Jardin - 4-2-2009 16:29:41

A ja chciałam się Was zapytać czy słyszałyście i czy widziałyście już może film "Ciekawy przypadek Benjamina Buttona"?
Pytam się bo usłyszałam niedawno muzykę z tego filmu, ściągnęłam nawet całą ścieżkę dźwiękową! Muzyka jest piękna, wzruszająca...a kiedy już muzyka mi się podoba to od razu mam ochotę zobaczyć film:)
Pytanie czy rzeczywiście warto...jeśli ktoś oglądał to może mógłby się podzielić swoją opinią?:angel:

dorotea - 4-2-2009 16:43:05

To jest nowy film i chyba nie ma go jeszcze u nas w kinach , ale chciałabym go zobaczyć . Jest nominowany do Oscara i chyba dostał w jakiejś kategorii złotego globa . Brad Pitt gra człowieka który rodzi się stary a potem młodnieje .Może byc ciekawy . A jaka tam jest muzyka?

Jardin - 4-2-2009 16:46:55

Premiera w Polsce już była, 6 lutego, tak przynajmniej wyczytałam:) A muzyka? Najalepiej przekonać się samemu i posłuchać:) Linki dam w wątku muzyka filmowa:)

Marta_Evans - 4-2-2009 19:37:32

Agnetha napisał:

Premiera w Polsce już była, 6 lutego, tak przynajmniej wyczytałam:)

Eee, Aguń, a który dzisiaj jest? xD Faktycznie, polska premiera jest 6 lutego, ale 6 lutego chyba JESZCZE nie ma, a przynajmniej nic o tym nie wiem. :D

Oczywiście słyszałam o tym filmie i też chętnie go zobaczę.

A dziś byłam w kinie na filmie Droga do Szczęścia. To też oscarowy film, ale na pewno nie ma aż tak zaszczytnych nominacji jak Ciekawy Przypadek Benjamina Buttona.  Podobał mi się, ale nie tak bardzo jak oczekiwałam. Nawet nie umiem napisać o nim czegoś więcej. Taki zwykły film, tzn. zwykły w tym, że niczym mnie nie zachwycił. Mojej siostrze natomiast bardzo się podobał. Ech, my to mamy naprawdę identyczny gust. :D

Nijaka - 4-2-2009 20:14:12

Na Drogę do Szczęścia właśnie się wybierałam, mogłabyś, Marto, może jednak napisać coś więcej? Warto pójść. Wywołał w Tobie jakieś przemyślenia, coooś?
Co do Ciekawego przypadku Benjamina Buttona< to na niego zamierzam pójść. Zwiastun mnie zaciekawił bardzo i... Serio już jest w kinach? <przegląda repertuar> A właśnie, 6.02 jest! A to piątek przecież! Rzeczywiście, pojawi się wtedy. Chętnie obejrzę.
A właśnie, myślę nad obejrzeniem Ślubnych Wojen. Jest to komedia z Anne Hathaway i tą ładną blondynką, której imienia nie potrafię zapamiętać od zawsze. Kate Hudson! No właśnie. Podobno sympatyczna komedia, a ja takiej własnie potrzebuję. Słyszał ktoś może o tym filmie?

Marta_Evans - 4-2-2009 20:39:10

Nijaka napisał:

Na Drogę do Szczęścia właśnie się wybierałam, mogłabyś, Marto, może jednak napisać coś więcej? Warto pójść. Wywołał w Tobie jakieś przemyślenia, coooś?

No dobrze, czego ja nie robię dla innych. :) Prosisz, to napiszę.

Jest to opowieść o nieudanym małżeństwie Franka (Leonardo DiCaprio) i April (Kate Winslet). Frank wykonuje znienawidzoną pracę, April siedzi w domu ubolewając nad niespełnionymi marzeniami.

Cały film ukazuje ich losy, praktycznie zero akcji, czysty obyczaj, nie polecam więc osobom, które nie lubią takich filmów (ja akurat lubię). Plus - oczywiście to dramat, więc nie idźcie do kina, gdy akurat macie zły humor, lub chandrę, bo ten film na pewno Wam go nie polepszy, a wręcz może pogorszyć. Nie nastawiajcie się więc na rozrywkę. To raczej film należący do tych ambitniejszych.

W zasadzie wydaje mi się, że film zaczął się wstępem i pozostał na tym etapie, jak to ktoś naprawdę trafnie ujął. Dopiero w ostatnich 15 minutach filmu było więcej dramaturgii.

Ale napisałam, że jednak film podobał mi się. Dlatego, że lubię ambitne filmy, a TEN film nie był słodki, gdzie życie jest piękne. Ukazywał rzeczywistość. Prawdziwe życie, w którym znajdujemy kłopoty i nie wszystko nam się podoba.

Bardzo mi się podobała gra Kate i Leonarda. Ale wiedziałam czego się spodziewać. Sama się już przekonałam, że Leo jest świetnym aktorem (i tu to po raz kolejny potwierdził), a Kate zdobyła za rolę Złotego Globa, o czym słyszałam.

Jednak film nie zachwycił mnie, bo... W sumie to na to pytanie ciężko odpowiedzieć. To chyba samo z siebie wychodzi. Albo zachwyci albo nie. Może brakowało mi jakiegoś rozwinięcia... Oczywiście nie mówię o akcji ale brakowało mi tego "czegoś".

Mam nadzieję Aniu że trochę pomogłam.

Jardin - 4-2-2009 20:40:54

OMG! Czy ze mną rzeczywiście już jest tak źle?!:lol: Chyba tak, a przynajmniej widzę niepokojące objawy!
Faktycznie, 6 luty przed nami! Ale obiecuję, że przyjdę do siebie:) Skończę tylko przepisywać pracę na kompa i już będę miała wolny umysł (jednak co za dużo książek na raz to nie zdrowo^^). Wtedy tylko kartka i ołówek wita i już będzie dobrze:)

jagoda - 13-2-2009 00:58:06

Witajcie Skarby :) A ja całkiem niedawno wróciłam z moimi chłopaczkami z Kina :) byliśmy na polskiej extraaaaaaaaa komedii... "Idealny chłopak dla mojej dziewczyny"..no naprawdę słuchajcie polecam :) jeden z najlepszych filmów jakie ostatnio widziałam :)

Jardin - 16-2-2009 19:34:14

Oglądałam wczoraj "Niezwykły przypadek Benjamina Buttona"...ktoś z Was miał już okazję zobaczyć?
Nie chcę tu jakiś szczegółów opowiadać, poczekam aż Wy zobaczycie;]
Powiem tylko, że historia jest naprawdę niezwykła, tak nierealna...ale w końcu w filmie wszystko jest możliwe;]
Nie mogłam się oderwać, musiałam obejrzeć cały, bez żadnych przerw, a film trwa ponad 2 i pół godziny.
Film wzruszający, a muzyka tylko to potęgowała...nic więcej już nie mówię...

Marta_Evans - 17-2-2009 20:44:09

Akurat byłam w Warszawie w dniu polskiej premiery! Bardzo chciałam na niego iść, ale niestety los zadecydował, że w końcu nie poszłam. Może kiedyś obejrzę. Teraz i tak nie mam czasu.

Marta_Evans - 24-2-2009 22:56:03

Odświeżam wątek.

Interesujecie się Oscarami? Słyszeliście o filmie Slumdog. Milioner z ulicy? Zdobył w tym roku aż 8 oscarów w tym za najlepszy film. Miałam przyjemność już go oglądać. Co prawda w polskich kinach jeszcze go nie ma, ale od czego jest internet... xD

A więc. Bardzo miło mi się oglądało ten film. W ogóle cieszę się, że Amerykanie doceniają nie tylko wysoko-budżetowe produkcje. Ten film kosztował podobno tylko kilka milionów dolarów!

To opowieść o chłopcu z indyjskich slamsów (wbrew pozorom to film amerykański, ale grają hinduscy aktorzy), który w wieku 18 lat zgłasza się do programu "Milionerzy" i wygrywa. Przez cały film opisywane jest jego trudne dzieciństwo. Nparawdę to straszne, co się dzieje w Indiach...

Polecam!

Nijaka - 25-2-2009 09:47:42

Slumdoga nie widziałam, ale dużo słyszałam i chętnie obejrzę. Ja też jestem zadowolona, że Amerykanie uhonorowali ten film tyloma Oscarami, chociaż nawet nie ma tam sławnej gwiazdki, są tylko prawdziwi nastolatkowie wzięci z prawdziwych slumsów. Słyszałam, że ich rodzice dostali bilety, żeby pojechać na ceremonię rozdania, ale wymienili je na pieniądze, które mogliby spozytkować na coś innego. To mówi samo przez siebie.
Chętnie się wybiorę.

Ja byłam z kolei na "Kobiety Pragną Bardziej". Film przyjemny i naprawdę zabawny, a zgromadzona wokół mnie publiczność: [20 w niedziele, więc większość dorosłych par] naprawdę dobrze się bawiła. Zresztą, ja też. Jest kilka przytyków do dzisiejszej cywilizjacji ["Jak się dostaje kosza to od razu od wszystkich siedmiu technologii!"], poprowadzonych w bardzo zabawny sposób. Taki na odprężenie. Ale polecam.

Marta_Evans - 21-9-2009 23:46:38

Właśnie byłam w kinie na komedii romantycznej "Brzydka Prawda". I jestem strasznie zszokowana, bo mi się bardzo podobała!

A to dlatego, że ja generalnie nie lubię takich filmów. Filmów, gdzie non stop gadają o seksie. Bo tak można opisać "Brzydką Prawdę". Ot, zabawna historyjka: Mike jest "typowym macho" próbuje udowodnić wszystkim kobietom, że rzeczywiście każdemu mężczyźnie chodzi tylko o jedno i żeby wreszcie odrzuciły swoje wizje z romansów. Abby natomiast marzy o księciu z bajki i wierzy, że taki facet na pewno istnieje. Niespodziewanie drogi Mike'a i Abby się krzyżują. Co z tego wynika? Tego można się już oczywiście domyślić, nawet patrząc na gatunek filmu...

Były momenty, gdy śmiałam się jak szalona. Jak to dobrze, że w kinie były dwie dziewczyny, które podczas każdej śmiesznej sceny (a było ich sporo) głośno się śmiały, więc mnie nie było tak słychać. ;) Plus przystojny Gerard Butler w roli Mike'a. Tak, tak, nasz kochany Upiorek. :D To znaczy mój oczywiście. :p Przyznam szczerze, że widziałam z nim tylko jeden film, właśnie "Upiór w Operze", gdzie w zasadzie tylko śpiewał. Ciekawa byłam jak zagra w takim filmie. Był genialny. Katherine Heigl w roli Abby zresztą też. W sumie to ona spowodowała podczas najlepszej (moim zdaniem) sceny, że nie mogłam przestać się śmiać.

Mimo, że to nie trudny filmik, przewidywalny do bólu, z niekiedy naciąganymi scenami, które podejrzliwie coś przypominały (mam na myśli, że po prostu nie były oryginalne) to jednak naprawdę świetnie się bawiłam. Dawno się tak nie śmiałam podczas filmu. Naprawdę polecam. Mężczyznom i kobietom. :) Jestem naprawdę zadowolona z wyboru filmu.

Nijaka - 22-9-2009 09:56:16

Właśnie zastanawiam się, czy pójść na ten film. Nie miałam ochoty na beznadziejnie głupią i ciągnącą się komedię romantyczną, ale skoro piszesz, Martuś, że warto... To obejrzę. W ogóle, ja Butlera wielbię. Oglądałam go na przykład w "Dear Frankie", filmie, którego w polskich kinach w ogóle nie było. A ma tam ten cudowny szkocki akcent i... ach. Gra tam mężczyznę, którego dość uboga matka za wszystkie oszczędności chce wynająć, żeby udawał ojca jej głuchego syna. Ojca, którego mały Frankie nie pamięta, a zna tylko z listów. Listów, na które z kolei odpisywała mama. Muszę powiedzieć, że film spokojny, bez wartkiej akcji czy czegoś takiego, nie wszystkich wciągnie. Ale ja osobiście lubię do niego wrócić. I moment, kiedy Mama mówi Gerardowi, jak Frankiemu uszkodzono słuch. Wtedy kwestia Butlera i jego wzrok, OMÓJBOŻE jego wzrok... O taaak ^^
Teraz w kinach będzie sporo fajnych filmów. Znane już nam Bez Mojej Zgody które nadal się wybieram, ale także:  Obcy na poddaszu - film tak głupi, że może być aż zabawny, Obsesja gdzie chciałabym zobaczyć grę aktorską Beyonce, bo pamiętam ją chyba jedynie z Dreamgirls i Wojny Pokus.... Bękarty Wojny, szumny Quentin Tarantino, które, jak słyszałam od znajomych, nie jest tak cudny, jak pisali. 9, bo Tim Burton jest świrem (na jego Alicję w Krainie Czarów z Johnnym jako Kapelusznikiem oczywiście też się wybieram) a także dla sentymentu do niekonwencjonalnych bajek animowanych. Wyspa tajemnic, na której będę się bała jak cholera, ale chciałabym zobaczyć obłąkanego Leosia.. Poza tym, czasami trzeba się pobać (: Pójdę także na Klopsiki i inne zjawiska pogodowe zapewne pod pretekstem siostry, ale ćś, sama też chciałabym to zobaczyć. Jedzenie spadające z nieba! RAAAAAJ. Niedługo też - ojej! w moje urodziny! - będzie Weronika postanawia umrzec i tak się zastanawiam, jak zekranizują tę książkę Coelho. Jakoś też w tym okresie ma wejśc nowa komedia romantyczna z wiecznie atrakcyjnym Colinem Firthem. No i Julie i Julia z dwoma aktorkami, które naprawdę lubię - uroczą Amy Adams i Meryl Streep, im starszą tym lepszą.
cd. nastąpi, bo zadzwonił dzwonek (:

Marta_Evans - 22-9-2009 11:40:15

Jeśli to pomoże, wklejam zwiastun "Brzydkiej Prawdy". :)

http://www.youtube.com/watch?v=5AKyknAJVMU

Mnie na razie nic w kinie nie interesuje. Może zobaczyłabym właśnie tę "Weronikę", bo czytałam i w ogóle lubię Coelha. Przede wszystkim to ja z niecierpliwością czekam na "Księżyc w Nowiu". ;)

dorotea - 22-9-2009 17:16:08

Marta_Evans napisał:

Właśnie byłam w kinie na komedii romantycznej "Brzydka Prawda". I jestem strasznie zszokowana, bo mi się bardzo podobała!

A to dlatego, że ja generalnie nie lubię takich filmów. Filmów, gdzie non stop gadają o seksie. Bo tak można opisać "Brzydką Prawdę". Ot, zabawna historyjka: Mike jest "typowym macho" próbuje udowodnić wszystkim kobietom, że rzeczywiście każdemu mężczyźnie chodzi tylko o jedno i żeby wreszcie odrzuciły swoje wizje z romansów. Abby natomiast marzy o księciu z bajki i wierzy, że taki facet na pewno istnieje. Niespodziewanie drogi Mike'a i Abby się krzyżują. Co z tego wynika? Tego można się już oczywiście domyślić, nawet patrząc na gatunek filmu...

Były momenty, gdy śmiałam się jak szalona. Jak to dobrze, że w kinie były dwie dziewczyny, które podczas każdej śmiesznej sceny (a było ich sporo) głośno się śmiały, więc mnie nie było tak słychać. ;) Plus przystojny Gerard Butler w roli Mike'a. Tak, tak, nasz kochany Upiorek. :D To znaczy mój oczywiście. :p Przyznam szczerze, że widziałam z nim tylko jeden film, właśnie "Upiór w Operze", gdzie w zasadzie tylko śpiewał. Ciekawa byłam jak zagra w takim filmie. Był genialny. Katherine Heigl w roli Abby zresztą też. W sumie to ona spowodowała podczas najlepszej (moim zdaniem) sceny, że nie mogłam przestać się śmiać.

Mimo, że to nie trudny filmik, przewidywalny do bólu, z niekiedy naciąganymi scenami, które podejrzliwie coś przypominały (mam na myśli, że po prostu nie były oryginalne) to jednak naprawdę świetnie się bawiłam. Dawno się tak nie śmiałam podczas filmu. Naprawdę polecam. Mężczyznom i kobietom. :) Jestem naprawdę zadowolona z wyboru filmu.

Też mam zamiar iśc na Brzydką prawdę . Bardzo lubie Butlera nie tylko ze względu na Upiora , bardzo podobał mi się w filmie   300  , oraz w PS I love you , dwa całkiem odmienne filmy lecz Gerard w obu wypadł świetnie .

dorotea - 13-10-2009 10:06:36

Wybrałam sie w niedziele do kina . Trudno było nam znależc taki film który odpowiadałby mnie , mężowi , córce i jej chłopakowi :D w końcu zdecydowaliśmy sie na ... Kac Vegas . I nie żałuję .    Dawno się tak nie uśmiałam .
Zwariowana komedia o skutkach  wieczoru kawalerskiego .  Polecam  tym którzy chcą  się rozerwać  i  wyśmiać za wszystkie czasy :D

dorotea - 16-11-2009 09:06:26

Wczoraj byłam w kinie na 2012 . I powiem wam że wyszłam z kina przerażona !! Film poraża efektami specjalnymi jeszcze czegoś takiego w kinie nie widziałam . Może nie każdy lubi tego gatunku filmy ale warto go obejrzeć przede wszystkim ze względu na temat  .. no bo chyba wszyscy po obejrzeniu zadadzą sobie pytanie czy koniec świata naprawdę nastąpi w 2012 roku ?? I drugi dylemat czy i kiedy powiedzieć  o tym ludzkości ???
Ja sama myślałam o tym czy chciałabym wiedzieć ,czy lepiej żyć w nieświadomosci  i nie umiem na razie odpowiedzieć na to pytanie :(

Marta_Evans - 3-12-2009 19:32:04

Myślałam właśnie żeby wybrać się na 2012. Miałam dziś dzień wolny więc postanowiłam z koleżanką się rozerwać i pójść do kina. Wybrałyśmy w końcu "Prawo Zemsty". I powiem, że mi się podobał.

Znów miałam przyjemność wpatrywać się w Gerarda Butlera. Przypadek? :P

To film sensacyjny. Clyde (Gerard Butler) traci w brutalny sposób żonę i córkę podczas wtargnięcia do domu dwóch złodziei. Złodzieje zostają zlapani, ale nie dostają kary odpowiedniej za popełniony czyn. Clyde postanawia się zemścić. Zabija dwóch mężczyzn za co idzie do więzienia. To jednak nie przeszkadza mu w zabijaniu innych, którzy mieli styczność z ową sprawą, sędziego, adwokata - bo to oni przyczynili się do takiego wyniku rozprawy, i innych...

Film bardzo mi przypominał Prison Break. A Clyde Michaela Scofielda. Też był taki inteligentny. No i był inzynierem. :D Ej, czy to tylko inżynierowie mają prawo być inteligentni?

Czas strasznie szybko mi minął. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to właśnie ten czas. Bo całą tą historię można by było opisywać dłużej. A tak była ona moim zdaniem pobieżnie opowiedziana. Także końcówka nie za bardzo została wytłumaczona, mialam wrażenie, że po prostu reżyser walczył wtedy z czasem i musiał ją skrócić. No i w sumie mialam nadzieję, że film skończy się jednak inaczej... A już nawet jeśli rezyser chcial zakończyć go w taki sposób, mógł to pokazać inaczej, bo niestety wyszło żenująco... Nie powiem jak dokładnie się skończył, kto ma ochotę, niech obejrzy. Polecam, mimo tych kilku wad. ;)

Marta_Evans - 7-1-2010 18:50:30

Czy ktoś już widział Avatara? Jest o nim teraz strasznie głośno. Zarobił już masę pieniędzy. Musiałam więc przekonać się czy jest tego wart.

No i bardzo mi się podobał. Mimo, że trwał ze 2,5 godziny, zanim się obejrzałam, już był koniec.

Efekty specjalne były naprawdę świetne, tym bardziej, że ja akurat byłam w Imaxie. ;) Avatar to opowieść o ludziach, którzy lecą na odległą planetę, Pandorę, gdzie znajdują się złoża bardzo drogiego kamienia. Chcą więc je zdobyć. Ale żeby je zdobyć, trzeba najpierw pokonać tutejsze plemię Na'vi. Tak więc tworzone są tytułowe avatary, stwory, które zawierają w sobie ludzkie DNA i DNA plemienia z owej planety. Jake Sully (Sam Worthington - przystojny aktor ;) ) w nowym ciele avatara ma za zadanie poznać zwyczaje plemienia Na'vi do tego stopnia, aby mu zaufało, bo potem z łatwością będzie można go zniszczyć. W między czasie jednak Jake zakochuje się w przyrodzie Pandory i w kobiecie z tego plemienia. Postanawia za wszelką cenę pomóc plemieniu.

Avatar to takie połączenie Matrixa i Władcy Pierścieni. Jeśli ktoś lubi filmy science-fiction polecam!

A to zwiastun: http://www.youtube.com/watch?v=lh-EoXYjB9g

Acha i strasznie podobała mi się piosenka z tego filmu. ;) http://www.youtube.com/watch?v=igjSxrCXsMo

adalheid - 10-1-2010 01:17:47

To ja po kolei:
1) 2012 - mnóstwo całkiem zgrabnych efektów specjalnych, fabuła jakoś niebardzo mnie zachwyciła no i przede wszystkim bohaterów cały czas coś prawie zgniata, dogania, coś na nich spada itp., ale oczywiście w ostatniej chwili się ratują (dzieje się to na tyle często, że aż uciążliwie) - szczerze mówiąc poszłam do kina właśnie tylko efektów, w celu "niemyślenia" i rozrywki - pod tym względem oceniam film na plus, jakby ktoś chciał go właśnie w takim celu obejrzeć to oczywiście polecam; samej kwestii końca świata wolę nie podejmować, bo szczerze mówiąc wydaje mi się, że będzie to coś gorszego i mniej przewidywalnego niż wszystkie filmy poruszające tę tematykę.

2) Prawo zemsty - zdecydowanie na TAK!! fabuła stara jak świat, jednak jak dla mnie przedstawiona bardzo ciekawie; akcja, napięcie, Butler, możliwość wyboru, po czyjej jesteśmy stronie (a nie narzucony przez twórców "ten dobry" i "ten zły")- właśnie dlatego uważam, że to film godny polecenia aż do mniej więcej 100 minuty:) później był minus. Nawet całkiem duży - zakończenie fatalne, klapa, tragedia, porażka i co tylko:/ przynajmniej jak dla mnie.

2a) Chciałabym tu przy okazji wspomnieć o innym filmie, w którym grał Butler i który także polecam - Gamer. Sądzę, że wiele z Was może go uznać za dość brutalny, przed czym z góry ostrzegam (przyszłość umożliwiająca kontrolowanie umysłów; główny bohater Kable jest jednym z wielu więźniów, którymi sterują na żywo gracze w popularnych "strzelankach" - zamiast grać wirtualnumi postaciami płacą za możliwość grania żywymi ludźmi, którzy mogą zginąć, ponieważ broń również jest prawdziwa; jeśli więzień przeżyje 30 rozgrywek, to uzyskuje wolność, zwiastun: http://www.youtube.com/watch?v=9ubYTIazskQ), jednak film jest naprawdę wciągający i daje do myślenia, w jakim kierunku zmierza świat (wszystkie te reality-show, "zachcianki" bogaczy, to, do czego ludzie stają się zdolni w celu zdobycia pieniędzy). Bardzo też przypomina mi książkę S. Kinga pt. "Uciekinier", która według mnie również jest godna polecenia - przyszłość, skrajny podział majątkowy społeczeństwa, ojciec, którego nie stać na leki dla córki zgłasza się do programu, w którym ma uciekać przed "myśliwymi", a za każdy przeżyty dzień jego rodzina dostaje pieniądze. I film, i książka niby sci-fi, ale jakoś bardziej mnie przeraża niż te poruszające kwestię buntu maszyn itp.

3) Przed chwilą wróciłam z Avatara 3D oczywiście - symbolem tego roku w kinie z pewnością będzie kolor niebieski. Jest to film z tych, które zapamiętuje się na długo - akcja, rewelacyjne animacje z niezwykle dopracowanymi szczegółami, zapierająca dech fauna i flora Pandory, prześliczna muzyka Hornera (do którego po"Troi" mam sentyment) i wiele innych czynników naprawdę może zachwycić widza (i mnie zachwyciło;)). Film świetny - nawet po tych ponad 2,5 godzinach nie chce się, aby się kończył:) jest to także taki film, który z pewnością obejrzę po raz (i pewnie nie tylko raz) kolejny:)

adalheid - 30-1-2010 23:48:34

Z serii ostatnio obejrzane - Sherlock Holmes. W sumie akcja i fabuła całkiem niezła, fajny duet Robert Downey Jr. & Jude Law, podobała mi się rola Rachel McAdams i muzyka Zimmera oddająca klimat... ale czegoś mimo wszystko mi zabrakło w tym filmie i ciężko określić, co to było:/ jednak film na początek wieczoru się nadaje;) ocena : 7/10

Justeene - 1-2-2010 10:49:35

A ja po obejrzeniu "Sherlocka Holmesa" miałam ochotę napisać recenzję w dziale Kiepskie filmy. Bardzo mi się nie podobał, powiem więcej, pierwszy raz chciałam wyjść z kina zaraz na początku seansu! :D

adalheid - 19-3-2010 00:23:43

Byłam na Alicji w Krainie Czarów 3D. Nie jest to kolejna adaptacja "Alicji..." tylko Wonderland 13 lat później. Połączenie Burton - Depp - Bonham Carter świetne (uwielbiam ich zarówno we wspólnych, jak i oddzielnych produkcjach) :) Alicja (Wasikowska) była jednak dla mnie jakaś taka, ja wiem, artystycznie płaska? Niebardzo mnie zachwyciła jej gra...  Poza tym w kilku ostatnich scenach nie potrafiłam się pozbyć skojarzenia jej postaci z Joanną D'Arc :/ Duży plus stanowi klimatyczna muzyka Danny'ego Elfmana i "krajobraz". Bajka jak dla mnie w związku z maczaniem w niej palców przez Burtona nadaje się dla nieco starszych dzieci... I dla fanek Johnny'ego, który zagrał Kapelusznika w taki sposób, że naprawdę można o nim było powiedzieć Mad Hatter :D ta jego słabość do kapeluszy... :) jak gdzieś czytałam, Johnny potrafiłby zagrać zwłoki lepiej niż martwy człowiek (i jakoś tak od siebie dodaję, że z całą pewnością można by powiedzieć o tych zwłokach, że są szalone ;)) ogólnie jestem zdeklarowaną fanką jego fenomenu aktorskiego wszystkimi czterema kończynami :D

Marta_Evans - 19-3-2010 18:34:42

adalheid napisał:

jak gdzieś czytałam, Johnny potrafiłby zagrać zwłoki lepiej niż martwy człowiek (i jakoś tak od siebie dodaję, że z całą pewnością można by powiedzieć o tych zwłokach, że są szalone ;)) ogólnie jestem zdeklarowaną fanką jego fenomenu aktorskiego wszystkimi czterema kończynami :D

Dokładnie. Ja tylko jestem wielce zdumiona, że Johnny nie ma jeszcze Oscara na swoim koncie.

plummy - 19-3-2010 20:30:28

W środę też byłam na Alicji w Krainie Czarów, nie 3D i niestety z dubbingiem. Mnie osobiście ten film nie zachwycił. Oczywiście od strony wizualnej pierwsza klasa-stroje i scenografia były przepiękne. Jak dla mnie za dużo moralizowania, za mało oryginału. Film to typowa Disneyowska bajka, a zakończenie po prostu było okropne. Ze wszystkiego najbardziej zachwyciły mnie te cudne stroje i taniec szalonego kapelusznika :). A kreacja Johnnego jednak zbyt przypominała mi Willy Wonke.

Marta_Evans - 27-3-2010 17:19:32

A ja byłam dziś na filmie Remember Me (albo jak kto woli "świetnie" przetłumaczony tytuł na polski Twój na Zawsze). Poszłam trochę dla Josha (wiadomo czemu ;) ) trochę dla Roberta Pattinsona, który tam gra, no i trochę oczywiście dla fabuły po obejrzeniu zwiastuna.

Naprawdę bardzo mi się podobał! To film obyczajowy, który po prostu pokazuje samo życie. Tyler (Robert Pattinson) jest zbuntowanym 20-kilku letnim chłopakiem, ciągle popala papierosy, pije ile się da, wdaje się w bójki. Ma problemy w rodzinie, nienawidzi swojego ojca, bo obwinia go, że przez niego brat popełnił samobójstwo. Na drodze spotyka dziewczynę o imieniu Ally (Emilie de Ravin)...

Bardzo podobała mi się gra Roberta. Plus nieoczekiwane i zaskakujące zakończenie, którego oczywiście tu nie zdradzę.

Polecam.

adalheid - 7-11-2010 23:36:01

dawno nikt tu nie pisał, więc dorzucę kilka filmów, z niektórymi ciężko już będzie w kinie, bo jakiś czas temu miały premiery, ale co tam ;)
1. Incepcja - podchodziłam do tego filmu dość sceptycznie, ponieważ jak dla mnie Leonardo DiCaprio to ciągle Titanic i jakoś nie mogę się przemóc do innych filmów z nim... Ale - ten film był świetny! Myk polega na tym, że główny bohater jest złodziejem myśli, które kradnie podczas snu okradanego delikwenta, jednak tym razem trafia mu się zadanie niemożliwe - ma zaszczepić komuś myśl, a nie ją kraść. Naprawdę fajnie się ogląda ten film, trzyma w napięciu, ogólnie bardzo mi się podobał ujęcia, scenariusz, muzyka też niezła podnosząca jeszcze miejscami napięcie. Na pewno jeszcze kiedyś do niego wrócę :) a, no i ten Leo nie taki straszny ;)
2. Starcie Tytanów - również niezły. O Perseuszu, który ma pokonać Hadesa - fabuła prosta, główny bohater porusza się z punktu A do punktu B, C, D itd. co jakiś czas bardziej intensywnie działając mieczem. Utrzymany w klimacie antycznej Grecji, niezłe efekty specjalne (Hades był niesamowity!), niestety nie potrafię powiedzieć, czy lepszy od oryginału z 1981 roku, bo go nie widiałam, ale to wydanie  fajne.
3. Niezniszczalni - filmik "autorstwa" Stallone'a, tu również fabuła bardzo prosta - obalić dyktatora. I to przy użyciu jak największej ilości różnego typu kaboom ;) szczerze mówiąc niezbyt wiele się po tym filmie spodziewałam, jednak mile mnie zaskoczył - powaliły mnie dialogi, tak dobrej komedii dawno nie widziałam :) poza tym strzelanie, źli panowie i strzelanie. No i strzelanie. Aaaa... i wybuchy. Byłam jedyną dziewczyną w kinie na tym seansie, więc nie wiem, czy przypadnie Wam do gustu, ale ja naprawdę dobrze się na nim bawiłam, nie jest to film na zbytnie myślenie, tylko właśnie jeden z tych, które nic w sumie nie wnoszą do życia, ale całkiem zgrabnie się toto ogląda.
4. Saga "Zmierzch": Zaćmienie - tu fabły chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Ta część zdecydowanie bardziej mi się podobała od poprzedniej. Przynajmniej coś się działo - nie, no Edward dalej świecił, a Bella nie domykała ust, ale był przełom! uśmiechnęła się ;) obejrzane w ramach uzupełnienia sagi.. cóż, następne częsci też raczej obejrzę ;)
5. Legendy sowiego królestwa: Strażnicy Ga'Hoole - śliczna animacja, widziałam w 3D. W rękach (a właściwie skrzydełkach) małej sówki leżą losy całego sowiego królestwa, musi je uratować przed złą sową, która chce zawładnąć całym sobim światem. Rewelacyjna animacja, niezwykle dobracowana, aż chce się te sówki pogłaskać, są tak uroczo puchate :) poza tym świetne "widoki" i "praca kamery" - bardzo dynamiczna, choć jest też kilka, tak charakterystycznych dla Snydera (twórca 300) zwolnień czy zbliżeń na detal. Jak dla mnie najlepsza bajka, jaka wyszła w ostatnim czasie.

Uff... mam nadzieję, że mnie nie zastrzelicie za ten przydługi post, ale tak mnie jakoś natchnęło, muszę nadrobić swoją nieobecność :P

Marta_Evans - 8-11-2010 11:29:31

adalheid napisał:

1. Incepcja - podchodziłam do tego filmu dość sceptycznie, ponieważ jak dla mnie Leonardo DiCaprio to ciągle Titanic i jakoś nie mogę się przemóc do innych filmów z nim...

Naprawdę? Ja osobiście uważam, że Leonardo jest jednym z najlepszych aktorów na świecie. Uwielbiam jego grę i jestem wielce zdziwiona, że ten utalentowany człowiek nie dostał jeszcze Oscara. A powinien już go dostać ładnych kilkanaście lat temu (!) za rolę w Co gryzie Gilberta Grape'a jeszcze przed Titaniciem. Zagrał po mistrzowsku. A dopiero chlopak zaczynał karierę...

Nijaka - 8-11-2010 22:03:49

Pozwolę sobie na zamieszczenie recenzji, które piszę do szkolnej gazetki, jak ktoś już temat otworzył:

DORIAN GRAY


Rzadko miewam wyrzuty sumienia z powodu pieniędzy wydanych na bilet do kina. Kiepskie
ekranizacje, szczątkowe fabuły czy aktorzy bardziej przypominający kłody z kończynami niż
prawdziwych ludzi – to mnie nie zraża. Natomiast przekrwiony erotyzmem i zniesmaczeniem obraz
Olivera Parkera zupełnie nie przypadł mi do gustu. „DORIAN GRAY po zmierzchu uwodzi”, lecz sam
sobie szkodzi.

Przybliżając fabułę tym nieznającym książki Oscara Wilda: młody i piękny Dorian (Ben Barnes)
przyjeżdża do Londynu, by przejąć majątek po zmarłym krewnym. Poznaje tam Basila Hallwarda,
utalentowanego malarza, który oczarowany nieskazitelną urodą chłopaka pragnie namalować jego
portret. Podczas prac nad obrazem mężczyźni zaprzyjaźniają się i aktywnie uczestniczą w życiu
rozrywkowym pięknej stolicy Wielkiej Brytanii. Na jednym z przyjęć Gray poznaje Lorda Henryka
Wottona - Colina Firtha z różkami diabełka - który pokazuje mu, co to znaczy dobrze się bawić. Za jego
także namową chłopiec wypowiada życzenie: oddałby duszę diabłu, by zachować piękno i młodość na
zawsze. I hops, tak się dzieje, obraz przejmuje wszelkie oznaki starzenia czy zużycia się ciała pana
Gray’a, samemu natomiast gnijąc, sycząc i rozkładając się ogółem, zarówno moralnie, jak i dosłownie.
Pozwala to Dorianowi na szukanie granic rozpusty w swym cudownym życiu.

Reżyser zdecydowanie gra z widzem, często posługując się do tego barwą. Mroczny,
wiktoriański Londyn jest jeszcze bardziej mroczny i wiktoriański, kiedy Dorian ma zrobić bądź już
zrobił coś złego. Sceny erotyczne, których w filmie jest niemało, emanują zmysłowym połączeniem
czerni, czerwieni i jasności ciała. Wspomniana czerwień, z rodzaju tych krwistych, pojawia się na
przykład w bardzo sugestywnej scenie jedzenia ciasta, kiedy to reżyser podpowiada nam, iż widząc
truskawkową galaretkę powinniśmy myśleć o orgii, podczas której spijamy krew spływającą po ciele
naszych kochanek… bądź kochanków. Mimo, iż w filmie ważne książkowe homoseksualne podłoże
powieści zostało znacznie ukrócone, to znajdziemy tu także scenę igraszek męsko-męskich, a Dorian
prawie równie często co cne niewiasty, uwodzi (nie)cnych dżentelmenów.

Brawa natomiast za scenerię! Londyn jest taki, jaki miał być. Piękny, majestatyczny i
dostosowujący się do treści akurat przekazywanych. Jego wygląd jest wręcz fantastyczny, czego
Parker nie ukrywa, pokazując, że lubi się bawić z efektami specjalnymi. Tak też w rzeczywistości jest,
choć jak już się to lubi to często trudno zachować umiar. Wobec tego portret przyjmujący na siebie
destrukcję w życiu Doriana jest bardziej groteskowy, niż straszny. Szemrania, robaki i smród nie robią
na widzu specjalnego wrażenia.

Szczególnie jeśli widz jest dziesięcio-, jedenastoletni. Podniecony scenami nagości zapewne
nie zwróci uwagi na cudownego Colina Firtha, prawdziwą perłę w tym obrazie rozpusty. Grany przez
niego Henry to chyba jedyna ciekawie skonstruowana postać. Jest intrygujący, tajemniczy i nieco zły;
czy jednak zły do cna? A co to dokładnie znaczy, być złym? Odpowiedzi na to poszukuje mdły Ben
Barnes, którego zdecydowanie wolałam widzieć w repertuarze leśno-narnijnym. Rozwichrzony włos
mu służy, przylizany zaś potęguje tylko miny zafascynowanego życiem młodzieńca, w które Ben
wkłada całe serce, nie potrafiąc jednak tchnąć w nie życia.

Czy więc film nie jest wart obejrzenia? Uważam, że każdy film warto zobaczyć, by potem mieć
porównanie, bez złych filmów nie mielibyśmy bowiem dobrych. W tym przypadku scenografia
zdecydowanie tworzy klimat, a widza uwodzi nie piękność Doriana, a demoniczność Henry’ego. Film
ten teoretycznie niesie przesłanie, iż nie warto zatracać się w rozpuście i zniszczeniu, szukać należy

zaś złotego środka. Czasem popełnione przez nas błędy wpychają nas w odmęty niepowstrzymanego
zła, które gonić nas będzie przez wieczność… Czy używanie przyjemności jest tego warte?

Cóż, radziłabym szukać odpowiedzi na to pytanie gdzieś indziej, bowiem „Dorian Gray” nie był
dla mnie przyjemnością.

Nijaka - 8-11-2010 22:06:10

STARY ALE JARY – RECENZJA „R.E.D”

Najnowszy film Schwentke jest jak jazda Jeepem prostą jak linijka drogą przez pustynię.
Niczym nie zaskakuje, ale i nie zawodzi oczekiwań. Jest dokładnie taka, jaka miała być: prosta, do celu
i pełno na niej piachu. Do tego jedziesz szybko i dobrze się bawisz, a pojedyncze krzaczki dodają
krajobrazowi uroku. Kiedy dojeżdżasz na miejsce, żałujesz, że już się skończyła. Było właśnie tak fajnie,
jak myślałeś, że będzie.

Reżyser na początku przedstawia nam Franka Mosesa (miło uśmiechający się Bruce Willis),
który swe obfite w rutynę dni spędza na rozmowach z kilka lat młodszą przedstawicielką funduszu
emerytalnego. Sielanka kończy się wraz z wyrokiem śmierci wydanym na niego i paru innych
RED’owców, czyli Radykalnych Emerytowanych Degeneratów, byłych agentów (nie)sławnej CIA. Joe
(Freeman), Marvin (Malkovich), Victoria (Mirren) i Frank, wrobieni w zamach i bynajmniej nie tak
bezbronni, jak przypuszczano, postanawiają pokazać, co potrafią, strzelając dużo, często i w dobrym
stylu.

Teoretycznie „RED” oparty jest na komiksie Warrena Ellisa wydanym przez DC Comics pod
tym samym tytułem, w rzeczywistości jednak fabuła bardziej czerpie, niż opiera się na jego treści. Jest
ona w sumie tylko tłem dla bohaterów i specyficznego humoru, którego amunicją jest spora dawka
ironii i cięte dialogi. Aktorzy, mimo wieku wciąż pełni sił i chęci, gdzie tylko mogą biją, strzelają lub
coś wysadzają. Bez tego w końcu nie byłoby zabawy, a tej przy oglądaniu nie brakuje. Nie tylko słowa
i sytuacje bawią widza, Malkovich latający po planie z różową świnką pod pachą także robi swoje.

Cała produkcja jest pastiszem starego, dobrego kina akcji. Reżyser wykorzystuje chwyty
charakterystyczne dla gatunku, czyniąc tym samym ukłon w stronę „strzelacko-zabijackich” legend.
Prowadzi on grę z widzem, opierając się na dobrze obu znanych zasadach, których złamanie wręcz
zepsułoby atmosferę uhonorowania autorytetów. Z drugiej strony, „RED” nie jest przesadzony,
przegadany ani przestrzelany. Pikanterii zaś dodaje iście gwiazdorska obsada.

Wspomniany już Willis, ze znaną wszystkim miną ratujący świat; Freeman, mający swoje zbyt
krótkie, acz treściwe pięć minut; bezbłędny Malkovich, który, choć zazwyczaj działa mi na nerwy, w
tym przypadku genialnie odnalazł się w roli przeładowanego LSD zabijaki i Mary-Louise Parker (Sarah,
ukochana Mosesa), trochę niedoceniana perełka drugoplanowa. Ale prawdziwą gwiazdą całego filmu
jest Helen Mirren, królowa snajperów i dam. Panowie mogli biegać, skakać, wysiadać z rozpędzonych
samochodów i chodzić w foliowych workach, jednak to piękna Mirren w białej, wieczorowej sukni
dostojnie nokautująca agenta służb specjalnych skupiała spojrzenia i podziw.

„RED” nawet nie próbuje udawać ambicji, a swą celowość przekształca w atut. Szybki, głośny
i śmieszny, jest dobrym filmem w dobrym miejscu, jeśli tylko macie ochotę na chwilę zabawy bez
głębszego sensu czy przesłania. „Stary ale jary” wykrzykuje Malkovich, świetnie podsumowując tę
sprawną komedię z pościgiem w tle.

Marta_Evans - 8-11-2010 22:56:43

A ja byłam kilka dni temu na Skrzydlatych Świniach. Widział ktoś może? Czas spędziłam miło, można się było pośmiać a sam film był dość lekki.

Marta_Evans - 12-3-2011 13:34:11

Oscary już dawno za nami. Kiedyś, jak Oscary transmitowano w TVP, byłam ich fanką, co roku oglądałam wstając w nocy - nie ważne, że następnego dnia miałam do szkoły na 8:00. Zawsze w niedzielę wstawałam ok. 6:00 by być o 20:00 zmęczona i śpiąca. Szłam spać, a o 2:00 się budziłam.

Teraz, gdy nie mam już jak oglądać transmisji, nie ma już tylu emocji, ale ciągle się nimi interesuję i zawsze spoglądałam na zwycięzców a wcześniej na nominowanych.

Postanowiłam obejrzeć wszystkie 10 nominowanych filmów do kategorii "najlepszy film". No... może 9, bo oglądać Toy Story 3 jakoś nie bardzo mi się uśmiecha.

Zaczęłam oczywiście od Jak Zostać Królem - faworyta no i zwycięzcę (zwiastun: http://www.youtube.com/watch?v=RYZluRyr07U). Film fenomenalny. Gra Colina Firtha zjawiskowa (zasłużony Oscar dla najlepszego aktora), opowieść ciekawa, momentami zabawna i wzruszająca. No i plus - oparta na faktach. Film opowiada historię króla Jerzego VI - ojca dzisiejszej królowej Elżbiety - jąkały, którego wyleczyć próbował logopeda Lionel Logue. Wkrótce obu panów połączyła przyjaźń, pomimo takich różnic jak pochodzenie.

Drugim filmem godnym uwagi jest Czarny Łabędź (zwiastun: http://www.youtube.com/watch?v=vHKsHxSt … e=related!). Ten film totalnie mną wstrząsnął. To thriller psychologiczny - czyli gatunek który ubóstwiam. Historia baletnicy (oscarowa Natalie Portman [ideał kobiety Josha ;)]), która chcąc być perfekcyjna w nadchodzącym spektaklu, doprowadza się do obłędu. Piękna muzyka Czajkowskiego, cudowny taniec w wykonaniu Natalie (która podobno zaczęła trenować balet rok przed rozpoczęciem zdjęć) - ostatnia scena tańca jest niewiarygodna, groza która powodowała, że oglądałam film z zapartym tchem. I otwartą buzią. ;) No i zaskakujące zakończenie - które sprawiło, że nie mogłam podnieść się z fotelu przed skończeniem wyświetlania napisów. Naprawdę polecam!

Oglądałam też Fighter (zwiastun: http://www.youtube.com/watch?v=hiVymEfRVn0). Film o bokserze. Genialny, oscarowy Christian Bale, grający brata głównego bohatera. Na początku opowieść trochę mnie nudziła, ale potem wszystko się rozkręciło co sprawiło, że ogólnie film był całkiem sympatyczny. Z ukrytymi przesłaniami.

Niestety więcej filmów nie byłam w stanie jeszcze obejrzeć. Koniecznie chcę jeszcze zobaczyć The Social Network - który zbiera pozytywne opinie, i Infiltrację, film z genialnym Leonardo DiCaprio chyba jednym najbardziej niedocenionych aktorów - powinien mieć na koncie już kilka Oscarów! Podobno film bardzo trudny, więc ciężko się za niego zabrać. Jak na razie obejrzałam ze 20 minut filmu. Będę musiała jednak zacząć od początku. Na razie czekam na dłuższą wolną chwilę. I na wenę w oglądaniu takich filmów. ;)

Pozostaną mi jeszcze te mniej znane filmy: Wszystko w porządku, 127 godzin, Prawdziwe Męstwo i Do szpiku Kości.

Belame - 12-3-2011 19:20:56

Marta_Evans napisał:

Zaczęłam oczywiście od Jak Zostać Królem - faworyta no i zwycięzcę (zwiastun: http://www.youtube.com/watch?v=RYZluRyr07U). Film fenomenalny. Gra Colina Firtha zjawiskowa (zasłużony Oscar dla najlepszego aktora), opowieść ciekawa, momentami zabawna i wzruszająca. No i plus - oparta na faktach. Film opowiada historię króla Jerzego VI - ojca dzisiejszej królowej Elżbiety - jąkały, którego wyleczyć próbował logopeda Lionel Logue. Wkrótce obu panów połączyła przyjaźń, pomimo takich różnic jak pochodzenie.

Zgadzam się z Martą. Film bardzo mi się podobał, jestem szczęśliwa, że Colin Firth został wreszcie uhonorowany Oscarem. Uważam, że ta nagroda należała mu się już w ubiegłym roku za rolę w filmie Samotny mężczyzna.

elaynaah - 12-3-2011 20:11:09

Marta_Evans napisał:

Drugim filmem godnym uwagi jest Czarny Łabędź (zwiastun: http://www.youtube.com/watch?v=vHKsHxSt … e=related!). Ten film totalnie mną wstrząsnął. To thriller psychologiczny - czyli gatunek który ubóstwiam. Historia baletnicy (oscarowa Natalie Portman [ideał kobiety Josha ;)]), która chcąc być perfekcyjna w nadchodzącym spektaklu, doprowadza się do obłędu. Piękna muzyka Czajkowskiego, cudowny taniec w wykonaniu Natalie (która podobno zaczęła trenować balet rok przed rozpoczęciem zdjęć) - ostatnia scena tańca jest niewiarygodna, groza która powodowała, że oglądałam film z zapartym tchem. I otwartą buzią. ;) No i zaskakujące zakończenie - które sprawiło, że nie mogłam podnieść się z fotelu przed skończeniem wyświetlania napisów. Naprawdę polecam!

Całkiem niedawno byłam na tym w kinie. Najbardziej zdziwiło mnie, gdy już wyświetlali napisy, a cała sala dalej siedziała (wiadomo, zazwyczaj widzowie się zrywają...) i jakby czekała na ciąg dalszy, tak wszyscy byli w szoku :D Dalej nie mogę się otrząsnąć z emocji towarzyszących temu filmowi, co chyba jedynie świadczy o naprawdę wspaniałej roli Natalie Portman :)
Dodam tylko, że również wprost ubóstwiam thrillery psychologiczne ;)
Wszystkim chcącym doświadczyć naprawdę porządnego kina gorąco polecam! :)

Marta_Evans - 24-3-2011 10:54:37

Byłam wczoraj na wybitnym filmie. Oczywiście chodzi o Salę Samobójców...

Film rzeczywiście szokuje i wbija w fotel jak to zapowiadali moi znajomi. Film porusza problem młodzieży. Dlaczego tak ważne jest ich rozumienie. Głównym bohaterem jest Dominik, który pochodzi z bardzo bogatej rodziny. Ma pieniądze na wszystko. Brakuje mu jednego. Możliwości porozmawiania z kimś szczerze. Rodzice kompletnie się nim nie interesują. Uważają, że ich jedynym zadaniem jest dawanie pieniędzy. Nie umieją odpowiedzieć jakiej muzyki słucha Dominik, z kim się spotyka, czy ma dziewczynę. Dominik po problemach z przyjaciółmi ucieka do internetu... Bo w dzisiejszych czasach internet może być całym światem.

Po ostatniej scenie, która ścisnęła mi gardło i wywołała łzy (tak, będąc w kinie! NIGDY mi się to nie zdarzyło), w sali zapanowała cisza. Zanim zapaliło się światło zdążyłam się już trochę uspokoić, ale nadal cała się trzęsłam. To naprawdę film dla ludzi o mocnych nerwach. Ja po prostu nie wytrzymałam. Warto też dodać, że kilka osób z sali wyszło przed końcem filmu! Nie wierzę, że wyszli z powodu nudy. Uważam, że się po prostu wystraszyli. Ale nawet jeśli jesteście wrażliwi... naprawdę polecam obejrzeć ten film! Nie chodzi mi o to, że film jest drastyczny, może trochę jest, ale nie w jakimś wielkim stopniu. Chodzi mi o to oddziaływanie na naszą psychikę. To było genialne! Jeden z najlepszych polskich filmów jakie widziałam, który może nawet konkurować z zagranicznymi. A Jakub Gierszał, grający Dominika, był po prostu fenomenalny. Przyszłość polskiego filmu. To właśnie przez jego grę podczas ostatniej sceny (no i przez tragicznie smutną i piękną muzykę) coś we mnie pękło.

Oglądając zwiastun nie rozumiałam o czym jest ten film. Ponadto, nie był on dobrze zrobiony. To trzeba zobaczyć na własne oczy!

Nadal myśl o tym filmie wywołuje u mnie gęsią skórkę...

HeroConstantine - 30-3-2011 10:56:37

Może ta moja notka będzie nieco przedawniona, bo film, na którym byłam pewnie już schodzi z ekranu;)
Generalnie po zamieszaniu na studiach stwierdziłam,  że przyda mi się trochę rozrywki, więc jako fanka science fiction postanowiałam sprawdzić, czy "Tron: Legacy" coś ciekawego w tej dziedzinie zrobił. Zaszalałam nawet i poszłam do IMAX-a, przymknęłam oko nawet na 3D, do którego nie mam wielu ciepłych uczuć:P
Fabuła filmu może nie szaleje, mogli z tego wycisnąć o wiele więcej, ale wykreowany świat wirtualny to już niezłe dziełko. Plus fantastyczny soundtrack Daft Punk dzwigający cały film do góry- sama się zdziwiłam, że taka elektronika w stylu lata 70. przypadła mi do gustu. Nie żałuję, że byłam, ale Matriksa długo nic nie pobije:P
Podsumowując: wizualnie ekstra (te neonowe kostiumy i światłocykle!), muzyka świetna, klimat jest, inteligentna fabuła wzięła urlop;)
Chciałam iść na Czarnego Łabędzia, ale nie wyszło;(

Belame - 30-3-2011 19:47:10

Marta_Evans napisał:

Byłam wczoraj na wybitnym filmie. Oczywiście chodzi o Salę Samobójców...

Film rzeczywiście szokuje i wbija w fotel jak to zapowiadali moi znajomi. Film porusza problem młodzieży. Dlaczego tak ważne jest ich rozumienie. Głównym bohaterem jest Dominik, który pochodzi z bardzo bogatej rodziny. Ma pieniądze na wszystko. Brakuje mu jednego. Możliwości porozmawiania z kimś szczerze. Rodzice kompletnie się nim nie interesują. Uważają, że ich jedynym zadaniem jest dawanie pieniędzy. Nie umieją odpowiedzieć jakiej muzyki słucha Dominik, z kim się spotyka, czy ma dziewczynę. Dominik po problemach z przyjaciółmi ucieka do internetu... Bo w dzisiejszych czasach internet może być całym światem.

Po ostatniej scenie, która ścisnęła mi gardło i wywołała łzy (tak, będąc w kinie! NIGDY mi się to nie zdarzyło), w sali zapanowała cisza. Zanim zapaliło się światło zdążyłam się już trochę uspokoić, ale nadal cała się trzęsłam. To naprawdę film dla ludzi o mocnych nerwach. Ja po prostu nie wytrzymałam. Warto też dodać, że kilka osób z sali wyszło przed końcem filmu! Nie wierzę, że wyszli z powodu nudy. Uważam, że się po prostu wystraszyli. Ale nawet jeśli jesteście wrażliwi... naprawdę polecam obejrzeć ten film! Nie chodzi mi o to, że film jest drastyczny, może trochę jest, ale nie w jakimś wielkim stopniu. Chodzi mi o to oddziaływanie na naszą psychikę. To było genialne! Jeden z najlepszych polskich filmów jakie widziałam, który może nawet konkurować z zagranicznymi. A Jakub Gierszał, grający Dominika, był po prostu fenomenalny. Przyszłość polskiego filmu. To właśnie przez jego grę podczas ostatniej sceny (no i przez tragicznie smutną i piękną muzykę) coś we mnie pękło.

Oglądając zwiastun nie rozumiałam o czym jest ten film. Ponadto, nie był on dobrze zrobiony. To trzeba zobaczyć na własne oczy!

Nadal myśl o tym filmie wywołuje u mnie gęsią skórkę...

Zgadzam się z Tobą Marto. Film zrobił na mnie ogromne wrażenie. Tego nie sposób opisać, to trzeba zobaczyć i przeżyć osobiście. Podczas seansu na sali było bardzo dużo młodzieży w wieku gimnazjalnym. Bardzo dziwiło mnie ich zachowanie, śmiali się w momentach, które absolutnie do śmiesznych nie należały. Może zwyczajnie nie zrozumieli filmu...

Jeśli chodzi o Kubę Gierszała to myślę, że jest on przyszłością polskiego kina.

Marta_Evans - 5-2-2012 23:39:36

Chciałabym polecić Wam film "O północy w Paryżu". Na jego temat krążą różne opinie, ale mnie strasznie urzekł. Ludzie narzekają, że nie ma wyrazistej fabuły i że jest nudny. Dla mnie skrywa w sobie głęboką filozofię. Bardzo podobały mi się dialogi, rozumowanie bohaterów, ich inteligentne wypowiedzi. Dziwne, zawsze myślałam, że filmy Woody'ego Allena nie są dla mnie. A jednak. ;)

Marge_Rita - 5-2-2012 23:57:59

Przyłączam się :) Widziałam film dwa razy (w wersji ang. i pol.). Lubię Woody'ego Allena, ale nie wszystkie jego filmy bym poleciła. Co ciekawe film podoba się zarówno kobietom jak i mężczyznom oraz osobom, które delikatnie mówiąc nie przepadają za Allenem.

IrenaMorena - 9-2-2012 20:28:23

Przyłączę się do Waszego zdania na temat Allena. Ja bardzo lubię Jego starszy film ''Tajemnica morderstwa na Manhattanie'' z Nim w roli głównej i Diane Keaton, scena w windzie przekomiczna :) I jeszcze jeden z nowszych ''Co nas kręci, co nas podnieca'' dobry :) A na film ''O Północy w Paryżu'' nie udało mi się pójść do kina, ale widziałam, że szwagier ma więc obejrzę.