "Domu dusz", a miłość tę potwierdziło spotkanie z "Godzinami" i kilkoma jeszcze filmami Meryl. Ciekawą przygodą był zeszłoroczny seans "Mamma Mia!", bo choć sam film uważam za rozrywkę w czystej postaci dokładnie na raz, o tyle znalazłam tam smaczek pod tytułem "Meryl Streep świetnie śpiewa!" (podobnie miałam z Gerardem Butlerem po obejrzeniu "Phantom of the Opera" w wersji 2004, notabene bardzo dobrego musicalu, choć do geniuszu wersji oryginalnej to mu raczej daleko). Aktorki, aktorki... O, Nicole Kidman jest całkiem niezła! Uwielbiam ją w "Moulin Rouge!" (to taka ogólna słabość do musicali), doceniam grę w "Godzinach"... "Australia" przede mną, "Wzgórza nadziei" nie pamiętam, ale - sądząc po opiniach - to raczej dobrze. Bardzo miło wspominam wszystkie filmy z Juliette Binoche (na czele z "Czekoladą", "Wichrowymi Wzgórzami" i "Angielskim pacjentem"). Co mi przypomniało, że w gronie ukochanych aktorów zapomniałam wymienić Ralpha Fiennesa! Za co? Za "Wichrowe Wzgórza", za "Angielskiego pacjenta", za "Listę Schindlera". Nawet za "Pokojówkę na Manhattanie" go lubię, choć komedie romantyczne to zupełnie inna kategoria. Trochę zawiódł mnie w "Onieginie", ale podejrzewam, że to przez specyfikę tego filmu, bo jego postać miała potencjał, który nie został niestety uwzględniony w scenariuszu. No i ta nie darzona przeze mnie wielką sympatią Liv Tyler... Co do aktorek i lekkich filmów, z całą pewnością w kategorii "komedie romantyczne" zwycięża u mnie Julianne Moore, choć poważne role też miała ciekawe (vide: wspomniane już dwukrotnie "Godziny").

I kilka pozycji z tego wielkiego, acz jeszcze nie komediowo-romantycznego kina - od czasu "Filadelfii" lubię Toma Hanksa (którego nie lubiłam wcześniej z racji oglądania dziwnym trafem tylko takich filmów, w których grał z nielubianą przeze mnie Meg Ryan), "Zielona mila" tylko tę sympatię potwierdza (zapominam w tej chwili o istnieniu tej żenującej produkcji, jaką jest "Kod Leonarda Da Vinci"). Nieco bardziej ambitnie - zdecydowanie "Donnie Darko", chwilowo mój ulubiony film fantastyczno-psychologiczny. Taśmy z "Efektem motyla" można przy "Donniem..." pozawieszać w kinowych toaletach, naprawdę. Gorąco polecam wszystkim! Całkiem dobrym filmem jest szwedzko-duńska produkcja o nastoletnich lesbijkach, "Fucking Amal". Nie mogę też zapomnieć o mega-pozytywnej, uroczej, przekochanej "Amelii" (darzę sporą sympatią francuskie filmy). Ach, no i jeszcze Jedyny Słuszny Film o Gejach, czyli "Maurice" (dobra rola Hugh Granta, jeszcze lepsza Jamesa Wilby'ego). A jedyny słuszny dlatego, że (wymieniając te popularniejsze) ani "Brokeback Mountain", ani "Total Eclipse" mi się absolutnie nie podobały. Z kina hiszpańskiego tradycyjnie Almodóvar i Amenábar, choć nie przeczę, że wolę tego drugiego pana (za "Mar adentro").

Z racji moich studiów oglądam ostatnio sporo czeskich filmów. Na pierwszy rzut poleciłabym "Tmavomodrý svět" ("Ciemnoniebieski świat"), czyli opowieść o lotnikach czeskich służących w RAF-ie podczas drugiej wojny światowej. Dużo męskiej przyjaźni, wojny, czeskiego języka i subtelnego humoru (reżyserem jest Jan Svěrák, twórca między innymi innego znanego czeskiego filmu z 2007 roku - "Butelek zwrotnych", które z jednej strony mi się podobały, a z drugiej niekoniecznie). Warto. Podobnie warto zapoznać się z "Opowieściami o zwyczajnym szaleństwie" - och, ten film pokazuje, za co kocham czeskie kino! Ten dystans, ten dowcip, ten optymizm!

Na pograniczu filmu i musicalu leżą na pewno takie produkcje jak "Moulin Rouge!", "Phantom of the Opera" czy "Notre Dame de Paris" (choć co do tego ostatniego to był się sprzeczała, bo kto widział, ten wie, że to jest musical sensu stricto, bardziej nawet teatralny niż filmowy). Pierwsze bardzo dobre, drugie zaskoczyło mnie głosem Gerarda i samą Emmy Rossum, trzecie jest imo najgenialniejszym musicalem ever.

No i się rozpisałam strasznie, a nie wymieniłam nawet ulubionych komedii ani komedii romantycznych. A więc tylko kilka, na zaostrzenie apetytu. Jeśli chodzi o komedie, to cenię sobie kino francuskie (rekordy bije "Asterix i Obelix: Misja Kleopatra", zdecydowanie moja ulubiona komedia, na dodatek mogąca poszczycić się fantastycznym polskim dubbingiem) oraz filmy animowane (pierwszy "Shrek", pierwsza "Epoka..."). Z polskich tradycyjnie stare "Sami swoi", "Seksmisja" i inne radosne twórczości. Z nieco nowszych - "Testosteron". W każdym razie wolę od "Lejdis", które śmieszyły tylko za pierwszym razem, a i to nie w każdym momencie (ale Korba została moją Bohaterką Roku). Komedie romantyczne oglądam w ilościach hurtowych, więc samo ich wymienianie zajęłoby mi pół roku (biorąc na poprawkę moją pamięć), a większość niewarta jest nawet wspomnienia. Często wracam do "Czterech wesel i pogrzebu", "Pozwu o miłość", "Love and other disasters" czy "Notting Hill", miło wspominam także "Wedding Planner", "Dirty Dancing", "Serendipity", "Wedding Date" oraz wiele, wiele innych.

Z niewymienionych wcześniej filmów, a przypomnianych sobie w ostatniej chwili: "Troja" oraz "Tristan i Izolda", za odjęcie motywów fantastycznych i zrobienie z dwóch legend prawdopodobnych historii. Dziękuję zwłaszcza twórcom "Troi" za pokazanie "krwi bez krwi" i... Josha, bo bez "Troi" być może by mnie tutaj z Wami nie było. ;-))) (Oczywiście znając życie zapomniałam o milionie ważnych filmów, ale najwyżej uzupełnię kiedyś swoje wypociny.)

yans90 - 8-2-2009 23:35:21

Cinema Paradiso, Pearl Harbor

Leia - 12-2-2009 00:40:30

Oglądał ktoś film "W stronę morza"?
Niedawno leciał w tv.
To historia człowieka, który od prawie 30 lat, walczy z sądami o prawo do eutanazji. Leży sparaliżowany, może poruszać jedynie głową i mówi. Już dawno podjął decyzję o tym, że chce odejść, bo jak twierdzi ma prawo do godnej śmierci.
Można pomyśleć że to kolejny wyciskacz łez, że to smutnawa historia, nie warta oglądania. Ale nie. Ten film wbrew pozorom jest inny. I wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale choc mimo wszystko smutny to pogodny.
Ramon jest pogodzony ze swym losem, i mimo że jest otoczony miłością i troskliwą opieką ma dosyć. W ogóle każdy kto go poznaje, choć był wcześniej zwolennikiem eutanazji, zaczyna uważać, że ten człowiek nie powinien wcale umrzeć.
Ale to przecież ma być jego decyzja. Poza tym w filmie nie brakuje scen humorystycznych, paradoksalnych. Na przykład gdy Ramon ma jechać do sądu, by ten mógł stwierdzić że jest zdrowy na umyśle, przy pomocy bratanka przerabia swój wózek inwalidzki, tak by mógł na nim jakby leżeć. To znaczy on mówi co tamten ma wykonać i rozrysowuje mu to na papierze. I mówi coś takiego "Tu uważaj żeby zrobić wzmocnienie, żebym czasami karku nie złamał". I zaczyna się z tego śmiać.
Nie zdradzę jak film się kończy, może ktoś kto nie oglądał sobie obejrzy. Nie będę się rozpisywać o eutanazji (bo nie można do końca stwierdzić czy jest słuszna czy nie- już nam to pewien pan profesor bardzo dokładnie wytłumaczył,bo zajmujemy się takimi etycznymi problemami).
Ale powiem że naprawdę warto obejrzeć i tak jakoś inaczej spojrzeć na ten problem.

Nijaka - 12-2-2009 07:45:01

Ilono, brzmi nieźle! Muszę obejrzeć. Dzięki ((:

Aila - 18-4-2009 17:47:56

Ulubione:
* film: Zmierzch, Troja, Wichrowe Wzgórza (widziałam tylko wersję z 1998 roku, ale i tak mi się podobała ;) )
* serial: 90210 (nowa wersja)
* aktor: Kellan Lutz, Patric Swayse, Jacko Rathbone
* aktorka: Ashley Greene, Kristen Stewart..

Kalpana - 25-5-2009 00:39:04

Film, kolejna moja miłość. Uwielbiam filmy dobre, artystyczne, ale też kompletnie komercyjne i głupie (jak choćby Bollywood, Tollywood i Kollywood, choć te ostatnie najmniej). Najukochańszym filmem jest dla mnie Amadeusz z roku 1984. Film, który wywarł na mnie ogromne wrażenie i pozostaję pod nim do dziś. Swego czasu nie potrafiłam przeżyć, jeśli nie obejrzałabym go raz dziennie :P. Poza tym uwielbiam też:

Angielski pacjent, Angel-A, Baśń o ludziach stąd, Bridget Jones (obydwie części), Cena honoru, Ciało, Dług (wg mnie najlepszy polski film), Duma i uprzedzenie (chodzi mi o mini serial BBC), Gladiator, Gra, Hamlet (1996), Jesus Christ Superstar (ta starsza hipisowska wersja, bodajże z roku 1973, a nie to dziadostwo z 2000 :P), Komornik, K-PAX, Lista Schindlera, Monty Python i Święty Graal, Motyl i skafander, Moulin Rouge!, Piękny umysł, Pokuta, Powrót do przyszłości (wszystkie części), Indiana Jones (wszystkie, prócz ostatniej, bo nie oglądałam :P), Rybka zwana Wandą, Spacer po linie, Rzeka tajemnic, Symetria, Stowarzyszenie umarłych poetów, To właśnie miłość, Wiele hałasu o nic, Wierny ogrodnik, Władca Pierścieni (wszystkie części), Wróg u bram, Zakochana Jane, Zapach kobiety.

Jeśli chodzi o filmy to chyba wszystko. A jeśli chodzi o aktorów, to też mam dosyć dużo ulubieńców :D.

Ewan McGregor, Ralph Fiennes, Kenneth Branagh, Alan Rickman, Colin Firth, Daniel Day-Lewis, David Thewlis, Derek Jacobi, Hugh Laurie, Gene Wilder, Jamel Debbouze, James McAvoy, Joaquin Phoenix, John Simm, Johnny Depp, Abhishek Bachchan, Liam Neeson, Michael Palin, Peter Sellers, Russell Crowe, Shia LaBeouf, Al Pacino, Jude Law, (polskich ulubieńców też mam :P) Robert Więckiewicz, Maciej Stuhr, Andrzej Chyra (mój ulubieniec).

laure - 25-5-2009 01:23:26

Jamel Debbouze - geniusz w Asterixie! oglądałam Kleopatrę chyba z 20 razy, a jak oglądam kolejny - to i tak leżę ze śmiechu...

fanka Josha - 25-5-2009 19:08:17

Paulinko,widzę,ze mamy podobny gust jeśli chodzi o filmy ;) Ja też lubię "Dumę i uprzedzenie"(mini serial BBC) i Colina Firtha i oczywiście obie części Bridget Jones :D Z tych,które wymieniłaś uwielbiam jeszcze"Gladiatora" i "Piękny umysł"! Muszę jeszcze wspomnieć o "Liscie Schindlera"...odkąd pamiętam zawsze interesowałam się tematem holocaustu,więc "Lista Schindlera" była obowiązkowa!Polecam Ci film "Anna Frank-cała prawda"...Film oparty na podstawie dziennika Żydówki Anny Frank zamordowanej w obozie koncentracyjnym. Anna wraz z rodziną ukrywa się na strychu domu przed hitlerowskim okupantem w Amsterdamie.W 1944 roku rodzina Franków została zadenuncjonowana i umieszczona w obozach koncentracyjnych. Anna zmarła w wieku niespełna 16 lat.W okresie ukrywania się prowadziła pamiętnik w którym zapisywała swoje myśli i przemyślenia na różne tematy...pisała m.in. o swojej pierwszej młodzieńczej miłości...Historia prawdziwa i film bardzo poruszający...jeden z najlepszych jaki widziałam z tego gatunku!

Nijaka - 2-6-2009 20:42:39

A oglądał ktoś może "Niezwykły dzień pani Pettigrew" bądź "Miss Pettigrew lives for a day", jak kto woli (: Z Amy Adams...?

Kalpana - 5-6-2009 01:02:06

Właśnie obejrzałam cudny film - Imiennik. Bardzo smutny, ale straszliwie klimatyczny. W reżyserii Miry Nair - chyba jej najbardziej znany film, to Monsunowe Wesele (również świetne). Imiennik to adaptacja książki nagrodzonej Pulitzerem - historia dwóch pokoleń hinduskiej rodziny, emigrantów do USA, tzw. NRI (non-resident Indians). Świetne pokazane jest zderzenie dwóch kultur i życie Hindusów na emigracji. Szczególnie skupiono się na pierwszym pokoleniu urodzonym już na obczyźnie - świetny kontrast z ich rodzicami, tradycjonalistami. Widać to szczególnie w detalach - dzieci ubierają się bardziej amerykańsko, nie mówią w ojczystym języku, ich akcent bardzo różni się od tych rodziców. Widać to również przy okazji ich życiowych ideałów, moralności. Są nowocześni, ale w naprawdę trudnych chwilach potrafią powrócić do swoich korzeni - jednak, aby to się stało, musi wydarzyć się tragedia.

Piękny, liryczny film, bardzo smutny. Ciekawym zabiegiem jest zaakcentowanie tematyki imion w życiu bohaterów.

Nijaka - 7-6-2009 23:30:18

Jako, że nikt nie odpowiedział mi na pytanie co do Miss Pettigrew chciałabym pokazać Wam fragment tego filmu. Bardzo romantyczna scena, ale żeby ją całkiem zrozumieć muszę Wam pokrótce opowiedzieć ten film.
Opowiada on o pani Pettigrew, kobiecie bez pracy. Guwernantka, wyrzucona z kolejnej posady, której nawet agencja pracy nie chce pomóc ukradkiem zabiera stamtąd wizytówkę z namiarem na niejaką panią Delysię Lafoss. I tak zaczyna się ten jeden, niezwykły dzień pani Pettigrew.
Delyssia, grana przez Amy Adams - którą ja osobiście bardzo lubię i świetnie pasuje do takich ról - jest osobą dość infantylną, lekko zagubioną w życiu, która radzić sobie musi jednoczęśnie z kilkoma romansami. Otóż jej pierwszy kochanek, Nick daje jej utrzymanie i pracę w swoim klubie. Phil natomiast, dziewiętnastolatek produkujący akurat swój pierwszy musical, główną rolę w przedstawieniu. Ostatnim z mężczyzn jest Michael, pianista, który zaoferować może jedynie miłość. Tak więc Delysia ma nie lada gratkę - zostać biedną u boku mężczyzny, na którym jej zależy, czy mieć dostanie życie, takie, jakiego zawsze pragnęła?
Jak z nieba zjawia się u jej boku Guinevere Pettigrew, kobieta robotna i sprytna. Pomaga młodej gwiazdce ukryć dowody zdrad, pozbyć się każdego z męczyzn i osiągnąć to, czego pragnie Delysia. Tylko, ze Delysia wcale nie jest pewna, czego tak naprawdę chce.
Frances McDormand, grająca panią Pettigrew, zrobiła swoją postać naprawdę uroczą. Guinevere, doświadczona przez los i pierwszą wojnę światową, nie oczekuje zbyt dużo od życia. Cały ten jej niezwykły dzień próbuje się najeść, czego w końcu nie udaje jej się zrobić, gdyż zbyt zajęta jest pomaganiem nowej pracodawczyni. Poznaje też przyjaciółkę Delysii, która sprawia, że Guinevere przechodzi przemianę zewnętrzną i dopasowuje się do świata przyjeść, śpiewu i mody, w którym żyje Delysia. Guinevere poznaje też Joe, projektanta mody, który, jak ona, pamięta odgłos bomb i wystrzałów. Joe ma jednak młodą narzeczoną Edythe, której jest potrzebny dla kontaktów. A Edythe to kobieta, której niełatwo odebrać coś, na czym jej zależy.
Co jak więc skończy się Niezwykły Dzień Pani Pettigrew? Naprawdę polecam.

Co do wyże wspomianego fragmentu: <spoiler!> Michael już wie, że Delysia wybrała Phila. Rankiem Michael mówi: " Here's the deal: I'll play for you today, Delysia, and for the rest of your life if you'll marry me. Never again if you don't." [Będzie tak: Zagram dla Ciebie dzisiaj, Delysia, i będę grał już zawsze, jeżeli za mnie wyjdziesz. Jeżeli nie - nie zagram już nigdy] Tak więc następuje ta ostatnia piosenka,  a jest nią If I didn't care:
http://www.youtube.com/watch?v=_VR-9L3fmhg

Kalpana - 8-6-2009 02:17:17

Nijaka - to niesamowity zbieg okoliczności, że dokładnie dziś streściłaś pokrótce fabułę tego filmu. Bo ja, mimo, że wcześniej nie zwróciłam nawet na niego uwagi, to dziś postanowiłam go zobaczyć. Jednak ja ze względu na Lee Pace'a, który odgrywa tu rolę Michaela - przecudowny facet, znakomity aktor, dopiero go odkryłam i mam zamiar nadrobić jego filmografię :).

Nijaka - 8-6-2009 22:54:43

Paulino, zdecydowanie polecam, (co zresztą widać), a Lee Pace jest w swojej roli urzekający. Czekam na Twoją opinię!

Marta_Evans - 13-6-2009 22:42:45

A tak poza tym, właśnie przed chwileczką skończyłam oglądać film West Side Story! Ten sam, z którego pochodzi piosenka "Somewhere" i, jak się dowiedziałam po obejrzeniu, również "Maria" (śpiewał ją Josh w 2002 r. w "42nd & Vine"). Długo się za niego zabierałam, troszkę przerażał mnie rok produkcji (1961!) ale oglądałam już starsze filmy, choćby Przeminęło z Wiatrem z 1939 i bardzo mi się podobał.

West Side Story to zmieniona wersja Romea i Julii. Ale nie za bardzo mi przypadł do gustu. Mimo, że został nagrodzony tyloma Oscarami. Nie podobał mi się śpiew ("Somewhere" w wykonaniu choćby Josha i Charlotte jest o niebo lepsza, nie wspomnę już nawet o TEJ cudownej wersji (piękniejsza, według mnie, od wersji Josha i Charlotte). No cóż, czasy się zmieniają. Tak jak ktoś napisał, takie filmy po prostu tracą na wartości z dekady na dekadę. To smutne, ale nic nie da się z tym zrobić.

Dla porównania: http://www.youtube.com/watch?v=-BQMgCy-n6U

Kalpana - 15-6-2009 01:22:16

Właśnie obejrzałam Miss Pettigrew Lives for a Day i na wstępie zaznaczam, że od razu wdarł się z hukiem do mojej listy ulubionych :). Ta z pozoru prosta i zwyczajna opowieść ma w sobie tyle uroku i czaru - naprawdę czasami takie filmy są nam potrzebne najbardziej.
Historia mnie urzekła, Amy Adams zagrała naprawdę cudnie, podobnie jak Lee Pace (coraz bardziej się nim zachwycam :)). To taka komedia romantyczna tyle, że z morałem, niezwykłym klimatem lat 30., charakterystyczną muzyką, znakomitą scenografią, kostiumami i charakteryzacją.

Szczerze mówiąc dziwię się, że film został wydany w Polsce na DVD jedynie na potrzeby wypożyczalni - to naprawdę piękna opowieść, którą z chęcią umieściłabym na swojej półeczce. Żałuję tylko, że film jest stosunkowo krótki (niecałe półtorej godziny) - gdy nieuchronnie zbliżał się koniec, ja pragnęłam jeszcze więcej :D.

Dla zainteresowanych trailer: http://www.youtube.com/watch?v=SBJfuVpH7h8

Kalpana - 26-6-2009 04:26:58

Właśnie skończyłam oglądać jeden z najgenialniejszych filmów, jakie ostatnio widziałam. Mówię o Memento, z Guy'em Pearce w roli głównej. Film zrobiony tak genialnie, że zmusza widza do myślenia, aby nie pogubił się w faktach. Zatem film dla inteligentnego widza. Poza tym, zgadzam się z tym, pod jakim hasłem Memento było w Polsce reklamowane: Tego filmu nie zapomnisz... Oj prawda to, prawda :).

Jest to historia Leonarda, który w wyniku wypadku, cierpi na zanik pamięci krótkotrwałej - dobrze pamięta wszystko sprzed incydentu, niestety wszystko po już nie. Jego pamięć działa jakieś kilka minut, a następnie "restartuje się" tak, że nie pamięta on ani ludzi, ani rozmów. Pomaga sobie za pomocą polaroidów, które robi rzeczom, miejscom i ludziom, a następnie je podpisuje. W przeżyciu pomagają mu również tatuaże, którymi pokrywa swoje ciało. Nie są one jednak zwykłymi tatuażami. Leonard ma jeden cel w życiu - zemstę. Pragnie pomścić swoją żonę, która została zgwałcona i zamordowana przez niejakiego Johna G. Leonard ma na swoich piersiach wytatuowane John G. zgwałcił i zamordował moją żonę, Pamięć jest zawodna, oraz m.in. fakty dot. mordercy (jego wyglądu, numeru rejestracyjnego...). Tylko dzięki temu wie, co należy zrobić.

Może motyw zemsty jest już oklepany we wszelkiej maści hollywoodzkich filmach, ale ten thriller jest inny. Sama historia jest bardzo ciekawa - tu nie można zaprzeczyć - jednak sposób nakręcenia filmu jest przedstawiony jeszcze ciekawiej. Można uściślić to tak: jest to tak jakby zlepek kilkuminutowych wydarzeń, pozornie początkowo ze sobą niezwiązanych, a z czasem układających się w jedną całość. Dlatego, aby zrozumieć film (choć i tego nie da się zrobić do końca, bo jest tyle niedomówień i zagadek) to należy naprawdę się skupić. I tak już na początku, na samych napisach, mamy scenę, która chronologicznie powinna znajdować się na końcu filmu, w dodatku została puszczona od tyłu.

Normalnie strasznie się nakręciłam po Memento. Muszę przyznać, że film zrobiony genialnie. Pewnie nigdy bym się na niego nie natknęła, gdyby nie bollywoodzki remake, który miałam przyjemność oglądać jakiś czas temu. Ale co tam - bollywoodzki Ghajini nie umywa się niczym do Memento.
Ten film trzeba zobaczyć kilka razy, aby dokładnie przestudiować i z grubsza zrozumieć o co chodzi, dopowiedzieć sobie nieznaną część historii. Chyba zaopatrzę się w DVD - nie ma bata :D.

jagoda - 12-7-2009 13:49:08

Nie wiem jak Wy..ale ja ostatnio uwielbiam "step up 2 - the street"..po prostu uwielbiam ten film..pod każdym względem! super aktorzy, ich choreografie, dobranie muzyki..no po prostu idealnie:):):)
Oglądam go codziennie, mam swoje ulubione momenty i muszę raz dnia je obejrzeć..:P

a co Wy sądzicie na temat tego filmu??

Marta_Evans - 8-8-2009 13:58:23

A dziś na TVNie, o 21:10 leci Bodyguard! Kocham ten film. A Kevin Costner wygląda tu cudownie i w ogóle można powzdychać sobie do Franka, którego właśnie gra Kevin. Whitney też nie jest złą aktorką. Co prawda, może całować się na planie nie umie (aaach, spieprzona finałowa scena!) ale nie można od niej za dużo wymagać, przecież i tak tą aktorką w końcu nie jest. Według mnie mimo tego poradziła sobie całkiem nieźle. Jeśli tylko będę dziś wieczorem w domu, chętnie obejrzę ten film po raz etny. Polecam, jeśli ktoś, jakimś przypadkiem (:D) nie oglądał tego filmu.

Jardin - 9-8-2009 22:43:32

I co Martuś, oglądałaś swojego Franka jeszcze raz?:) Ja oglądałam fragmentami bo inaczej nie mogłam. Kiedyś oglądałam już ten film, ale też nie w całości, nie wiem co wtedy mi przeszkodziło. Niestety film nie zapadł mi aż tak bardzo w pamięci, wszystko miałam jakby przez mgłę... ale Frank oczywiście wspaniały, któż by nie chciał mieć takiego ochroniarza do własnej dyspozycji? :rolleyes:

Ostatnio często słucham sobie "Cinema Paradiso", zarówno Josha, Williama czy samego Morricone i postanowiłam wreszcie zagłębić się w ten temat, czyli zobaczyć ten słynny film "Cinema Paradiso". Zajęło mi to co prawda 1,5 roku aż się nim zainteresowałam, ale lepiej późno niż wcale. Film tak samo stary jak ja, bo z 1988r. więc już za sam ten fakt ma u mnie plusa xD Przed chwilą skończyłam oglądać pierwszą część i jestem pod wrażeniem. Nic dziwnego, że dostał Oscara. Nie będę tu opisywać o czym jest ten film, bo to można sobie przeczytać w necie. Powiem tylko, że to piękna historia przyjaźni Alfredo i Salvatore (ale mówią na niego Toto) i ich miłości do kina. Pokochałam tego pięciolatka (Toto) kiedy tylko go zobaczyłam. Taki słodki dzieciaczek z niego, te brązowe oczka i ten uśmiech :) Wam też skradłby serca;] Toto jako młodzieniec też niczego sobie^^
Jak na razie wzruszam się i śmieję na zmianę, bo takich momentów gdzie z krzesła można spaść nie brakuje xD Te niektóre absurdy z życia codziennego, jak kino potrafi zawładnąć człowiekiem... I wszystko w typowo włoskim stylu ;] Więcej już nic nie mówię, idę polować na meteory a jutro druga część filmu:)

I cieszę się, że Josh śpiewał do melodii z tego filmu, gdyby nie on nigdy bym go pewnie nie zobaczyła :|
A czy ktoś z Was, widział już ten film?

Marta_Evans - 10-8-2009 10:16:22

Udało mi się obejrzeć. :D I tak przy okazji, wczoraj byłam na strzelnicy (pierwszy raz) i moja koleżanka śmiała się, że to właśnie Bodyguard tak na mnie podziałał i zapragnęłam sobie postrzelać. xD No cóż, taki zbieg okoliczności. :p Moja siostra i tak wcześniej zarezerwowała tor. Nie wyobrażałam aobie strzelania w taki sposób! Huk naprawdę wielki, choć miałam słuchawki i ten odrzut po strzale... A potem po wszystkim trzęsły mi się ręce. :p

Cinema Paradiso hmm... Zainteresowałaś mnie Aguń, muszę obejrzeć! Ja oglądałam niedawno też "joshowy film" - "West Side Story". Chyba wspominałam tu o nim. Nie zrobił jednak na mnie takiego wrażenia... :(

Jardin - 11-8-2009 22:39:52

To rzeczywiście Martuś, niezła przygoda xD A Kevin Costner po prostu wyczuł odpowiedni moment xD Mnie na strzelnicę nigdy nie ciągnęło, choć nie powiem, czasem takie "umiejętności" by się przydały :lol:

Dziś dopiero udało mi się zobaczyć drugą część "Cinema Paradiso". Jeszcze nie otarłam ostatnich łez... a muzykę Ennio Morricone wciąż słyszę, jest przepiękna. Nie powiem jak się film zakończył, chyba, że dowiecie się z opisu filmu, jeśli ktoś będzie wcześniej czytać. Film jednak wart obejrzenia, a ja wrócę do niego jeszcze nie jeden raz :)

Kalpana - 8-9-2009 16:51:16

Jakiś czas temu (chyba mniej więcej trochę po filmie Niezwykły dzień panny Pettigrew) obejrzałam kolejny film z przeuroczym Lee Pace'm. Chłopak jest niesamowicie utalentowany i jak tak porównać jego role ze Stokrotek i z Niezwykłego dnia... - naprawdę widać, że potrafi nadać postaci niepowtarzalny charakter, nigdy nie gra tak samo.

Tym razem widziałam go w niesamowitym obrazie jakim jest The Fall (Magia uczuć). Film magiczny - po prostu trzeba go zobaczyć, bo często nazywany jest wizualnym arcydziełem To historia wyreżyserowana przez Tarsema Singha, indyjskiego reżyseria pracującego w Hollywood, który ma na swoim koncie m.in. Celę z Jennifer Lopez. Singh sam wyreżyserował, napisał, sfinansował i wyprodukował The Fall - zajęło mu to kilka lat. Film poraża - jest to po prostu uczta dla oka - przyczepić można się jedynie do momentami sypiącego się scenariusza. Piękne plenery, wnętrza, kolory. Twórcy i aktorzy zjeździli prawie cały świat, aby nagrywać tam konkretne sceny (źródła podają różnie - niektóre 18 krajów, inne 26). Podobno reżyser zarzeka się, że w filmie nie wykorzystano żadnych efektów specjalnych - wszystko było kręcone w naturalnych wnętrzach, plenerach - nic nie zostało wybudowane w studiach filmowych, czy wygenerowane komputerowo. Dech zapiera, kiedy widzi się tak piękne krajobrazy (ludzie pewnie nawet nie zdają sobie sprawy, jak piękna jest nasza planeta).

Jest to historia dwupłaszczyznowa. Młody kaskader trafia do szpitala po nieudanym numerze na planie filmu - niestety grozi mu kalectwo. W szpitalu poznaje małą pacjentkę Alexandrię, która uczy się żyć bez rodziców, w obcym kraju (mała aktorka jest w rzeczywistości Rumunką - tak samo jak jej postać stopniowo uczyła się na planie angielskiego). Zaprzyjaźniają się ze sobą - tworzy się pomiędzy nimi specyficzna więź. Za namową dziewczynki chłopak postanawia opowiedzieć jest przepiękną historię o 5 mitycznych bohaterach, którzy pragną zemścić się na złym gubernatorze. Jest to historia przesycona barwami i baśniowym klimatem. Dziewczynka bardzo wciąga się w baśń (a my razem z nią) - pragnie, aby jej przyjaciel opowiadał kolejne fragmenty. Jednak nie wie ona wszystkiego - z pozoru nierealna historia ma pewne podłoże w życiu chłopaka - nie trafił on bowiem do szpitala przez przypadek. Powodem była oczywiście kobieta.

Ja sama po seansie nie byłam jakoś specjalnie poruszona - prawda, bardzo duże wrażenie zrobiły na mnie plenery i ten cały klimat - poza tym rewelacyjnie nakręcone sceny w szpitalu. Dopiero po jakimś czasie zaczęłam doceniać ten film. Może nie jest wybitny, ale na pewno w jakimś sensie przełomowy. Polecam.
Tu, dla zainteresowanych rewelacyjny trailer, który mogę oglądać bez końca: http://www.youtube.com/watch?v=rEUqDzBpaAw

Jardin - 8-9-2009 17:42:09

Paulina, jak to dobrze, ze dałaś tego trailera :D Dzięki niemu mam coraz większą ochotę na ten film:) Mam nadzieję, że zdążę go zobaczyć do końca września zanim studia się zaczną:P

Po pierwsze te klimaty, nie mogę się jeszcze wypowiedzieć, bo widziałam tylko ten trailer, ale robią wrażenie...i tak skojarzyło mi się  z filmem z mojego dzieciństwa xD "Mała księżniczka" ;] Kto oglądał to będzie wiedział o co chodzi;]
http://www.filmweb.pl/f34947/Ma%C5%82a+ … 995/obsada

To pierwszy powód dla którego obejrzę, a drugi to oczywiście MUZYKA (gdyby mi się nie podobała wątpliwe czy za film bym się w ogóle zabrała:P ). Muzyka, którą już znam! O której nawet tu już wspominałam, ale nikt jakoś nie reagował więc chyba się nie spodobała (albo to przez to właśnie, że śpiewała Sara). Pierwszy raz usłyszałam ją właśnie w wykonaniu Sary Brightman na zajęciach choreoterapii. Przypomnę jej wykonanie:

http://www.youtube.com/watch?v=Wuo6PUey … re=related

A tak to mniej więcej wyglądało na moich zajęciach tanecznych xD

http://www.youtube.com/watch?v=LL7XHmp8s7Y

Ale jak to się dowiedziałam "Figlio Perduto" to dzieło Beethovena, którego jednak w oryginalnym brzmieniu nie mogę usłyszeć bo jeszcze nie znalazłam:/ Chociaż może ta filmowa wersja to właśnie ta oryginalna...

Dziękuję Paulinko za nowe natchnienie filmowe:*

dorotea - 8-9-2009 20:18:00

Masz rację Aga ,trailer bardzo kojarzy sie z Mała ksiezniczką .Ja tez uwielbiam ten film chociaż prawde mówiac bardziej podobała mi sie pierwsza wersja z Shirley Temple , jak równiez książka :D
Co do The Fall  na pewno go obejrzę !!!:* DZIĘKI .

Kalpana - 8-9-2009 22:47:13

Cieszę się, że kogoś The Fall zainteresowałam ;). Cudowny film, ale jak mówię - można nie docenić go od początku, tak jak miało to miejsce w moim przypadku (czego teraz okropnie żałuję). The Fall można odbierać na milion różnych sposobów, choć jest tak prosty w odbiorze. Ktoś może powiedzieć, że jest to film o przyjaźni, ktoś inny, że o samej istocie opowiadania. Ja sama nie potrafię określić, jak ja go odbieram. Myślę, że na to trzeba by kilku seansów, dlatego mam zamiar zaopatrzyć się w DVD :P.
Aha - i bardzo chętnie poznam Wasze opinie, jeśli już zobaczycie The Fall ;).

dorotea - 15-9-2009 15:58:54

Chcę wam polecić jeden z moich ulubionych filmów , do którego często wracam .To ; Shipping News '' polski tytuł   Kroniki  Portowe.
Film opowiada historię pewnego dziennikarza który po śmierci zony przeprowadza się do Nowej Funlandii i razem z córką rozpoczyna nowe życie .  Główna zaletą filmu  są niesamowite krajobrazy Nowej Funlandii i przepiękna muzyka które razem tworzą scenerię prawdziwie magiczną .
  Do tego wybitna odsada min. Kevin Spacey . Judi Dench , Julianne Moore , Cate Blanchet. Gorąco polecam :D

laure - 22-9-2009 18:14:52

PS I love you to film o młodym małżeństwie, kiedy mąż umiera a żona co miesiąc czyta pozostawione przez niego liściki - na każdy miesiąc inny? Polecam tą książkę tak na marginesie.

Nijaka - 22-9-2009 21:14:56

laure napisał:

PS I love you to film o młodym małżeństwie, kiedy mąż umiera a żona co miesiąc czyta pozostawione przez niego liściki - na każdy miesiąc inny? Polecam tą książkę tak na marginesie.

zastanawiałam się właśnie, czy ta książka nie jest naciągana - łatwo zrobić z takiej historii banał. warto przeczytać?

laure - 22-9-2009 21:33:59

tzn mi się fajnie i lekko ją czytało, mało zaskakująca, ale przyjemna, można kilka wniosków wyciągnąć...

dorotea - 22-9-2009 21:45:40

Książki nie czytałam za to film bardzo mi się podobał .Oczywiście jest to trochę łzawa historia romantycznej miłości , która się go aż poza grób.Jednakże nakręcona z dużą dozą humoru przez co fajnie sie  ogląda . Polecam :D

Saira - 13-10-2009 17:11:50

Nijaka napisał:

laure napisał:

PS I love you to film o młodym małżeństwie, kiedy mąż umiera a żona co miesiąc czyta pozostawione przez niego liściki - na każdy miesiąc inny? Polecam tą książkę tak na marginesie.

zastanawiałam się właśnie, czy ta książka nie jest naciągana - łatwo zrobić z takiej historii banał. warto przeczytać?

Jasne, że warto przeczytać !!! Tym bardziej, że zarówno książka jak i film nie są banalne, lecz piękne, wzruszające a jednocześnie zabawne. W filmie dokonano pewnych zmian w stosunku do książki, ale w niczym mu to-moim zdaniem-nie zaszkodziło. Serdecznie polecam :)

Nijaka - 17-10-2009 17:42:26

Saira napisał:

Nijaka napisał:

laure napisał:

PS I love you to film o młodym małżeństwie, kiedy mąż umiera a żona co miesiąc czyta pozostawione przez niego liściki - na każdy miesiąc inny? Polecam tą książkę tak na marginesie.

zastanawiałam się właśnie, czy ta książka nie jest naciągana - łatwo zrobić z takiej historii banał. warto przeczytać?

Jasne, że warto przeczytać !!! Tym bardziej, że zarówno książka jak i film nie są banalne, lecz piękne, wzruszające a jednocześnie zabawne. W filmie dokonano pewnych zmian w stosunku do książki, ale w niczym mu to-moim zdaniem-nie zaszkodziło. Serdecznie polecam :)

Z powodu Waszego polecenia mi kupiłam dzisiaj tę książkę. Wieczorem wezmę się za czytanie (:

Nijaka - 11-11-2009 23:57:02

Kalpana napisał:

Jakiś czas temu (chyba mniej więcej trochę po filmie Niezwykły dzień panny Pettigrew) obejrzałam kolejny film z przeuroczym Lee Pace'm. Chłopak jest niesamowicie utalentowany i jak tak porównać jego role ze Stokrotek i z Niezwykłego dnia... - naprawdę widać, że potrafi nadać postaci niepowtarzalny charakter, nigdy nie gra tak samo.

Tym razem widziałam go w niesamowitym obrazie jakim jest The Fall (Magia uczuć). Film magiczny - po prostu trzeba go zobaczyć, bo często nazywany jest wizualnym arcydziełem To historia wyreżyserowana przez Tarsema Singha, indyjskiego reżyseria pracującego w Hollywood, który ma na swoim koncie m.in. Celę z Jennifer Lopez. Singh sam wyreżyserował, napisał, sfinansował i wyprodukował The Fall - zajęło mu to kilka lat. Film poraża - jest to po prostu uczta dla oka - przyczepić można się jedynie do momentami sypiącego się scenariusza. Piękne plenery, wnętrza, kolory. Twórcy i aktorzy zjeździli prawie cały świat, aby nagrywać tam konkretne sceny (źródła podają różnie - niektóre 18 krajów, inne 26). Podobno reżyser zarzeka się, że w filmie nie wykorzystano żadnych efektów specjalnych - wszystko było kręcone w naturalnych wnętrzach, plenerach - nic nie zostało wybudowane w studiach filmowych, czy wygenerowane komputerowo. Dech zapiera, kiedy widzi się tak piękne krajobrazy (ludzie pewnie nawet nie zdają sobie sprawy, jak piękna jest nasza planeta).

Jest to historia dwupłaszczyznowa. Młody kaskader trafia do szpitala po nieudanym numerze na planie filmu - niestety grozi mu kalectwo. W szpitalu poznaje małą pacjentkę Alexandrię, która uczy się żyć bez rodziców, w obcym kraju (mała aktorka jest w rzeczywistości Rumunką - tak samo jak jej postać stopniowo uczyła się na planie angielskiego). Zaprzyjaźniają się ze sobą - tworzy się pomiędzy nimi specyficzna więź. Za namową dziewczynki chłopak postanawia opowiedzieć jest przepiękną historię o 5 mitycznych bohaterach, którzy pragną zemścić się na złym gubernatorze. Jest to historia przesycona barwami i baśniowym klimatem. Dziewczynka bardzo wciąga się w baśń (a my razem z nią) - pragnie, aby jej przyjaciel opowiadał kolejne fragmenty. Jednak nie wie ona wszystkiego - z pozoru nierealna historia ma pewne podłoże w życiu chłopaka - nie trafił on bowiem do szpitala przez przypadek. Powodem była oczywiście kobieta.

Ja sama po seansie nie byłam jakoś specjalnie poruszona - prawda, bardzo duże wrażenie zrobiły na mnie plenery i ten cały klimat - poza tym rewelacyjnie nakręcone sceny w szpitalu. Dopiero po jakimś czasie zaczęłam doceniać ten film. Może nie jest wybitny, ale na pewno w jakimś sensie przełomowy. Polecam.
Tu, dla zainteresowanych rewelacyjny trailer, który mogę oglądać bez końca: http://www.youtube.com/watch?v=rEUqDzBpaAw

The Fall było w telewizji we wtorek! Na Canal +!

dorotea - 12-11-2009 08:02:07

Właśnie chciałam to napisać . The Fall  w Canal plus było ,jakżeby inaczej ,pod polskim tytułem ,, Magia uczuć ''
Film magiczny naprawdę niesamowity :)

Belame - 3-10-2010 18:06:08

Jakiś czas temu obejrzałam w kinie ''Samotnego mężczyznę'' Toma Forda. Film zrobił na mnie tak wielkie wrażenie, że do tej pory nie może wyjść z mojej głowy. Jest to film, którego nie sposób po prostu oglądać, to obraz, który się przeżywa i którym się uczestniczy. Brawurowo zagrana rola profesora uniwersyteckiego przez Colina Firtha jest jednym z atutów filmu. Drugim jest genialna muzyka naszego rodaka Abla Korzeniowskiego. Zasłuchuję się w niej i wciąż nie mam dosyć... Może komuś również przypadnie do gustu.

http://www.youtube.com/watch?v=Zm5pbLMn … re=related

soleil'ka - 23-10-2010 16:33:35

Bardzo piękny utwór. Dodałam film do listy czekających na obejrzenie. Ulubionych filmów mam bardzo wiele, nie wiem, może podba mi sie byle co poprostu :) Ale ostatnio oglądałam dwa bardzo dobre filmy "Elegię" z Cruz i Kingsleyem oraz "Grand Toriono" z Estwoodem. Pierwszy jest o starzejącym się profesorze, który swoim trybem życia stara się udowodnić, że podeszły wiek to nie koniec życia. Bardzo mądry, chociaż słyszałam opinie, że nie ma w nim nic niezwykłego. A drugi opowiada o doświadczonym przez życia, starszym facecie, który przyjaźń znajduje u ludzi, którymi do tej pory gardził. Koniec jest nieco patetyczny, ale komuś, kto lubuje się w patosie( jak ja...) powinno się spodobać.  :)

Paulita - 16-11-2010 22:20:28

Jestem tu odosobniona w mej miłości do kina indyjskiego? :D Bollywoody, Tollywoody, Kollywoody...Kocham! A moje ulubione filmy to: Gdyby jutra nie było, Nigdy nie mów żegnaj, Om Shanti Om, Kolor szafranu, 3 Idiots, Fashion,  Nuvvostanante Nenoddantana, Aarya 2, Magadheera, Oy! i pewnie jeszcze parę innych :) Do tego jestem fanką pokręconych filmów Tima Burtona (głównie tych z Johnnym Deppem - no właśnie, tak a propos to kocham Deppa, ubóstwiam Don Juana DeMarco czy też Czekoladę :D) Edward Nożycoręki, Gnijąca panna młoda, Charlie i fabryka czekolady, francuskich komedii (tych z moją ulubioną Audrey Tautou: Amelia, Bardzo długie zaręczyny, Kocha...Nie kocha! i bez jak np. Licencja na uwodzenie. Do tego Pedro Almodovar i Woody Allen. Czyli wszystkiego po trochu :)

plummy - 19-11-2010 16:58:04

No odosobniona to na pewno nie! z tego, co pamiętam, to na naszym forum jest parę fanek filmów bollywoodzkich i oczywiście wspaniałych soundtracków do powyższych. Ja osobiście uwielbiam "Czasem słońce, czasem deszcz", "Bounty i Babli" i również "Gdyby jutra nie było".
A co do Tima Burtona - bardzo podoba mi się ten specyficzny świat, który kreuje w swoich filmach ( razem z Johnnym Deppem ;) ), bardzo lubię "Jeźdźca bez głowy" i "Charliego" też, chociaż nic nie przebije książki. A piosenki powitalnej Wonki mogę słuchac godzinami:

http://www.youtube.com/watch?v=d1389_JIICc

Belame - 12-3-2011 19:52:14

Chciałabym polecić Wam Sekret jej oczu. Jest to argentyńsko-hiszpański film oparty na powieści La pregunta de sus ojos autorstwa Eduarda Sacheri. W ubiegłym roku został nagrodzony Oscarem dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Głównym bohater Benjamin Esposito to były argentyński agent federalny, którego dręczy sprawa z przeszłości, mianowicie gwałt i morderstwo młodej kobiety. Aby uporać się z tym, że prawda o tym zdarzeniu nigdy nie wyszła na jaw, zaczyna pisać. Pojawiają się nowe ślady i zaskakujące odkrycia...  Inteligentne dialogi i cięte riposty sprawiają, że całość jest bardzo wyrafinowana. Piękna muzyka dopełnia tło.   
Nie trzeba wiele, żeby film był naprawdę świetnie zrobiony i zagrany. Dobry film to nie koniecznie film amerykański, w dodatku w 3D, a w głównej roli wcale nie musi wystąpić najpopularniejszy i najprzystojniejszy aktor amerykański.

Marta_Evans - 12-3-2011 20:37:12

Belame napisał:

Inteligentne dialogi i cięte riposty sprawiają, że całość jest bardzo wyrafinowana. Piękna muzyka dopełnia tło.

Oj, chyba się skuszę! Idę szukać w internecie.

annesophie - 13-3-2011 09:42:34

Oglądałam ten film w ubiegłym tygodniu - na prawdę dobry, godny polecenia i jak najbardziej zasłużony Oscar.

Marta_Evans - 27-3-2011 16:15:18

Obejrzałam w końcu Sekret jej oczu, który Beata tak polecała.

W sumie to nie zwróciłam uwagi na te "inteligentne dialogi i cięte riposty". Było ich tak dużo? Muzyka też nie przyciągnęła mojej uwagi. No, może na końcu. W zasadzie pierwsza połowa filmu trochę mnie nużyła, ale potem było tylko lepiej. Podobała mi się scena przesłuchania. Irene świetnie to rozegrała. No i oczywiście końcówka dokładnie przemyślana. Więc w sumie nie żałuję, że skusiłam się na ten film. Choć sama nie zwróciłabym zbytnio na niego uwagi. Ot, według mnie zwyczajny. Nie jakiś nudny ale też nie rewelacyjny.

Belame - 28-3-2011 15:47:28

Szkoda, że film nie spełnił Twoich oczekiwań. Ja niestety tak mam, że podoba mi się to, na co inni nie zwracają uwagi (i nie chodzi tylko o kino). Ale z gustami tak jest, każdy ma swój.

9agucha - 12-4-2011 17:37:50

Moim zdaniem Jim Carrey wymiata... Facet zagra wszystko. Pozatym... hmmm... Ewan McGregor? Ha, i Cezary Pazura, po prostu ubóstwiam filmy z Nim.

IrenaMorena - 22-5-2011 20:47:35

Wczoraj kupiłam i obejrzałam niezwykły, wzruszający film ,,Motyl i skafander". To taka tragiczna historia, autentyczna zresztą, sparaliżowanego mężczyzny, który kontaktuje się z otoczeniem za pomocą mrugania powieką. Jest to film, który szczególnie w kiepskie dni będzie mi przypominał, że mimo wszystko jestem szczęśliwym człowiekiem:)

Belame - 22-5-2011 21:27:50

IrenaMorena napisał:

Wczoraj kupiłam i obejrzałam niezwykły, wzruszający film ,,Motyl i skafander". To taka tragiczna historia, autentyczna zresztą, sparaliżowanego mężczyzny, który kontaktuje się z otoczeniem za pomocą mrugania powieką. Jest to film, który szczególnie w kiepskie dni będzie mi przypominał, że mimo wszystko jestem szczęśliwym człowiekiem:)

Oglądałam jakiś czas temu, bardzo wzruszający, oglądałam ze łzami w oczach.

simi - 10-8-2011 22:28:59

Paulita napisał:

Jestem tu odosobniona w mej miłości do kina indyjskiego? :D

Zdecydowanie nie! :D (I teraz wyjdzie na jaw skąd się znamy ;-)) Ja też jestem zakochana w kinie rodem z Indii, choć ostatnio miałam mały odwrót, ale już mi przeszło ;-) Uwielbiam stare (z lat '90) bollywoodzkie filmy, jak np. Dil, Qayamat Se Qayamat Tak (według mnie klasyk), Ishq czy Beta - zwykłe romanse, z mniejszym lub większym dodatkiem komedii, jednak mają coś, czego nie posiadają już współczesne romantyczne produkcje. Kocham Devdasa z 2002r., za przepych, bogactwo strojów i wystrojów wnętrz, przepiękną muzykę i taniec oraz świetną grę aktorską (ze zdecydowanym naciskiem na Chandramukhi graną przez Madhuri Dixit - była genialna!). Niektórzy mówią, że się dłuży, że jest przesadzony, ale ja go kocham. Bezwarunkowo. Dalej 3 Idiots - świetna komedia, na której pękam ze śmiechu nawet na trzecim seansie, jak i również moja mama, która komediowo jest dosyć wybredna. (Muzyka bardzo fajna. Kto po seansie nie nucił 'Give me some sunshine...' albo 'All Izz Well!?) Lubię też wracać do Taare Zameen Par i za każdym razem się wzruszam. Kocham tytułową piosenkę, jak i szalone 'Bum Bum Bole' (łącznie z teledyskiem i wywijańcami Aamira). Bardzo podobał mi się także Rock On!!, szczególnie pod względem aktorskim, bo fabuła trochę się ciągnie w pierwszej połowie. Z typowych miłych i przyjemnych komedii romantycznych najbardziej lubię Jab We Met, Wake Up Sid, Jaane Tu... Ya Jaane Na, Kabhi Alvida Naa Kehna i Life in a... metro. Ten drugi ma też bardzo przyjemną muzykę. I, specjalnie na koniec, dwa filmy, obok których nie umiem przejść obojętnie. Sam widok tytułu potrafi przykuć mnie do ekranu komputera. Rang de Basanti oraz Kaminey. Oba mają genialną muzykę, świetną fabułę i bardzo dobrą grę aktorską. I, o ile nie gustuję w kinie gangsterskim, Kaminey wywarło na mnie duże wrażenie.
Przechodząc do produkcji tollywoodzkich, z góry zaznaczam, że tutaj zdecydowanie mniej oceniam, a po prostu kocham :D I tutaj wymienię po prostu ciągiem, w przypadkowej kolejności: Rama Rama Krishna Krishna, Ganesh Just Ganesh, Varsham, Bommarillu, Oy!, Ye Maaya Chesave, Aata (i tutaj Paulitka na mnie krzywo spojrzy :D), Parugu, Desamudru. Nie, nie zapomniałam o najukochańszej telugowej produkcji, jaką jest łamaniec językowy, czyli Nuvvostanante Nenoddantana. Ten film się po prostu kocha :D
Widziałam, że ktoś wspominał o Memento. Akurat tego filmu nie widziałam, ale oglądałam Ghajini w wersji bolly- i kollywoodzkiej. I muszę powiedzieć, że oba wywarły na mnie niemałe wrażenie. Nie wiem, który podobał mi się bardziej, ani który aktor lepiej się spisał (akurat bardzo lubię i Aamira, i Suryę), ale uważam, że są warte polecenia. Na pewno nie zmarnowałam czasu.

Ok, rozpisałam się o kinie indyjskim (mogłabym tak jeszcze przez kilka godzin :D) to może dodam też coś odnośnie innych produkcji. Z filmów, które produkowane są kilku częściach, uwielbiam Piratów z Karaibów. Ale muszę przyznać, że pierwsza część była najlepsza. Na 4, ostatniej, byłam w kinie, w 3D i trochę wyrzuciłam pieniądze w błoto. Nie było warto wydawać dodatkowej kasy na trójwymiar, bo efekty były byle jakie. Sam film trochę się ciągnął. Ale i tak miło było znów obejrzeć Jacka Sparrowa.
Lubię też Opowieści z Narnii, choć nie oglądałam drugiej części, bo książka mi się nie podobała i jakoś nie czułam się zachęcona do obejrzenia. Niemniej, bardzo lubię takie baśniowe klimaty (bo i książki mi się bardzo podobały), takie oderwanie od rzeczywistości (i ponad dwie godziny patrzenia na Bena Barnesa).

Przez rok w internacie naoglądałam się komedii romantycznych i innych tzw 'lekkich filmów' za wszystkie czasy, już nawet nie pamiętam większości tytułów. Bardzo spodobał mi się film Life as we know it, uwielbiam The Devil Wears Prada i kocham Szkołę uczuć (nie, wcale nie płakałam jak oglądałam po raz drugi, wcale a wcale!). Lubię też Eat Pray Love, szczególnie część we Włoszech. Myślę, że warto też obejrzeć Kwiat Pustyni. Z racji nieco sportowych 'zboczeń' bardzo lubię wracać, choćby fragmentami, do Never Back Down i Forever Strong. Może nie mają jakiejś odkrywczej fabuły, ale lubię obejrzeć któryś z nich, gdy mam jakiegoś doła, czy szukam czegoś, choć sama nie wiem czego (odnośnie sportu), bo wydaje mi się, że są tam jakieś mniejsze czy większe mądrości odnośnie pracy, wytrwałości i samego podejścia do sportu, czy jakiegokolwiek podjętego zadania. Zakochałam się też w komedii romantycznej Mała Wielka Miłość. Naprawdę kochany film, bardzo przyjemnie się ogląda.
Ktoś wspominał o Pięknym umyśle. Bardzo lubię ten film. Chciałabym móc go znów obejrzeć, aby odebrać i ocenić innym, bardziej już dojrzałym okiem. Bardzo zapadł mi w pamięć. Przypomniał mi się także film Historia Bruce'a Lee, który kiedyś leciał na TVNie. Szkoda, że nie puszczają go znowu, bo też chętnie bym ponownie obejrzała.

Prawie bym zapomniała. Jako, że wciąż jestem dzieckiem, uwielbiam... bajki! :D Jestem zakochana w Alvin i wiewiórki, to chyba moja najulubieńsza bajka ever. Lubię wszystkie części Shreka, podobali mi się Zaplątani (choć nieco sceptycznie byłam do niego nastawiona). I kocham Disney'a.

Ojoj, ale się rozpisałam :D

Paulita - 10-8-2011 23:11:55

Ależ post Simi, vah :D

simi napisał:

Uwielbiam stare (z lat '90) bollywoodzkie filmy

Eech a ja starszych Bolliłódów praktycznie w ogóle nie znam...Trza zacząć nadrabiać powolutku :)

simi napisał:

Dalej 3 Idiots - świetna komedia, na której pękam ze śmiechu nawet na trzecim seansie, jak i również moja mama, która komediowo jest dosyć wybredna.

Film zdecydowanie do polecenia wszystkim! Jak dla mnie jeden z lepszych Bolly ostatnich lat. Kasia De to ten film o którym Ci kiedyś wspominałam, że zrobili próżnociąg do porodu z odkurzacza żebyś oceniła czy to możliwe jako ekspert położnictwa :D

simi napisał:

Nie, nie zapomniałam o najukochańszej telugowej produkcji, jaką jest łamaniec językowy, czyli Nuvvostanante Nenoddantana. Ten film się po prostu kocha :D

No pięknie napisane :)

A wymieniłaś tyle fajnych filmów, że aż nie sposób się do wszystkich odwołać! :) Zdecydowanie polecamy kino indyjskie :D

Co do innych filmów, niedawno widziałam Chłopca w pasiastej piżamie i o mamo, ależ film wywarł na mnie duże wrażenie... Poruszający a końcówka wręcz wstrząsająca...

simi - 10-8-2011 23:39:27

Chciałam krótko, ale jakoś tak.. nie wyszło do końca :D A filmy z lat '90 polecam z całego serduszka! Młodziutka Madhuri Dixit (w kucykach w Dil!), Juhi Chawla, nawet Karisma Kapoor (w Rangeeli), no i do tego Aamir Khan, Shahrukh Khan i na przykład Anil Kapoor. Wydaje mi się, że QSQT (z Juhi i debiutującym Aamirem) jest takie najbardziej uniwersalne, w końcu to bollywoodzka wersja Romea i Julii.
Ale w Nuvvo i tak się chyba kopnęłam w tytule, ale cii ^^
A Chłopca w pasiastej piżamie bardzo chciałam zobaczyć, ale jakoś nigdy nie było mi dane. W roku szkolnym oglądałyśmy sporo filmów na historii, wosie czy j. polskim (m.in. Gandhi, czy wspominany wcześniej Katyń, ale też, beznadziejne według mnie, Podróże Guliwera), ale Chłopca... większość już widziała, no i nie obejrzałam :(
edit. Się kopnęłam, w Rangeeli oczywiście Urmila Matondkar.

Belame - 23-8-2011 20:48:07

Wczoraj miałam taki mini kinowy maraton, obejrzałam dwa filmy pod rząd, nowe, z tego roku.

Pierwszy to duński film ''W lepszym świecie''. Bohaterami filmu są targani złożonymi emocjami dorośli i uwikłane w ich problemy dzieci. Poruszające, mądre i skłaniające do refleksji kino.

Drugi to grecki ''Kieł'', czyli filmowy eksperyment dla odważnych.

Jeśli lubicie inne kino, nie koniecznie amerykańskie, to polecam. Myślę, że warto zobaczyć.

meja - 19-11-2011 03:18:10

Jeśli o mnie chodzi, to zasadniczo nie lubię filmów głupich, z serii : przekleństwa, płytki humor, mordobicie itp.
Z filmów, to nie mam jakiegoś ulubionego gatunku, byle film był dobry, czyli taki, o którym nie od razu się zapomina, który daje do myślenia. Do "żelaznej" listy moich "the best" należą na pewno: Gladiator, Breaveheart, Zielona mila, Upiór w operze, Wichrowe wzgórza, Pachnidło, K-Pax,Piękny umysł, Skazani na Shawshank, Dorian Gray, Lista Schindlera, Pianista, Piraci z Karaibów ,Hrabia Monte Christo (szczególnie wersja z Caviezelem), American beauty,... oj i pewnie jeszcze o kilku zapomniałam...

Z polskich utkwiła mi ostatnio w głowie "Sala samobójców". Kilka dni chodziłam skołowana. Będąc mamą nastolatki dziękowałam Bogu, że mam takie relacje z córką (totalnie przyjacielskie), że ona jest mądrą dziewczyną, o fajnym poczuciu humoru, w dodatku fanką Josha! No czegóż chcieć więcej...;)

Ale wracając do filmów.

Z komedii, które bawią mnie zawsze: Nic do stracenia, Pamiętnik Bridget Jones (obie części), South Park, Epoka Lodowcowa...

a z polskich: Seksmisja, Jak rozpętałem..., Nie kłam kochanie.

Z aktorów- Kevin Spacey, Johny Deep, Nicolas Cage, Tim Robbins, Morgan Freeman, James Caviezel.

Seriali oglądam mało, ale uwielbiam Housa i Chirurgów

annesophie - 19-11-2011 11:18:15

Maju, uważam, że masz fantastyczny gust filmowy, podpisuję się pod każdą pozycją i każdym nazwiskiem obiema łapkami ;)

Marta_Evans - 19-11-2011 12:23:42

meja napisał:

Jeśli o mnie chodzi, to zasadniczo nie lubię filmów głupich, z serii : przekleństwa, płytki humor, mordobicie itp.
Z filmów, to nie mam jakiegoś ulubionego gatunku, byle film był dobry, czyli taki, o którym nie od razu się zapomina, który daje do myślenia. Do "żelaznej" listy moich "the best" należą na pewno: Gladiator, Breaveheart, Zielona mila, Upiór w operze, Wichrowe wzgórza, Pachnidło, K-Pax,Piękny umysł, Skazani na Shawshank, Dorian Gray, Lista Schindlera, Pianista, Piraci z Karaibów ,Hrabia Monte Christo (szczególnie wersja z Caviezelem), American beauty,... oj i pewnie jeszcze o kilku zapomniałam...

Braveheart, Zielona Mila, Upiór w Operze. Wichrowe Wzgórza zdecydowanie tak!!! To też moje ukochane. Szczególnie Braveheart, który tak na mnie działa, że... a z resztą gdzieś się tu na ten temat rozpisywałam. :D Po prostu kocham. I zawsze ryczę.

meja napisał:

Z polskich utkwiła mi ostatnio w głowie "Sala samogójców". Kilka dni chodziłam skołowana. Będąc mamą nastolatki dziękowałam Bogu, że mam takie relacje z córką (totalnie przyjacielskie), że ona jest mądrą dziewczyną, o fajnym poczuciu humoru, w dodatku fanką Josha! No czegóż chcieć więcej...;)

Ojej, na mnie też zrobił wielkie wrażenie i też o tym tu pisałam... To jest mój pierwszy film, przy którym płakałam w kinie i nie mogłam się powstrzymać. Zawsze się powstrzymuję, no bo tak przy ludziach? Ale wtedy NIE WYTRZYMAŁAM. Ścisnęło mi gardło i się stało. Byłam cała roztrzęsiona i potem długo uginały się pode mną nogi i cała drżałam...

meja - 19-11-2011 13:46:51

Dziewczyny! Super, że mamy podobny gust również w temacie filmowym. Wasze, i nie tylko Wasze wypowiedzi w tym wątku czytałam dopiero po napisaniu swoich "typów" i moje dżoczne dżałki robiły się coraz większe ze zdziwienia i miłego zaskoczenia- że i tu w większości jest taka zbieżność między nami! Widać, że mamy tą samą wrażliwość, no cóż- wszak wszystkie KOCHAMY NASZEGO DŻOSZA, no nie? ;)

Aniu, dzięki z miłe słowa. Teraz dopiero spojrzałam dokładniej na Twój profil i stwierdzam, że my nawet w temacie ulubionej dżoszpieśni jesteśmy zgodne ;). Ale to fajne!

Martuś, ja też ryczałam na sali samobójców, i też było mi wszystko jedno, czy ktoś to widzi...

Jak ja się cieszę, że odnalazłam w Was "Bratnie Duszyczki"... Jesteście kochane :)

simi - 20-11-2011 12:59:41

Nie wiem czy ktoś tu wcześniej wspominał, ale ja zakochałam się ostatnio w PS. Kocham cię. Ten film jest piękny. Szkoda mi tylko, że nie oglądałam od początku jak puścili w tv, ale następnym razem szybciutko to nadrobię. ;)
Obejrzałam też ostatnio (w ramach nauki :p) czwartą część Piratów z Karaibów i stwierdzam, że 3D to zuo wcielone, bo oglądając normalnie film mi się o wiele bardziej podobał. A Johnego Deppa kocham absolutnie i chyba nic nie jest w stanie tego zmienić. :D

aurena77 - 20-11-2011 16:01:43

meja napisał:

Z aktorów- Kevin Spacey, Johny Deep, Nicolas Cage, Tim Robbins, Morgan Freeman, James Caviezel.

Przepraszam ale nie mogę odpuścić, to silniejsze. Kocham Johnny'ego Depp'a w każdej roli. Znam każdy film - tak mam świra mniej więcej porównywalnego z dżosznięciem Grobańskim i dlatego prawie tak jak przekręcanie nazwiska Groban boli mnie ;) jak czytam Deep. No facet ma z pewnością głęboką osobowość i to tyle w głębokim temacie :D

Niemniej co do ulubionych filmów mogę się podpisać obiema rękami pod Twoim postem meja :)

meja - 20-11-2011 17:37:36

O matko! Jak mnie to zawsze drażniło, jeśli ktoś nazywał Johnny'ego panem "głębokim"...i tu takie coś, z mojej strony!! Idę się powiesić.... :stupid: .

Błąd w imieniu, błąd w nazwisku...pełen analfabetyzm. Dzięki Lidia za poprawę! Jedynym moim usprawiedliwieniem jest fakt, że pisałam to w pracy, bardzo, bardzo późną nocą...

Przepraszam wszystkich, dla których JOHNNY DEPP jest wielkim aktorem (o głębokiej osobowości, a jakże! ) i proszę o wybaczenie :please: .